Od radości do mądrości

Wychowawca | 26 lutego 2024

Z Moniką Jakubowska-Mirek – doktor nauk społecznych w zakresie pedagogiki, badaczem kultury szkoły, szkoleniowcem, autorką książki o edukacji przedszkolnej, rozmawia Maria Kowal.

Na forach internetowych, z uwagi na zbliżającą się rekrutację do przedszkoli, zaczyna już huczeć od pytań rodziców małych dzieci. I ja pozwolę sobie je zadać: Pani Doktor, jak wybrać dobre przedszkole dla mojego dziecka? Na co zwracać uwagę?

Na początku warto zastanowić się co jest dobre dla mojego dziecka i ważne dla naszej rodziny. Zazwyczaj kluczowe okazują się kwestie wartości i aspekty logistyczne. Spójność celów wychowawczych i zasad funkcjonujących w domu i przedszkolu jest bardzo korzystna dla rozwoju dziecka. Dlatego warto określić własne cele wychowawcze i szukać modelu edukacyjnego, który będzie z nimi zbieżny. Cele, o których mówię, powinny być konkretne – samo stwierdzenie: „chciałabym, żeby moje dziecko było szczęśliwe” nie jest wystarczające. Jak definiuję bycie szczęśliwym? W kategoriach hedonistycznych czy antropologicznych? Nie bez znaczenia jest także środowisko rówieśnicze. Dzieci w wieku przedszkolnym nie budują jeszcze głębokich relacji z innymi dziećmi, ale chętnie naśladują ich zachowania. Jeśli zarówno nauczyciele jak rodzice będą zgodni co do celów, dzieciom łatwiej będzie je realizować. Rodzice często patrzą na lokalizację przedszkola – odległość od domu lub pracy, możliwości komunikacyjne. Przy czym dla jednych 10 minut piechotą to już dużo, a dla innych 30 minut jazdy samochodem nie jest problemem. Ważne, żeby kwestie komunikacyjne nie były powodem frustracji rodzinnych. Rodzice często biorą też pod uwagę czynniki związane z infrastrukturą: wielkość i wygląd sal oraz placu zabaw. Bardzo ważne, żeby dziecko miało możliwość ruchu, rozwoju motoryki dużej i pobytu na świeżym powietrzu. Jednak infrastruktura jest tu jedynie czynnikiem sprzyjającym, kluczowe jest zaangażowanie kadry, która nawet w sytuacji skromnych warunków potrafi zapewnić dzieciom systematyczne i wartościowe zajęcia na świeżym powietrzu. Dla rodziców dzieci o specjalnych potrzebach (zdiagnozowanych lub w trakcie diagnozy w PPP) istotne może się okazać kryterium związane z terapią czy dostosowanym programem. Idea edukacji włączającej promuje co prawda współistnienie i współdziałanie takich dzieci w typowym środowisku, jednak czasem dla nich samych lepsze okazuje się np. przedszkole terapeutyczne. Jest to oczywiście kwestia indywidualna.

W miastach mamy możliwości znalezienia najlepszej dla naszego dziecka i naszej rodziny placówki, a co w sytuacji, gdy przedszkole jest jedno? Czy możemy coś zrobić, żeby nasz maluch dobrze się w nim czuł i był otoczony należytą opieką?

Jak już wspomniałam, o jakości pracy przedszkola decyduje zaangażowanie kadry i postawa rodziców. Rodzice mogą mieć duży wpływ na atmosferę panującą w przedszkolu. Różnice związane z podejściem do wychowania w domu czy oczekiwaniami wobec przedszkola mogą być powodem konfliktów między rodzicami lub między rodzicami i nauczycielami. Warto mieć to na uwadze i starać się nie doprowadzać do trudnych sytuacji. Zawsze można znaleźć pozytywny sposób przekazania swoich uwag czy sugestii. Warto też pamiętać, że perspektywa rodzica, który ma w domu jedno, dwójkę lub kilkoro dzieci w różnym wieku, jest inna niż wychowawcy w przedszkolu, który ma pod opieką nawet 25 dzieci w podobnym wieku. Idealnym rozwiązaniem jest możliwość wymiany obserwacji i wniosków między nauczycielami i rodzicami. Każdy z nich bowiem inaczej odbiera i interpretuje zachowanie dziecka, a samo dziecko może prezentować inne zachowania w zależności od kontekstu. Poznanie perspektywy drugiej osoby jest inspirujące, więc jeśli to możliwe, starajmy się o czas na takie rozmowy.

A co w sytuacji, jeśli placówka, którą wymarzyliśmy dla naszego dziecka lub dzieci, nie istnieje w naszym mieście? Czy to jest szaleństwo – zakładać przedszkole „od zera”, takie, jakie nam się podoba?

