Pragnienie i modlitwa

Maria Kowal | 14 lutego 2022

Wychowywanie ludzi do towarzyszenia chorym to wielkie wyzwanie dla dzisiejszego społeczeństwa, które zajmuje się same sobą. Nagle trzeba wyjść z indywidualizmu i zacząć się zajmować innym – chorym. I to jeszcze takim, który czegoś ode mnie chce, a nawet żąda. Dlatego myślę, że wymiar pedagogiczny tej posługi jest bardzo duży mówi z przekonaniem ks. Arkadiusz Zawistowski, Krajowy Duszpasterz Służby Zdrowia i kapelan w szpitalu, przybliżając ideę zespołowej opieki duszpasterskiej w rozmowie z Marią Kowal.

Proszę przybliżyć naszym czytelnikom, czym jest zespołowa opieka duszpasterska?

Zacznę od maja 2006 roku – wyjechałem wtedy na praktykę do jednego ze szpitali w Rzymie, żeby zobaczyć, jak funkcjonuje tam duszpasterstwo chorych i służby zdrowia. Księża przyjęli mnie życzliwie, oprowadzili po różnych oddziałach, pokazali też cały zastęp wolontariuszy – byli tam i studenci z seminarium, i osoby konsekrowane, a także lekarze, pielęgniarki i inne osoby, które chciały być przy chorych. Wolontariusze odwiedzali pacjentów, rozmawiali z nimi, prowadzili wspólną modlitwę, grali na gitarze, zanosili Komunię Świętą. Tam odkryłem, że posługa duszpasterska w szpitalu nie może być tylko dziełem kapelana, ale muszą być to duchowni i świeccy razem – dla chorych, wtedy ma to sens. To jest także to, czego chce Pan Jezus w Ewangelii: sam Jezus uzdrawiał chorych, ale też posyłał do nich apostołów. Zespołowa opieka duszpasterska to nic innego, jak to, co mieliśmy już w historii Kościoła: w średniowieczu powstawały szpitale przy zakonach, a zakonnicy prosili Bractwa, czy to Miłosierdzia, Ducha Świętego, czy też Świętego Józefa, żeby wspierali medyków w pielęgnowaniu i w opiece nad chorymi. Ta idea „pod drodze” wyciszyła się, jakby odeszła w zapomnienie, a teraz została na nowo przywołana w Polsce, szczególnie dzięki hospicjom – ksiądz Eugeniusz Dutkiewicz, pallotyn, zaangażował w ruch hospicyjny nie tylko profesjonalistów, ale także wolontariuszy – i to świetnie zadziałało. Było widać, że ludzie ci odnaleźli swoje miejsce i zaczęli kształtować własne człowieczeństwo. Wychowywali się, patrząc na innych, towarzysząc im, zmieniali swoje życie, także to duchowe.

Jakie zadania stoją przed zespołem opieki duszpasterskiej?

Tutaj właśnie jest ważna pedagogika – czyli nasza umiejętność towarzyszenia tym, którzy przyszli i chcą być wolontariuszami. Bo to, że mają dobrą wolę, to jest już duży plus. Natomiast trzeba rozpoznać, jak te osoby mogą wykorzystać swoje talenty dla dobra wspólnoty. Jedni będą mogli roznosić chorym gazety, inni – zapisywać osoby chcące przystąpić do sakramentów, jeszcze inni będą mieć predyspozycje do rozmów z pacjentami, a kolejni będą wyłącznie modlić się za chorych, lekarzy i wolontariuszy. Jeszcze ktoś inny będzie potrafił zorganizować nabożeństwo na oddziale dla tych pacjentów, którzy nie mogą opuszczać oddziału. To tylko przykłady różnych posług, natomiast Duch Święty podpowiada jeszcze więcej. Człowiek powinien być zawsze otwarty na reżyserię Pana Boga. Pamiętam taką sytuację – z pewnej wspólnoty przyszli do naszego szpitala wolontariusze. Powiedzieli, że nie będą pytać chorych o to, kto chciałby przystąpić do sakramentów, tylko usiądą, porozmawiają, wysłuchają. Dwie dziewczyny poszły wtedy do jednej pani, która je zagadnęła: „A może wy byście mnie uczesały?”. I zaczęły ją czesać. Pielęgniarka, która to zauważyła, mówi: „O, mogłybyście tak na stałe przychodzić, czesać pacjentki i pomagać im w codziennej toalecie!”. Czasem te drobne sprawy są najważniejsze. Nie wszystko da się zaplanować, przewidzieć. Życie jest o wiele bogatsze niż nasze pomysły.

