Patrzeć z miłością

Wychowawca | 26 lipca 2023

Któregoś dnia ks. Józef Tischner zapytał małą dziewczynkę w stroju góralskim: – Jak mylisz, co się Panu Bogu udało najbardziej? Dziewczynka z uśmiechem i beztroską, ale bez cienia wątpliwości, odpowiedziała: – No chyba ja?!

Myślę, że wiele razy każdy z nas mógł obserwować u małych dzieci tę niezwykłą pewność, z jaką tańczą, śpiewają, opowiadają, głośno się śmieją. Dla mnie to oznacza, że rodzimy się z bazowym poczuciem własnej wartości. Każdy z nas jest w nią wyposażony na starcie swojego życia. Co się w takim razie dzieje po drodze? Co takiego nas w dzieciństwie spotyka, iż tak wielu dorosłych przyznaje, że ma niską samoocenę, nie wierzy w siebie, brak mu pewności?

Kiedy ciągle słyszysz, że jesteś bezwartościowy, w końcu zaczynasz w to wierzyć, a potem zaczniesz robić wszystko, żeby każdy to przyznał” – powiedział Aaron Stark w swoim wystąpieniu: „Prawie rozpętałem strzelaninę w szkole”. Jego rodzice byli dilerami narkotyków. Ciągle uciekali przed policją, Aaron ponad 30 razy zmieniał szkołę. Zaniedbany chłopak miał zniszczone ubrania i śmierdział, bo się nie mył. Padał ofiarą przemocy rówieśniczej i sam dokonywał aktów przemocy. Narastał w nim gniew, ból, rozgoryczenie. Ale obok niego był przyjaciel. Jedyny człowiek, który traktował go normalnie. Normalnie, to znaczy pytał, czy chce coś zjeść albo czy razem obejrzą film. Wydawać by się mogło, że Aaron szczególnie będzie go traktował, ale nie zdarzyło się nic takiego. Aaron zdradzał go, okradał, rujnował wszystko, ale jego przyjaciela to nie obchodziło. Zawsze go zapraszał do swojego domu i dobrze traktował. To właśnie ta jedna osoba w życiu tego chłopaka wzbudziła w nim na tyle dużo nadziei, że mimo tego, iż miał już kupioną broń, by dokonać zamachu w swojej szkole, w końcu tego nie zrobił. Aaron stanął na scenie i opowiedział o swoim życiu, o tym, że założył szczęśliwą rodzinę, i że jego przyjaciel wciąż jest przy nim. „Kiedy ktoś traktuje cię lepiej niż ty sam siebie – to zmienia się cały świat” – mówił i nawoływał do kochania tych, którzy zasługują na to najmniej, bo oni tego najbardziej potrzebują.

Być może przypadek Aarona wydaje się zbyt ekstremalny, ale jeśli popatrzymy na nasze dzieciństwo, to pomimo wrodzonego poczucia własnej wartości, wielu z nas uwierzyło, że jesteśmy czyimś problemem, a nie cudem do odkrycia. Najpierw uwierzyliśmy, a potem zaczęliśmy robić wszystko, żeby udowodnić, że to prawda.

Poczucie wartości to jedna z najważniejszych potrzeb człowieka. Człowiek wartościowy działa wartościowo. Niewartościowy popada w apatię, zniechęcenie, agresję. Po prostu umiera” (Ks. Krzysztof Grzywocz, Patologia duchowości, WAM, 2022).

Co zatem możemy zrobić, żeby nie umierać za życia, tylko prawdziwie żyć? Można zacząć od przyjrzenia się sobie z miłością. Mam tu na myśli proces oddzielania „zasłyszanej o nas prawdy” od faktów dotyczących nas. Znam naprawdę wielu dorosłych, którzy ukształtowali sobie przekonania na temat smaków niektórych potraw, na temat własnych umiejętności czy cech charakteru. A może warto wejść w nowe doświadczenia z dziecięcą ciekawością? Pamiętam jak na wspólne spotkanie jedna z przyjaciółek przywiozła kiszoną rzodkiew. Białe, cienkie płatki warzyw kąpały się w zalewie. Nie wyglądało to zachęcająco, ale Hania z entuzjazmem opowiadała o swoich doświadczeniach i zachęcała nas do degustacji. Coś we mnie mówiło – nie lubisz tego; ale inny głos zachęcał – spróbuj zanim osądzisz. Doświadczenie było naprawdę fantastyczne! Nie żałowałam mojego kroku. To tylko prozaiczny przykład podejścia, do jakiego zachęcam. Ciekawość i dziecięca otwartość mogą sprawić, że zakwestionujemy stare opinie, zasłyszane w przeszłości – i zbudujemy sobie nowe, wzmacniające myśli.

