Posłuszeństwo… Cnota w drodze ku wolności

Wychowawca | 8 lutego 2023

Posłuszeństwo! Czy ktoś jeszcze chce być posłuszny?

Myślę że posłuszeństwo jest cnotą (a nawet radą ewangeliczną), której znaczenie i ogromną wartość odkrywają tylko ci, którzy poszukują wolności w najgłębszym znaczeniu słowa wolność. Ci, którzy najpierw otworzyli serce i umysł na cnotę pokory. Pokora bowiem nie jest niczym innym jak poznaniem i przyjęciem prawdy o sobie. A w prawdę tę wpisany jest fakt, że z natury rzeczy, nasze istnienie jest istnieniem podporządkowanym, czyli posłusznym.

Bo czy każdy z nas nie jest posłuszny prawom natury? Czy znajdzie się śmiałek, który powie, że nie podporządkuje się naturalnej potrzebie snu, przyjmowania pokarmów i procesom trawiennym? Nawet jeśli ktoś taki się znajdzie, to po pierwsze będzie to osoba niepoczytalna umysłowo, a po drugie życie fizyczne braku posłuszeństwa prawom natury nie przetrwa.

Wiele jest zasad i praw, którym jesteśmy posłuszni niejako „automatycznie”. Nikt nie wychodzi w stroju kąpielowym gdy na zewnątrz panuje „trzaskający mróz”, ani też nikt nie bierze szklanki wody, aby przy jej pomocy rozpalić ogień. Posłuszeństwo z natury wpisane jest w nasze istnienie.

Posłuszeństwo, cnota upragniona?

Byłoby wspaniale, gdyby posłuszeństwo było cnotą cenioną i upragnioną, ale niestety taką nie jest. Fałszywe rozumienie wolności i stanowienia o sobie sprawia, że posłuszeństwo postrzegane jest jako zniewolenie i coś, co odbiera człowiekowi jego godność. Posłuszny niemal podświadomie postrzegany jest jako niewolnik, nieudacznik lub lizus. A to kompletne pomieszanie pojęć. Tylko człowiek naprawdę posłuszny jest naprawdę wolny. Kiedyś mój znajomy powiedział (genialną moim zdaniem) definicję wolności: Wolny człowiek to ktoś, kto umie rozkazywać sobie w sprawach trudnych i jest sobie posłuszny! Wolność, mądrość i posłuszeństwo to rodzeństwo, które jest nierozłączne.

Dlaczego posłuszeństwo jest trudne?

Nie jest łatwo być osobą posłuszną, czyli podporządkowaną prawom moralnym, Bogu lub innym ludziom. Posłuszeństwo jest trudne, bo pycha i egoizm, które każdy z nas ma w sobie, rani prosto w serce. Najlepszym – choć gorzkim – lekarstwem na naszą pychę jest właśnie posłuszeństwo. A że pycha jest złą rodzicielką wszystkich innych wad, słabości i grzechów, posłuszeństwo jest lekarstwem dla naszej słabej, schorowanej natury. Boimy się posłuszeństwa, bo jest w nas lęk przed śmiercią i unicestwieniem. Ten lęk, który jest owocem grzechu pierworodnego. Człowiek po grzechu ukrył się przed Bogiem, albowiem lękał się śmierci. Grzech w oczach ludzkich wypaczył obraz Boga i zamiast widzieć w Bogu kochającego Ojca, który daje życie i pragnie życia dla swoich dzieci, człowiek zobaczył w Bogu kogoś, kto nie kocha, kto kłamie i nie jest przychylny człowiekowi. Jak więc być posłusznym komuś, kto mnie nie kocha i nie pragnie mego szczęścia? Niestety, zwiedziony grzechem człowiek nie dostrzega, że to, co myśli o Bogu i jak widzi Boga, to w gruncie rzeczy prawda o Złym Duchu. A Bóg był, jest i niezmiennie pozostanie miłością. Dlatego wola Boga względem człowieka się nie zmienia i… jest miłością. Jednak kłamstwo grzechu, które w sobie nosimy, ciągle wmawia coś innego. Dlatego właśnie, aby świadomie wybierać posłuszeństwo, musimy ze sobą walczyć, zmagać się ze sobą i własną słabością.

Ale czy posłuszeństwo jest trudne tylko w wymiarze religijnym?