Znam wielu takich szaleńców i bardzo ich podziwiam. W takiej sytuacji zachęcam do działań kolektywnych – żeby można było swoje pomysły skonsultować, a najlepiej skonfrontować. Poza tym prowadzenie placówki edukacyjnej, nawet małej, jest wyczerpujące, dlatego warto mieć kogoś do pomocy. Największym wyzwaniem okazują się zwykle kwestie formalne (przede wszystkim warunki, jakie musi spełniać budynek) oraz finansowe. Oczywiście kluczowe jest znalezienie odpowiedniej kadry. Pewnym zagrożeniem jest utrata motywacji do prowadzenia przedszkola z chwilą, gdy dzieci inicjatorów osiągną już wiek szkolny. Jeśli taka obawa jest realna (na przykład założyciele zaangażują się w tworzenie szkoły), warto zawczasu pomyśleć o następcy.

Jest Pani mamą – czy wiedza o rozwoju dziecka i o wychowaniu „zderzyła się” u Pani z codziennymi wyzwaniami, czy raczej pomogła je rozwiązać? Pamiętam mój cichy zachwyt, gdy to, co czytałam o różnicach w sposobie utrzymania uwagi chłopców i dziewczynek zobaczyłam na własne oczy – przy niespełna rocznej córce.

Myślę, że przygotowanie pedagogiczne pomaga mi zdystansować się do różnych „trendów” wychowawczych, a także spokojnie analizować rozwój dziecka. Czytając artykuły, posty czy oferty edukacyjne, stosuję swoisty „filtr” teoretyczny, który powoduje, że jestem bardziej odporna na manipulację czy bezrefleksyjną fascynację. Z zainteresowaniem śledzę zarówno nowe, jak tradycyjne koncepcje wychowania przedszkolnego i doceniam tę różnorodność. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że żadna z tych metod nie jest jedyną słuszną. Znam wiele wspaniałych przedszkoli – bardzo różnych, funkcjonujących w rozmaitych środowiskach i myślę, że łączy je jedno – szczera troska o dobro dziecka. Na pewno bardzo pomaga mi wiedza z zakresu psychologii rozwojowej i świadomość, że tempo rozwoju dziecka jest sprawą indywidualną. To oczywiście nie oznacza, że jestem przygotowana na wszystko, wręcz przeciwnie – niejednokrotnie syn mnie zaskakuje. Natomiast jeśli chodzi o potwierdzenie teorii, to obecnie mogę obserwować różne aspekty swoistej mowy dziecięcej. Najbardziej fascynuje mnie tworzenie neologizmów i hiperregulacja, które wiele mówią nie tylko o strategiach słowotwórczych, ale także logice myślenia. To wspaniałe móc towarzyszyć dziecku w rozwoju.

Dlaczego taki właśnie tytuł książki – „Od radości do mądrości”?

Taką propozycję dostałam od wydawcy, czyli Instytutu Educare. Spodobała mi się. Tytuł jest bardzo pozytywny a tak właśnie myślę o okresie przedszkolnym w rozwoju dziecka. Jest też trochę kontrowersyjny, więc zachęca do myślenia: czy na początku tego procesu nie ma mądrości a na końcu nie ma radości? Otóż nie – w radości tkwi mądrość, a sama mądrość jest radością. Dziecko staje się mądrzejsze, dzięki temu, że poszerza swoje doświadczenia, analizuje otaczającą rzeczywistość i rozmawia o swoich wnioskach oraz wątpliwościach. Na każdym etapie swojego rozwoju powinno być radosne.

Komu możemy ją polecić?

Książkę napisałam przede wszystkim z myślą o dyrektorach i nauczycielach pracujących w przedszkolu. Mogę ją także polecić rodzicom i wszystkim, którzy są zainteresowani rozwojem dziecka w wieku przedszkolnym oraz teoretycznymi i praktycznymi aspektami wychowania. Moim celem było przekazanie możliwie kompletnej wiedzy, umożliwiającej dokonanie przez wychowawców wyboru metod, działań i koncepcji pedagogicznych.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Monika Jakubowska-Mirek

doktor nauk społecznych w zakresie pedagogiki, adiunkt w Katedrze Polityki Oświatowej i Społecznych Badań nad Edukacją na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego, mgr etnologii. Zajmuje się badaniem edukacji, w szczególności monitorowaniem osiągnięć szkolnych oraz badaniem kultury szkoły. Od 2004 roku współpracuje z przedszkolami i szkołami, których koncepcja pracy jest bliska założeniom personalistycznym. Prowadzi warsztaty dla dyrektorów i nauczycieli szkół i przedszkoli oraz dla rodziców związanych z tymi placówkami. Od 2015 roku członek EASSE Advisory Body

fot. unsplash.com