Kiedy zweryfikujemy stare przekonania na własny temat, pora przyjrzeć się darom złożonym w nas. Z całego serca wierzę, że każdy z nas ma talenty, którymi może się podzielić. Powszechnie uważa się talent za coś niezwykle wartościowego, wyjątkowego i niepowtarzalnego. Poszukując zdolności, przyglądamy się umiejętnościom sportowym, intelektualnym czy artystycznym. Oglądając różnego rodzaju programy rozrywkowe, podziwiamy umiejętności innych ludzi i porównując się wnioskujemy, że nie mamy talentu do niczego. A gdyby tak nazwać talentem nasze cechy osobowości, takie jak zdolność do odczuwania cudzych emocji, dostrzeganie w innych potencjału, włączanie wykluczonych do społeczeństwa, wymyślanie strategii, kreatywność, odwaga do podejmowania decyzji, przejmowanie dowodzenia, czy wrodzony optymizm albo odpowiedzialność? Instytut Gallupa właśnie tak podchodzi do zagadnienia talentu. Jest to nasz powtarzalny i wrodzony sposób działania, myślenia i reagowania, który może być produktywnie wykorzystany. Tak mało i tak dużo. Dobra wiadomość jest więc taka, że każdy ma talenty, słaba zaś, że tak niewiele osób o tym wie. Wbijani w schemat pracy ze słabościami, czasami nie potrafimy wymienić nawet drobnego sukcesu. Studiujemy nasze porażki, żeby znaleźć przepis na szczęście, zamiast skupić się na powielaniu tego, co już nam wychodzi dobrze. Znajomość naszych mocnych i słabych stron pomaga nam wzmacniać zdrowe poczucie własnej wartości. Współczesny świat stawia jednak bardziej na budowanie pewności siebie, niż na pełną miłości samoakceptację.

Czym się różni zdrowe poczucie własnej wartości od pewności siebie i czy można oba te pojęcia stosować zamiennie? Pewność siebie jest zawsze ograniczona do bardzo konkretnych obszarów sprawności i umiejętności – takich jak sport, gotowanie czy matematyka. Człowiek pewny siebie umie określić: co potrafi robić, w czym jest dobry, czego może dokonać. Im lepszy jest w jakiejś dziedzinie, tym większą ma pewność siebie. Pewność siebie w sporcie nie zawsze przekłada się na pewność w matematyce. Pewność siebie można rozwinąć nawet jeśli motywacją jest lęk, ból czy niepewność. Wielu ludzi jest naprawdę dobrych w różnych dziedzinach, ale w niczym im to nie pomaga, jeśli chodzi o poczucie własnej wartości.

Pewność siebie przypomina mi budowanie domu. Pieczołowicie planujemy, gromadzimy potrzebne materiały i wznosimy, cegła po cegle, okazałe budowle. Potem odwiedzający nas ludzie przychodzą i podziwiają nasz trud oraz jego efekty. Można postawić wiele takich budynków i biegać za ludźmi po rzeczowe pochwały i zachęty, ale bez fundamentu poczucia własnej wartości wszystko jest chwiejne. Wystarczy, że pochwały przestaną płynąć z otoczenia, a my już nie wierzymy w siebie. Wiele razy słyszałam historie o upadających karierach i związanych z tym kryzysami tożsamości.

Wielka pewność siebie, nawet na wielu polach, nie przekłada się na poczucie własnej wartości. Jeśli natomiast ktoś posiada zdrowe poczucie własnej wartości, brak pewności siebie nie będzie dla niego problemem. Co więcej, zbudowanie kolejnego domu na zdrowych fundamentach, nawet jeśli pierwszy upadnie, nie jest wielkim problemem. I nie chodzi mi o to, że pewność siebie jest czymś złym, o nie. Chodzi mi o podkreślenie kolejności. Nie ma nic złego w budowaniu umiejętności, gdy ktoś zna swoją bazową wartość.

Poczucie własnej wartości nie dotyczy tego, co potrafię robić, ale tego kim jestem i co o tym myślę. Jest zależne od tego, ile o sobie wiem i jaki jest mój stosunek do tej wiedzy. Im większe poczucie własnej wartości, tym szybciej sobie radzimy z kryzysem, bo zdrowe poczucie własnej wartości umożliwia chłodne spojrzenie na siebie i pełen niuansów, akceptujący stosunek do siebie. Zdrowe poczucie własnej wartości nie oznacza, że człowiek myśli o sobie, iż jest fantastyczny, ale że potrafi sobie poradzić zarówno z tym, co w nim przyjemne, jak i z tym, co w nim trudne.

Dzieciństwo i czas dojrzewania to okres, kiedy uczymy się, obok wielu innych rzeczy, radzenia sobie z samym sobą. Niezwykle istotne w tym czasie jest zainteresowanie rodziców i innych dorosłych kim jest dziecko, czyli jego myślami i uczuciami. Ma to decydujące znaczenie dla rozwoju jego wiedzy o samym sobie.

Tak naprawdę uznanie i akceptacja – rodziców i innych dorosłych – decyduje o tym, jak owo dziecko będzie siebie traktować w przyszłości. Fundamentem poczucia własnej wartości u młodych ludzi jest to samo, co u dorosłych: doświadczenie bycia kimś wartościowym dla ludzi, którzy dla nas najwięcej znaczą. Z kolei bezwartościowi czujemy się, kiedy nie wychodzi nam współpraca, kontakt albo relacja. Objawem poczucia bezwartościowości często jest agresja. Aaron Stark przyznał, że kiedy nie masz nic do stracenia, możesz zrobić wszystko! A to właśnie akty agresji, samookaleczania i depresji niepokoją nas obecnie najbardziej.

