Pełnia życia

Maria Kowal | 2 stycznia 2020

Mamy zajmujące się „zawodowo” wychowaniem dzieci i prowadzeniem domu często są przez innych członków społeczeństwa w Polsce lekceważone, a nierzadko obrażane jako „lenie”1, podczas gdy ich praca ma mierzalną wartość2. Pracę tę często postrzega się jako „siedzenie w domu”3, podczas gdy kobieta będąca „tylko” żoną i matką pracuje (lub – zostaje w gotowości do pracy) 24 godziny na dobę, bez L-4, przerw na lunch i płatnego urlopu.

Wybranie macierzyństwa jako swojej drogi życiowej (przynajmniej – na pewnym etapie) bywa postrzegane dziś przez świat jako ścieżka kariery drugiej (a nawet – ostatniej) kategorii, a przy liczniejszej rodzinie – jako samobójstwo na raty – szczególnie w odniesieniu do rozwoju intelektualnego kobiety, jej wyglądu, wolności osobistej. Często przedstawiany jest obraz takich matek jako kobiet pozbawionych zdolności i aspiracji życiowych, które do niczego więcej się nie nadają. Taka narracja sącząca się z mediów, podnoszona jest także przez różne autorytety (choć raczej należało by pisać „autorytety”). Presja i przekonywanie, że mądrzej i bardziej odpowiedzialnie jest nie mieć dzieci (ostatnie trendy „ekologiczne”) dociera nie tylko do kobiet, które już są mamami, przekonanymi o niepodważalnej wartości wybranej przez siebie drogi życiowej, ale – niestety – także do młodych dziewcząt, stających na progu dorosłego życia. Czy będą umiały oprzeć się tej presji? To zależy także od nas – mam, ojców, wychowawców, nauczycieli.

Nie od dziś wiadomo, że słowa nie tylko opisują, ale także – stwarzają świat. Odhumanizowane dziecko w łonie matki nazwane już nie tylko w pismach fachowych płodem czy zygotą dużo łatwiej jest zabić, a zabijanie zastąpić terminem „zabieg”. Podobnie jest i w innych obszarach „stwarzania świata”. Warto tutaj zastanowić się, a nawet zrobić rachunek sumienia, w jaki sposób reagujemy na fakt, że w naszych rodzinach pojawia się nowe życie. Czy przypadkiem zachwytem i gorącymi gratulacjami nie jest otoczone tylko pierwsze, czy drugie dziecko, najdalej trzecie (jeśli po dziewczynkach pojawia się chłopiec, lub odwrotnie), a przy kolejnym nasze gratulacje nie są bliższe kondolencjom? Czy czasem nie dajemy sobie prawa do szerokiego komentowania większych rodzin? Z rozmów, jakie prowadzą między sobą rodzice czworga i więcej dzieci wynika niezbicie, że niestety tak jest. W dobie 500 + nierzadkim jest także liczenie na głos, „ile pieniędzy idzie”, tak, że oglądanie się za większą rodziną na ulicy przy takich „głosach z offu” jest prawie sympatyczne.

Jeśli świadkami naszych niepochlebnych komentarzy, kpinek czy uszczypliwości dotyczących rodzicielstwa będą nasi synowie, córki czy wychowankowie – w jaki sposób zaszczepimy im szacunek do macierzyństwa i ojcostwa? Jeśli – powodowani troską o „lepsze życie” – prowadzimy (nawet nieświadomie) narrację „najważniejsza jest kariera” , czy nasze dzieci w porę pomyślą o założeniu własnej rodziny?

Przy dzisiejszym braku zastępowalności pokoleń każda większa rodzina powinna być witana wszędzie z wielką radością. Tym bardziej, że dzisiejsze czasy raczej zachęcają do samorealizacji „po grób”, do życia pełnią piersią, bez podejmowania większego wysiłku oraz zobowiązań. A jeśli wysiłek ma być włożony – to po to, aby satysfakcja osobista była pełniejsza, i – nierzadko – aby zapewnić organizmowi dostateczną dawkę adrenaliny i endorfin.

Co ciekawe, nikt nie wspomina, że adrenalina, endorfiny i rozwój osobisty to także doświadczenie codzienne mam „domowych”. Zajmując się domem i dziećmi mama łączy w swoim „fachu” wiele specjalizacji: zarządza zespołem i deleguje zadania (tu zawsze pojawia się adrenalina), jest szefem kuchni (endorfiny lub adrenalina, zależnie od predyspozycji osobistych), logistykiem, lekarzem i pielęgniarką (adrenalina w podwójnej dawce), kwatermistrzem, osobistym trenerem (ruch: endorfiny!), opiekunem, psychologiem, organizatorem imprez masowych (Święta, urodziny, etc.), misiem-przytulanką (zdecydowanie: endorfiny).