Od czego warto zacząć tworzenie zespołu opieki duszpasterskiej? Jakie są Księdza doświadczenia?

Ja zacząłem od modlitwy – wiedziałem, że sam sobie nie poradzę. Zostałem wrzucony na głęboką wodę – przez szpital przechodzi 8 tysięcy osób – pomyślałem: „jakże ja mogę to ogarnąć?”. Zacząłem się modlić i prosić, i pojawili ludzie chętni do współpracy, przede wszystkim kobiety. Tak to się zaczęło. Na pewno ważne jest pragnienie – że chcę taką wspólnotę, taki zespół powołać. Pierwsze kroki zawsze warto skierować do kapelana szpitala. Zwykle mamy też własne pomysły, kogo można zachęcić do takiej pracy. Natomiast – nie ukrywajmy – te pierwsze kroki są trudne, bo to jest dodatkowa praca, dodatkowa służba, ale na pewno warto. Natomiast od strony „technicznej” warto wiedzieć, że na podstawie ustawy o wolontariacie można go organizować w szpitalu czy w innej placówce medycznej. Oczywiście, należy go tworzyć w porozumieniu z dyrektorem czy zarządem szpitala, bo to on będzie podpisywać umowy z wolontariuszami. Wolontariusz musi też przejść odpowiednie szkolenie, aby stanąć do pracy z chorym.

W niektórych miejscach zespół opieki duszpasterskiej tworzą osoby, które już pracują w szpitalu – lekarze, pielęgniarki oraz inni chętni, zatrudnieni w placówce. Czy spotkał się Ksiądz w swojej posłudze z takim przykładem działania?

Niektórzy kapelani mówili mi, że włączyli do swojej posługi medyków. Na bieżąco porozumiewają się z nimi i próbują omawiać zarówno sprawy duchowe, jak i te ludzkie. Kapelani np. pytają lekarza czy pielęgniarkę, czy jakiś pacjent potrzebuje ich posługi, a oni przekazują takie informacje. Bywa też tak, że do wolontariatu zgłasza się emerytowany pracownik służby zdrowia. W jednym hospicjów, do którego zostałem zaproszony, aby odprawić Mszę świętą, wyszła do nas – mnie i kapelana – pewna pani i powiedziała: „Księże – na <jedynce> nowy pacjent, na <dwójce> nowy pacjent i na <piątce>. Wszyscy proszą o spotkanie z Księdzem”. Okazało się, że ta pani jest emerytowaną pielęgniarką, która w ten sposób tutaj służy. Piękne, prawda? To są postawy, które warto promować. Wiem, że wielu młodych kapłanów jest bardzo otwartych na wolontariat, ale znam też 82-letniego księdza, który był kapelanem w szpitalu i tam zorganizował zespół opieki duszpasterskiej. Wychował w nim dwóch nadzwyczajnych szafarzy. Byłem zdumiony jego dziełem – świadectwem wielkiej klasy w wymiarze ludzkim i duchowym tego kapłana i jego wielkiej umiejętności współpracy z osobami świeckimi. Ufajmy, że pandemia, która przeszkadza w organizowaniu zespołowej opieki duszpasterskiej, skończy się i będziemy dalej mogli to dzieło tworzyć.

Czy odbywają się spotkania dla osób tworzących zespół – aby wymieniać się doświadczeniem, pokrzepiać, modlić się za siebie nawzajem? Czy istnieje duszpasterstwo dla osób prowadzących zespołową opiekę duszpasterską?