Będąc rodzicami młodych ludzi, ze szczególną troską najpierw otoczmy siebie. Weźmy osobistą odpowiedzialność za rozwój naszego poczucia własnej wartości. Być może sama wiedza nie wystarczy. Może trzeba z miłością przebaczyć swoim rodzicom, a może poszukać profesjonalnej pomocy, żeby uporządkować świat naszych emocji. Ta osobista odpowiedzialność jest kluczowa. Słyszę ostatnio wiele wypowiedzi na temat błędów, które popełnili rodzice obecnego pokolenia rodziców. Pamiętajmy jednak, że w czasach wojennych czy komunizmu, trudności codziennych – od zapewnienia bezpieczeństwa po zdobycie żywności czy ubrań – było tak wiele, że na wysłuchanie dzieci, zauważenie ich pragnień i uczuć często nie starczało już i czasu, i sił. Dzisiejsi dziadkowie wychowywani byli często w wielkiej biedzie, (po)wojennych zawieruchach, bez doświadczenia miłości i czułości. Zanim dokonamy oceny ich postępowania, zapytajmy, czym się kierowali. Zachęcam do dojrzałych rozmów dorosłych dzieci ze swoimi rodzicami, jeśli to jeszcze jest możliwe.

Kiedy już wykonamy pracę nad sobą, możemy skupić się na wzmacnianiu naszych dzieci. Bądźmy ciekawi historii ich sukcesów. Pytajmy o drogę, nie chwalmy tylko efektów końcowych. Jeśli dziecko wdrapie się na szczególnie wysoką wieżę na placu zabaw i krzyknie z góry: Mama patrz!!! – to nie tylko bij brawo, ale gdy już ochłonie ze swojej radości, zapytaj jak tego dokonało, jak się czuło po drodze, jakie miało pomysły, żeby sprostać temu zadaniu. Dziecko opowiadając wzmacnia siebie, a rodzic poznaje instrukcję obsługi swojego potomka.

Moim zdaniem, obserwacja swobodnej zabawy dzieci jest najlepszą okazją do poznania ich wrodzonej natury. Pamiętając o małej dziewczynce z rozmowy na początku tego tekstu, spójrzmy na nasze dzieci ich własnymi oczami, pełnymi miłości, beztroski, ciekawości i dziecięcej odwagi do zbierania doświadczeń. Szukajmy ich strategii sukcesu, zwracajmy uwagę na poznanie ich temperamentu, naturalnych skłonności społecznych i wzmacniajmy je.

Jako rodzice uwierzyliśmy, że dziecko jest materią do ukształtowania. Współczesna psychologia sugeruje, żeby rodzic był raczej ogrodnikiem niż rzeźbiarzem. Rodzic ogrodnik rozpoznaje jaki gatunek rośliny ma w ogrodzie i uczy się prawidłowej pielęgnacji owej roślinki. Nie oczekuje gruszek na wierzbie, tylko dba o to, by każda roślina wydała owoc własnego gatunku.

I jak mówi Ewelina Stępnicka, dziecko nie jest problemem do rozwiązania, ale cudem do odkrycia.

Izabela Antosiewicz

mama, trenerka mocnych stron, autorka książek „Nakarm, naucz i puść wolno”, „TalenTY. Odkryj, rozwiń, zbierz owoce” oraz portalu przytulam.pl

Dawno, dawno temu przez las jechała złota karoca. Podróżowały nią piastunki z królewskimi dziećmi. W pewnym momencie karoca poskoczyła na wybojach i wypadło z niej najmłodsze z dzieci. W ogólnym zamieszaniu nikt z dorosłych tego nie zauważył… Niemowlę leżało na leśnej drodze. Owinięte w miękkie pieluszki i bogato zdobiony kocyk cichutko kwiliło, kiedy znalazła je para okolicznych wieśniaków. Rozglądali się uważnie wokoło, ale nie widzieli żywej duszy – nikogo, kto mógłby im wyjaśnić, czyje to dziecko i skąd się wzięło na leśnym trakcie. Zanieśli więc niemowlę do chaty i wychowali jak swoje. Dziecko nigdy nie poznało prawdy i choć wywodziło się z królewskiego rodu, żyło w przekonaniu, że pochodzi z wiejskiej rodziny…

Czy z nami nie jest czasem podobnie? Trudno nam uwierzyć, że jesteśmy dziećmi Króla Niebieskiego. Myślimy o sobie jak o sierotach pozbawionych wszelkiego bogactwa. Patrzymy na innych ludzi obdarowanych licznymi talentami, przekonani, że sami znaczymy mało albo wręcz jesteśmy zupełnie bezwartościowi. To kłamstwo, w które łatwo wierzymy! Łatwiej niż w prawdę o tym, że Bóg jest najlepszym Ojcem i każdego z nas obficie wyposażył w talenty.

(„TalenTy. Odkryj, rozwiń, zbierz owoce”)

 

 

fot. unsplash.com