Porażka też jest dobra. O odpowiedzialności za wychowanie do możliwości popełniania błędów

Wychowawca | 6 czerwca 2023

Nasza największa słabość polega na poddaniu się. Najpewniejszą drogą do sukcesu jest zawsze spróbować jeszcze raz (Thomas A. Edison).

Co tak słabo? Znów Ci się nie udało? Czy zawsze musisz być ostatni? Czemu inni mogą lepiej a nie Ty?”.Te i podobne słowa często może usłyszeć dziecko i nastolatek w domu i szkole. Wychowanie „do sukcesu” często stanowi podstawowy cel zarówno dla rodziców, jak i dla nauczycieli, sprawiając, że rodzice czują się spełnieni i dumni ze swoich pociech, nauczyciele kompetentni i profesjonalni, a dziecko uczy się, że tylko sukcesy stanowią klucz do renomowanej szkoły, wymarzonych studiów, idealnej pracy i szczęśliwego życia. Sukces stanowi „wizytówkę” naszej wartości, definiuje nasze mocne strony, pokazuje jak zaradni i lepsi od innych jesteśmy. Ale czy na pewno?

Co w sytuacji kiedy dziecku jednak nie wychodzi? Kiedy przynosi gorsze stopnie niż rówieśnicy, kiedy nie potrafi opanować jakiegoś nowego materiału? Rodzi to nie tylko frustrację dziecka, rodziców czy nauczyciel, ale rozpoczyna lawinę następujących po sobie konsekwencji, takich jak stres, zaniżone poczucie własnej wartości, poczucie bycia gorszym, słabszym, bezwartościowym. Co więcej, nawet buduje przekonanie, że trzeba zasłużyć na to, by ktoś odbierał nas jako wartościowych, aby nas kochał, akceptował, zauważał, doceniał.

Ale jak to możliwe? Przecież porażka to przegrana, to słabość, to odrzucenie, to niespełnione oczekiwania, to zawód dla dorosłych, a także dla dzieci. A jednak już od starożytności filozofowie zwracali uwagę na szczególną mądrość, jaką może być nauka na własnych błędach. Wielki Sokrates wołał: „Błąd jest przywilejem filozofów, tylko głupcy nie mylą się nigdy”. A to znaczy, że porażka może stać się początkiem swoistej mądrości, także w życiu młodego człowieka, któremu czasami może się wydawać, że wszystko wie najlepiej. Tymczasem to właśnie porażka może być urealnieniem doświadczenia własnej niedoskonałości czy też zwykłej potrzeby obecności drugiego człowieka, bo nikt nie jest samowystarczalny. Obserwując dzieci grające w jakąś grę, czasami można zauważyć jak im trudno przyjąć to, że ktoś może być lepszy, że mogą przegrać, czyli przeżyć swoistą porażkę. I tu przed dzieckiem otwiera się wielka przestrzeń do niełatwej sztuki przyjmowania swoich porażek, czy przegranych. To właśnie rodzice i wychowawcy mogą nauczyć przyjmowania przegranej bez gniewu, poczucia winy czy zniechęcenia oraz wzbudzić jeszcze większą motywację do zdrowej rywalizacji, czy nawet zapał do podjęcia ponownego wysiłku i udziału w zabawie czy grze. Aby tak wychować dziecko, trzeba aby rodzic czy nauczyciel postawił samemu sobie duże wymagania, a nawet był przykładem konfrontacji ze swoją słabością czy porażką, ponieważ to, jak sam przeżywa swoje błędy, staje się matrycą dla dzieci i wychowanków. Ważne jest także, aby rodzice i wychowawcy wymagali nie tak samo od wszystkich, ale od każdego według jego możliwości. Jest to bardzo ważne dla dobrego i harmonijnego rozwoju młodego człowieka, który w ten sposób ma możliwość poznania swoich mocnych i słabych stron. Tak jak dużym błędem jest wychowywanie jedynie do sukcesu, tak i podobnie nieustanne podkreślanie porażek i błędów prowadzić może nie tylko do utraty motywacji i wiary we własne siły, ale również głębokiego zniechęcenia i frustracji.