Bardzo dobrze, że Pani o tym mówi, bo trzeba się wzajemnie wychowywać. Nie możemy być tylko nastawieni na to, że pomagamy chorym. My też musimy pomagać sobie nawzajem. Ważne są spotkania zespołu, na którym wolontariusze mogą opowiedzieć o sprawach, które ich poruszają, które są dla nich ważne. To oczywiście dzieje się w dużej dyskrecji, z zachowaniem „tajemnicy miejsca” i przepisów RODO – bo jesteśmy w instytucji państwowej i trzeba je zachowywać. Spotkania te są bardzo ważne, bo dzięki nim tworzą się więzi między wolontariuszami. Warto obchodzić imieniny osób z zespołu, organizować wspólne wyjścia, które rodzą radość z przebywania razem – do teatru, na dobry film czy na pielgrzymkę do sanktuarium. Wszyscy potrzebujemy umocnienia, bo nie można zapominać, że praca z drugim człowiekiem wypala. Tak jest u pedagogów, u medyków, ale również u wolontariuszy, którzy pracują z chorymi. Wspólne spotkania mogą mieć także charakter formacyjny – podczas nich można zorganizować wykład z lekarzem, pielęgniarką czy psychologiem, aby pogłębić jakiś temat. W tej posłudze potrzebna jest nieustanna edukacja, aby działać profesjonalnie.

Czy są prowadzone spotkania formacyjne dla osób prowadzących zespoły opieki duszpasterskiej?

Na potrzebę naszej diecezji, warszawsko-praskiej, raz do roku organizuję sesję szkoleniowo-formacyjną dla wolontariuszy, kapelanów, osób konsekrowanych i wszystkich, którzy są zaangażowani w opiekę nad chorymi. Warto brać przykład z hospicjów, gdzie szkolenia dla wolontariuszy są cykliczne, realizowany jest stały program edukacyjno-formacyjny. Należy bardzo mocno podkreślić, że w posłudze chorym najważniejsza jest duchowość, ponieważ dzięki niej motywacje działania wolontariuszy są motywacjami nadprzyrodzonymi, nie tylko ludzkimi. Nawet jeśli wolontariusze nie będą manifestować wobec pacjentów swojej wiary, wiem, że będą się za nich modlić, a to jest bardzo istotne. Będą też postrzegać cierpiącego człowieka holistycznie, nie tylko w wymiarze biologicznym czy psychologicznym, ale ze świadomością, że człowiek ten ma duszę i poszukuje sensu, nawet jeśli czasem nie umie nazwać tego, czego szuka, pyta o sens cierpienia, o to, dlaczego choruje. Czasami trzeba pomóc pacjentom szukać życia duchowego, które zagubili. Kiedyś w naszym szpitalu wolontariusze roznosili chorym różańce z okazji Światowego Dnia Chorego. Jeden z nich położyli na szafeczce pewnej pacjentki. Kiedy przyszła do niej córka, ona spojrzała na różaniec i powiedziała: „Córko, jak ja się dawno nie modliłam…”. Przez taką drobną rzecz nastąpiło obudzenie duchowości. Oczywiście, pacjentom potrzebne jest wsparcie psychologiczne, niesienie optymizmu, radości, ale to nie wyjaśni człowiekowi wszystkiego.

Czy ma Ksiądz – jako Krajowy Duszpasterz Służby Zdrowia – jakieś marzenia, związane z zespołową opieką duszpasterską?

Moim wielkim życzeniem i pragnieniem jest to, aby na 30-lecie ogłoszenia Światowego Dnia Chorego idea zespołowej opieki duszpasterskiej coraz bardziej pulsowała i się rozprzestrzeniała. Pocieszające jest dla mnie to, co mówi papież Franciszek w tegorocznym orędziu na Światowy Dzień Chorego – że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za opiekę nad ludźmi chorymi i każdy może się w nią włączyć. Opieka duszpasterska nad cierpiącymi jest potrzebna nie tylko w szpitalach czy domach opieki – wiemy przecież, jak wiele osób choruje w domu. Wielką rolę mogą mieć w tej posłudze, i często mają, nadzwyczajni szafarze – armia ludzi, która może docierać do chorych i towarzyszyć im.

Warto też pielęgnować w sobie pragnienie tworzenia zespołu opieki duszpasterskiej, bo może się zdarzyć i tak, że kapelan szpitala w rozmowie z nami powie: „Jeśli pan/pani chce tworzyć zespół, proszę się tym zająć”, i da nam wolną rękę. We współpracy z duchownymi takie dzieło będzie się rozwijać i nabierać kształtu, ku dobru chorych i wszystkich osób zaangażowanych w opiekę nad pacjentami.

Dziękuję za rozmowę.

fot. 123rf.com