Okiem psychologa

Magdalena Poprawa | 24 października 2020

Co prawda w tym roku nie wiadomo, jak będzie wyglądało zakończenie roku szkolnego, ale chciałabym zapytać się o to, jak dobrze i właściwie podziękować nauczycielom. Staramy się, z innymi rodzicami, przygotować upominki „rękami dzieci” (z naszą małą pomocą – typu kalendarz ze zdjęciami klasowymi, album laurek, itp.), ale czasem inne klasy prowadzą iście bizantyjskie działania – obfitość wszystkich darów jest wielka. Nie chodzi mi o to, że nauczycielom nie należy się podziękowanie (pewnie niektórym bardziej, a niektórym mniej), tylko żeby wdzięczność była właśnie odruchem konkretnego serca uczniowskiego (czy rodzicielskiego), a nie obowiązkową składką, która pomnożona przez x dzieci (własnych) w szkole daje niebagatelną sumę. Jakie prezenty są ok? Jak zatrzymać szaleństwo prezentów? I kto powinien je zatrzymać?

Aneta K.

Pani Aneto,

sprawa prezentów od pewnego czasu, najpewniej od kiedy ludzie zaczęli wyraźnie się wzbogacać, jest tak naprawdę ogromnym problemem. Może na początku faktycznie chcieli oni w ramach wdzięczności przekazywać większe (to znaczy też droższe) upominki, ale z czasem zaczęło to w niektórych sytuacjach przechodzić ramy absurdu.

Wydaje mi się, że ten problem dotyczy nie tylko opisanej przez Panią sytuacji w szkołach, ale również np. Komunii św. czy ślubów. Sama osobiście zastanawiam się, jak odwrócić ten trend, a ponieważ jestem w trójce klasowej młodszego syna, mam prawo do podejmowania pewnych decyzji.

Co ciekawe, zauważyłam, że moja opinia odnośnie do prezentów dla nauczycieli jest podzielana przez wielu rodziców. To daje mi ogromne wsparcie. Przekonałam się o tym jednak dopiero wtedy, kiedy odważyłam się zaproponować z okazji Dnia Nauczyciela skromny prezent. Większość rodziców przyjęła tę propozycję przyjaźnie. Oczywiście część była przeciwna. No cóż, wytrzymałam krytykę. Kolejne sytuacje były akceptowane już znacznie łatwiej. Jasno dałam rodzicom do zrozumienia, że tu chodzi o gest pamięci, a nie pokazanie wielkości portfela. Ku mojemu zaskoczeniu, również nauczyciele z serdecznością przyjmowali skromniejsze prezenty. Myślę, że takie rozwiązanie jest dla nich też mniej zobowiązujące. Oczywiście, zdarzają się rodzice, którzy postanawiają zrobić po swojemu i dodatkowo kupują prezent od siebie. Uważam, że mają do tego prawo, a jak to zostanie przyjęte przez nauczycieli? – to już nie moja sprawa.

Generalnie, pani Aneto, trzeba kogoś odważnego, kto pierwszy zdecyduje się na zmianę. Warto być przekonanym do swoich pomysłów i je realizować, nie oglądając się na innych. Zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony, ale nie należy się tego bać, bo w takim wypadku nigdy nie zmienimy tego absurdalnego zwyczaju, a jeszcze prawdopodobnie będzie się on pogłębiał. Poza tym, nie oszukujmy się, łatwiej jest kupić prezent, jeśli się dysponuje większą kwotą; przy mniejszej, a tym bardziej kiedy upominkiem ma być coś własnoręcznie zrobionego, trzeba się bardziej wysilić. Taki prezent jest naprawdę więcej wart! Może faktycznie dobrze byłoby, żeby poszukała Pani wśród rodziców myślących podobnie. Będzie wtedy po prostu łatwiej realizować swoje pomysły.

Odwagi!

MP

Magdalena Poprawa

pedagog, psychoterapeuta