Charles Pepin, francuski filozof, stwierdził, że „u podłoża każdego sukcesu odnajdujemy szczyptę ryzyka, a zatem także zgodę na ewentualną porażkę. Żeby odważyć się coś przedsięwziąć, trzeba najpierw odważyć się ponieść i znieść porażkę”. Zatem jeśli chcemy prawdziwie wychować do sukcesu w najlepszym tego słowa znaczeniu, to jednoczenie należy uczyć mierzyć się z własnymi porażkami.

We współczesnych nurtach pedagogicznych nie znajdziemy zbyt wielu wskazówek jak tego dokonać. Być może dlatego, że najczęściej spostrzega się rozwój dziecka jedynie w wymiarze psychofizycznym, z pominięciem fundamentalnej dla człowieka sfery duchowej. I tu z pomocą przychodzi logoterapeutyczna koncepcja wychowania, którą Viktor Frankl opiera na przekonaniu, że człowiek nie powinien być popychany przez popędy, ale pociągany przez ducha. Franklowskie określenie „moc oporu ducha” wskazuje na pewną walkę, która ma miejsce wówczas, gdy duch w człowieku przeciwstawia się różnym skłonnościom i popędom. W rozwoju dziecka, czy młodego człowieka, niezwykle ważne jest, aby umiał on w sytuacji porażki czy błędu nie tylko stawić czoła wyzwaniu, ale także wziąć odpowiedzialność za swoje wybory. Odpowiedzialność oznacza udzielanie odpowiedzi w każdej sytuacji, nawet porażki, które to mogą stać się pomostem do prawdy o samym sobie i sztuką życia.

Każda sytuacja zawiera ukryty sens i uczy człowieka aby go odnajdywać, bo nawet najmniejsza kałuża odbija niebo (litewskie przysłowie), a poprzez ruiny je lepiej widać. Porażka to okazja do treningu woli, poszerzania swoich horyzonty, przekraczania swoich możliwości. A przede wszystkim porażka pozwala na autotranscendencję, czyli zdolność typowo ludzką, pozwalającą na przekraczanie siebie w kierunku czegoś większego, niż ja sam.

V.E. Frankl stwierdził kiedyś, że osobistą tragedię można przekuć w tryumf, a Kazimierz Dąbrowski nazwał swoją książkę Dezintegracja Pozytywna, ukazując w niej, jak to, co trudne i destabilizujące nasze życie, czasami jest początkiem zbudowania nowej jakości naszej osobowości. Złe przeżywanie porażki może wynikać z pętli psychosomatycznej, z tego że zamykamy się tylko na to co psychiczne, skupiamy się na bolesnych emocjach, na odczuciach w ciele. Natomiast antagonizm noopsychiczny oznacza, że wymiar duchowy jest w opozycji do psychosomatyki, czyli pomimo porażki chcę, zrobię, potrafię, bo duch mnie pociąga.

Brak zgody na porażkę to zakładanie maski, to kreowanie fałszywego obrazu siebie, obwinianie innych, uskarżanie się na los. Natomiast akceptacja swojej słabości, uznanie swojej bezsilności, zgoda na to, że nie we wszystkim muszę odnosić sukcesy, może wbrew pozorom przynieść jeszcze lepsze efekty, niż nieustanne pasmo sukcesów i presja, że nie mogę sobie pozwolić na najmniejszy błąd. A jak wiemy, to „prawda nas wyzwoli”.

Alternatywne reakcje na porażkę:

Co by Ci pomogło, aby było lepiej?

Uda się następnym razem

Przecież już nie jeden raz dałeś radę, więc masz w sobie siłę aby sobie z tym poradzić

Każdy ma swoje talenty, widocznie Ty masz inne

Co możesz zrobić, aby tą sytuację wykorzystać ku dobremu?

Roman Solecki – doktor nauk społecznych (pedagogika), certyfikowany logoterapeuta, psychoterapeuta uzależnień, mediator, realizator programów profilaktyczno-wychowawczych, nauczyciel akademicki

fot. unsplash.com