Wraz z rozwojem „specjalizacyjnym” idzie także rozwój kompetencji miękkich. Prognoza na rok 2020 (Future of the Job Raport, World Economic Forum) wspomina o: kompleksowym rozwiązywaniu problemów, kreatywności, zarządzaniu zespołem i jego koordynowaniu, podejmowaniu trafnych decyzji i negocjacjach i elastyczności poznawczej (Elastyczność Poznawcza to zdolność mózgu do przystosowania swojego zachowania i myśli do nowych, zmiennych lub niespodziewanych zdarzeń). Myślę, że każda mama odnajdzie bez trudu na tej liście własne kompetencje.

Każdy nowy dzień, w tym ten spędzony wśród dzieci i codziennych zajęć to także możliwość kształtowania charakteru (rodziców i domowników). W codziennych sytuacjach, tak często powtarzalnych i znanych (jak również i tych zaskakujących) możemy wzrastać w cierpliwości, hojności, wytrwałości – aby zmieniać się nie tylko w perspektywie ziemskiej (cierpliwa mama to wielki skarb!), ale także – w tej nadprzyrodzonej, naśladując w swoim życiu życie Jezusa Chrystusa.

Warto podjąć wszelkie działania, aby wybór pracy w domu został należycie doceniony przez „świat zewnętrzny”. Wsparciem mogą być słowa świętego Josemarii Escrivy de Balaguer: „(…) Na płaszczyźnie osobistej nie można twierdzić jednostronnie, jakoby kobieta mogła osiągać swoją doskonałość jedynie poza ogniskiem domowym tak, jak gdyby czas poświęcony swojej rodzinie był czasem skradzionym, ze szkodą dla rozwoju i dojrzewania jej osobowości. Ognisko domowe — jakiekolwiek by było, bo kobieta samotna także ma swój dom, jest miejscem szczególnie nadającym się do osobistego wzrastania. Troska o dobro rodziny będzie zawsze dla kobiety największą chwałą. Mając pieczę nad swoim mężem i dziećmi, albo, mówiąc w sensie ogólniejszym, w codziennej pracy i trosce o to, aby wokół siebie stworzyć środowisko przytulne i kształtujące, kobieta wypełnia najważniejsze zadanie swej misji, osiągając w konsekwencji swoją doskonałość osobistą. (…) Będzie wiele kobiet, które nie będą miały innego zajęcia poza prowadzeniem swojego domu. Powiem, że to jest wielkie zadanie warte zachodu. Jest to również zawód — prawdziwy i szlachetny, dzięki któremu wpływacie pozytywnie nie tylko na rodzinę, ale także na niezliczoną liczbę przyjaciół i znajomych, na osoby, z którymi w taki czy inny sposób stykacie się, i spełniacie w ten sposób zadania nieraz o wiele bardziej rozległe niż w innych pracach i zawodach. (…) Praca kobiety w domu nie tylko jest sama w sobie funkcją społeczną, lecz łatwo staje się funkcją społeczną o wielkim zasięgu. Wyobraź sobie, że rodzina jest liczna, wtedy pracę matki można porównać (i w wielu wypadkach wychodzi ona zwycięsko z tego porównania) z funkcją zawodowych nauczycieli i wychowawców. Jeden profesor zdoła w przeciągu całego swego życia uformować, mniej więcej dobrze, pewną liczbę chłopców lub dziewcząt. Jedna matka może dogłębnie uformować swoje dzieci w sprawach najbardziej fundamentalnych i równocześnie może zrobić z nich dalszych wychowawców”. 4

Maria Kowal

 

fot. M. Węgrzynowski

1 Stępniewska K., Niepracująca matka to leń i utrzymanka? www.edziecko.pl, 2015, (dostęp: 1.06.2019)

2 Marszałek M., Kryteria i dylematy dotyczące wyceny produkcji domowej w Polsce, Wiadomości Statystyczne Rok LXII 7 (674) 2017, 25—41)

3 Czernecka J., Dzwonkowska – Godula K., Woszczyk P., Mama w pracy. Społeczne uwarunkowania powrotu kobiet na rynek pracy po przerwie związanej z wychowaniem dziecka. HRP Łódź 2009

4 Kobieta w życiu świata i Kościoła, w: Rozmowy z prałatem Escrivá, Księgarnia Świętego Jacka, Katowice, 1993