Technowypalenie

Bogna Białecka Autor | 4 listopada 2020

Wszechobecność technologii w naszym życiu ma szereg konsekwencji. Dzieci i młodzież nie tylko spędzają coraz więcej czasu zanurzeni w świecie wirtualnym, zarazem wykazując problemy w nawiązywaniu relacji twarzą w twarz. Inwazja ekranów ma konsekwencje na poziomie bardziej prymitywnym, neurologicznym.

W naturalnych warunkach, sprzed ery ekranowej, człowiek funkcjonował w środowisku zasadniczo spokojnym. Każdy nagły dźwięk, gwałtowny ruch w bezpośrednim otoczeniu oznaczał prawdopodobne zagrożenie. Do tego trybu funkcjonowania przystosowane są nasze mózgi. Mamy nawet – w pewnym uproszczeniu mówiąc – wydzielony specjalny kawałek mózgu (ciałko migdałowate), którego zadaniem jest reagować na nagłe bodźce, odcinając na chwilę wyższe funkcje i zwracając pełnię uwagi na zagrożenie. Dzieje się to automatycznie – nie musimy siłą woli zwracać uwagi na nagły bodziec i oszacowywać czy stanowi zagrożenie, czy nie. Każdy kto kiedyś odskoczył z ulicy z powrotem na chodnik na dźwięk pisku opon wie, o co chodzi. Organizm reaguje, a po chwili do świadomości dociera, co właśnie się wydarzyło.

W naturze sytuacje alarmowe zdarzają się niezbyt często. Na ekranie z kolei zachodzi wiele gwałtownych zmian. Nagłe dźwięki, błyskawicznie zmieniające się sceny pojawiają się w grach, mediach społecznościowych (np. Tik-Tok) oraz w filmach. Nie trzeba interaktywności, by wciąż na nowo aktywowany był odruch „walcz-uciekaj”. Wystarczy sesja kreskówek.

Rezultatem inwazji ekranów w życie dzieci i młodzieży jest przebodźcowienie. Gabriela Chorab w artykule „Mózg wobec nowych technologii: zagrożenia i straty”, z 2016 roku, pisze: „We wszechogarniającym zjawisku cyfrowych technologii, Internetu, nadużywanie czynności przy użyciu technologii może mieć znaczenie dla ośrodkowego układu nerwowego. Obciążanie pamięci dzięki wykorzystywaniu cyfrowych mediów prowadzi do mniej intensywnej pracy mózgu, tym samym zmniejsza się gotowość do zapamiętywania, przestajemy zawracać sobie nią głowę”.

Innymi słowy – intensywny zalew mózgu nowymi bodźcami, informacjami, z którym mamy do czynienia w przypadku nowych technologii, obciąża mózg na tyle, że nie radzi sobie on z efektywnym ich przetwarzaniem. Szczegółowo opisuje to prof. Manfred Spitzer w książce „Cyfrowa demencja”.

Rezultatem jest to, co zaczęto określać mianem właśnie „technowypalenia” mózgu. Profesor Jagoda Cieszyńska ostrzega wprost – prowadzi to do zaburzeń koncentracji uwagi, zmniejszenia umiejętności językowych, nadpobudliwości ruchowej i rozdrażnienia, obniżenia zdolności interpersonalnych itd.

Gdy korzystamy z nowych technologii, nie musimy koncentrować się. Akcja odbywająca się na ekranie sama przyciąga uwagę. Jeżeli ktoś dodatkowo ma włączonych kilka urządzeń – np. telewizor w tle, muzykę w słuchawkach, powiadomienia na smartfonie i komputer „do odrabiania lekcji” – uwaga szarpana jest na wszystkie strony. Co ważne – przebodźcowienie nie kończy się z chwilą wyłączenia ekranu. Mieszanka hormonalna, związana z ciągłym aktywowaniem odruchu orientacyjnego (adrenalina, dopamina, kortyzol itp.), krąży nadal po ciele człowieka. Technowypalenie to trwały negatywny skutek nadmiernego kontaktu z nowymi technologiami.

Wnioski praktyczne? Ograniczajmy kontakt, zwłaszcza dzieci, z nowymi mediami. Zamiast „relaksu” wpatrywania się w ekran, proponujmy zdrowsze metody odpoczywania. Uczmy eliminowania nadmiaru bodźców. Niech wysokie technologie będą zaledwie przydatnym, wykorzystywanym w przemyślany sposób narzędziem, a nie dominującym codzienność elementem życia.

Bogna Białecka

psycholog, redaktor portalu dla młodzieży z wartościami pytam.edu.pl oraz portalu dla rodziców rodzice.co