Wyjątkowi eksperci

Wychowawca | 26 lutego 2024

Czytając wymagania stawiane nauczycielom przedszkolnym i wczesnoszkolnym możemy, jako rodzice, poczuć niepokój, czy aby sami mamy właściwe kompetencje do wychowywania i uczenia własnych dzieci. Nie bójmy się – mamy!

To oczywiście truizm, że znamy nasze dzieci od urodzenia (ojcowie) i jeszcze wcześniej (mamy). Znamy ich charaktery, mocne i słabsze strony, humory i humorki. Wiemy, co lubią jeść i w co się bawić. Jaki mają rytm dobowy, ile potrzebują spać, aby w dzień dobrze funkcjonować… Listę możemy wydłużać ad libitum. Nasze dzieci w okresie przedszkolnym są szczególnie fascynujące – coraz sprawniej mówią, więc rozmowa z nimi jest już rozmową właśnie, są ciekawe świata, wrażliwe i coraz bardziej samodzielne. Jeśli mamy takie możliwości, warto towarzyszyć im w tym czasie – na co dzień. Obowiązek przedszkolny mają dopiero sześciolatki, więc „systemowo” nie jesteśmy do niczego popędzani.

Dobre przedszkole ma wiele pozytywów – ale nie dla każdego dziecka, nie dla każdej rodziny. Warto prześledzić tok naszego myślenia – dlaczego chcemy, aby nasze dziecko chodziło do przedszkola. Mogą to być na przykład takie zagadnienia: Przedszkole – bo nie ma innej możliwości opieki nad dzieckiem, bo i mama, i tata, muszą pracować? Bo to jedyna szansa, aby mama z maluchami odpoczęła od wymagającego czterolatka? Bo nie ma w domu innych dzieci, a nasz syn/córka wyrywa się do wspólnej zabawy? Bo przecież tak ma być – wszystkie dzieci idzie do przedszkola, a potem do szkoły. Inaczej nie będzie dobrze przygotowane do szkoły i życia. I na koniec – bo uważamy, że dobre przedszkole jest bardziej rozwijające dla naszego dziecka, niż bycie w domu. Odpowiedź jest ważna – bo jeśli uświadomimy sobie, że faktycznie wolelibyśmy sami sprawować opiekę nad dzieckiem, ale praca jest dla nas również ważna – wtedy warto porozmawiać ze współmałżonkiem, czy np. da się pracować „na zmiany”, albo w jakiś inny sposób. Albo – czy to może dobry czas na urlop wychowawczy? Tak, przedszkole i wszystko co się z nim wiąże może być wspaniałym czasem i piękną przygodą dla dziecka i dla rodziny. Ale nie jest konieczne! Przedszkole, jako instytucja, jest też przecież dość młodym tworem – prototypem były XIX wieczne „ochronki”, a samą nazwę „przedszkole” wprowadzono w Ustawie o ustroju szkolnictwa z 11 marca 1932 roku.

Jako rodzice, mamy wszystkie kompetencje, aby być z naszymi dziećmi i towarzyszyć im w rozwoju. Zwykłe, codzienne zajęci dadzą im potrzebne umiejętności – krojenie warzyw, zagniatanie ciasta to trening motoryki małej, spacer i bieganie na spacerze – motoryki dużej, spotkania na placu zabaw, zabawy z rodzeństwem – socjalizacji. Śpiewanie z płytą czy przy radiu – rozwijanie muzykalności, etc. Bycie z rodzicem, które je zna i odpowiada na bieżące potrzeby, smutki i radości – poczucie bezpieczeństwa i własnej wartości.

Warto też pamiętać, że w jednej rodzinie mogą być dzieci o zupełnie różnych potrzebach – także związanych z przedszkolem. Nasze pierwsze dziecko „wyrywało się” do starszych, mając dwóch malutkich braci w domu. Inne spędziło świetny i bogaty we wrażenia czas w domu aż do zerówki, a najmłodsza, widząc że starsza siostra wędruje co dzień „w świat”, zażądała kapci, plecaka i przedszkola. Rok była zachwycona, wstawała pierwsza z dzieci. A teraz jesteśmy na fali opadającej. I także z tym musimy się zmierzyć, jako najlepsi eksperci od własnych dzieci.

Maria Kowal

mama siedmiorga dzieci w wieku od 6 do 18 lat, biolog, współzałożyciel przedszkola, redaktor

fot. archiwum PSOŻ, www.pro-life.pl