Oczywiście, że nie! I nie dzieje się ono tylko w przestrzeni wiary i religii. Posłuszeństwo jest dla nas zadaniem i wyzwaniem od najmłodszych lat życia, i od najmłodszych lat z nim się zmagamy. Każdemu z nas bliski jest choćby taki obrazek z codzienności. W domu jest małe, raczkujące dziecko. Mamusia zaczyna prasowanie. Włącza i nagrzewa żelazko. Pokazuje je dziecku i mówi z dobrocią: Jasiu, to jest bardzo gorące. Nie dotykaj! Bo jeśli dotkniesz, poparzysz sobie rączkę i to będzie bardzo bolało! Jaś ze zrozumieniem kiwa główką. Mamusia prasuje, a w Jasiu dzieje się walka wewnętrzna (choć jeszcze nieuświadomiona). Mamusia zakazała, ale Jaś jest taki ciekawy! W końcu posłuszeństwo przegrywa z ciekawością – i rozlega się głośny płacz Jasia. I tak dzieje się przez całe dzieciństwo. Rodzice mówią, proszą, tłumaczą, dziecko – początkowo posłuszne – po jakimś czasie łamie zasady posłuszeństwa i zazwyczaj źle się to dla niego kończy. Tak jest też w życiu dorosłym. Małe złamanie zasad posłuszeństwa nie boli bardzo, ale wielkie odstępstwa bywają nader bolesne. Czasem kończą się rozpadem rodziny, utratą ukochanej osoby, majątku lub wolności.

Można nauczyć się posłuszeństwa?

Nie tylko można, ale nawet trzeba. To dużo ułatwia w życiu, a samo życie nabiera soczystego smaku. Jeśli chodzi o posłuszeństwo w wymiarze ludzkim, konieczne będzie włączenie zdrowego rozsądku, poszukiwanie i umiłowanie prawdy, oraz konsekwencja w podejmowanych decyzjach. Jeśli dojdę do wniosku, że posłuszeństwo jest dobrem, będę tego dobra poszukiwać i starać się nim żyć. Ważne jednak, aby właściwie wybrać wartości, którym pragnę moim posłuszeństwem służyć. Mogę służyć nim dobru rodziny, ale w przypadku błędnego wyboru mogę w posłuszeństwie zbłądzić tak bardzo, jak błądzili słudzy reżimów i dyktatorów, posłusznie wykonujący ich rozkazy, na mocy których ginęły i męczone były tysiące, a nawet miliony ludzi. Takie posłuszeństwo nie jest cnotą! Jest złem i grzechem! O cnocie posłuszeństwa mówimy tylko wtedy, gdy ono prowadzi mnie do podporządkowania swojej woli i pragnień temu, co naprawdę jest obiektywnym dobrem i pięknem.

W wymiarze religijnym sprawa jest znacznie prostsza, co nie oznacza, że łatwiejsza w wykonaniu. Tym, który dla katolika jest wzorem posłuszeństwa, jest sam Jezus Chrystus. Naśladując Jezusa, spełniając Jego nakazy, nie mogę zbłądzić. A mój wybór posłuszeństwa jest ostatecznie wyborem wolności i miłości.

Jak dziecko nauczyć posłuszeństwa?

Dzień po dniu, wychowując dziecko w atmosferze miłości i poczucia bezpieczeństwa. Przez to rodzic staje się dla dziecka autorytetem, któremu dziecko ufa i pójdzie za tym, co osoba, o której dziecko wie, że je kocha, ukazuje jako dobre i właściwe. Niczego nie trzeba specjalnie wymyślać ani planować. W rodzinie, w której rodzice szanują siebie nawzajem i kochają, oraz kochają dzieci, poświęcają im czas i uwagę, dziecko będzie uczyło się żyć tak, jak żyją rodzice. Owszem, będzie popełniało błędy. Będzie chwilami nieposłuszne, ale widząc, że zadaje ból osobie kochanej, będzie starało się nie powielać popełnionych błędów. Ważne jest jasne określenie zasad postępowania. Jasny i prosty system nagrody i ponoszonych konsekwencji, gdy zostaną przekroczone zasady. Ale wszystko w miłości i poczuciu bezpieczeństwa. I pamiętajmy, że brak zasad, brak granic w wychowaniu wprowadza dziecko w poczucie zagrożenia i braku bezpieczeństwa.

Siła i agresja nie rodzą posłuszeństwa

Posłuszeństwo rodzi się tam, gdzie jest miłość. Jest ono owocem miłości przyjętej i obdarowującej. Nie inaczej! Siła i agresja rodzi opór lub poddańczą uległość, ale nie posłuszeństwo. Posłuszeństwo jest skarbem i niejako osobistym urokiem ludzi wolnych. Obyśmy mieli jak najwięcej osób pięknych posłuszeństwem. Obyśmy sami jaśnieli cnotą posłuszeństwa.

s. M. Urszula Kłusek SAC

pallotynka, wieloletnia katechetka. Autorka artykułów i książek dla dzieci, rodziców, katechetów i nauczycieli. Prowadzi spotkania dotyczące współczesnych zagrożeń w wychowaniu i rozwoju dzieci

fot. unsplash.com