O prawdziwej miłości i personalizmie

Wychowawca | 7 marca 2022

Zapytałem kiedyś jednego z włoskich księży, dlaczego Włosi kochają Jana Pawła II, dlaczego on go kocha. Wtedy powiedział mi, że zachwyciły go już pierwsze katechezy środowe młodego Papieża z dalekiego kraju. Były to katechezy na temat życia małżeńskiego i duchowości małżeńskiej, wygłoszone w latach 1979–1984. Zostały one wydane w książce pod tytułem „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich”. Papież przedstawił tu chrześcijańską wizję miłości i seksualności, przekazując podstawy „teologii ciała” i tłumacząc wielkość i godność sakramentalnego związku małżeńskiego. „Od dzieciństwa patrzyłem na moich rodziców, na ich miłość wzajemną i poświęcenie dla nas i nie miałem wątpliwości, że są święci, a Papież Wojtyła po raz pierwszy to powiedział i pokazał, że miłość małżeńska i życie rodzinne jest drogą uświęcenia” – powiedział mi Don Michele. Jan Paweł II w czasie swojego pontyfikatu często mówił o pięknie ludzkiej miłości, beatyfikował pierwszych małżonków i kiedyś wspomniał, że nauczył się miłować ludzką miłość, gdy, opiekując się studentami w duszpasterstwie akademickim, widział jak młodzi się w sobie zakochiwali i tworzyli związki małżeńskie. Niektórzy nazwali go wprost papieżem zakochanym w ludzkiej miłości.

Mało znane jest przemówienie papieskie z 15 listopada 1980 roku, wygłoszone w czasie Mszy świętej w Kolonii, w Niemczech. Papież mówił: „Małżeństwo i rodzina są głęboko związane z godnością osoby człowieka. Nie pochodzą tylko z instynktu, z pożądliwości czy z uczucia, ale pochodzą z decyzji wolnej woli z miłości osobowej, dzięki której małżonkowie stają się nie tylko jednym ciałem, ale również jednym sercem i jednym duchem. Jedność fizyczna i seksualna jest czymś wielkim i pięknym. Ale jest godna człowieka jeśli jest zintegrowana z jednością osobową, rozpoznaną przez wspólnotę cywilną i kościelną. Dlatego też pełna jedność seksualna między mężczyzną i kobietą posiada swoje właściwe miejsce jedynie w środowisku osobowej więzi i wierności małżeńskiej. Nierozerwalność wierności małżeńskiej, dziś już dla wielu niezrozumiała, jest jednakże wyrazem bezwarunkowej godności człowieka. Nie można przecież żyć na próbę, nie można umierać na próbę. Nie można kochać tylko na próbę, akceptować człowieka tylko na próbę i na jakiś czas”.

Charakterystyczne jest to, że Papież był personalistą i na zagadnienie ludzkiej miłości i ludzkiej seksualności patrzył w kontekście integralności osoby ludzkiej, w jej całościowym ujęciu. Rozumiał niebezpieczeństwo odłączenia seksualności od tego wszystkiego kim jest osoba. Jako prorok, rozumiał kim jest człowiek w Bożym zamiarze i jakie są zagrożenia jego godności w dzisiejszym świecie. Spojrzenie na człowieka tylko w perspektywie płciowości i seksualności prowadzi do uprzedmiotowienia człowieka, nie liczy się z jego godnością i redukuje wolność.

Dzisiaj musimy wracać do myśli świętego Jana Pawła II i czerpać z jego mądrości. Jego personalizm i argumentacja są nam potrzebne, zwłaszcza że bywają mierni, a czasem przewrotni, edukatorzy, którzy chcą mówić o seksualności bez żadnych odniesień do osoby ludzkiej. Nie można pokazywać seksualności w oderwaniu od całościowego spojrzenia na człowieka, bez mówienia o wolności, która nie ma wymiaru absolutnego i bez mówienia o odpowiedzialności oraz wspólnocie małżeńskiej i rodzinnej. Wizja chrześcijańska jest ocaleniem człowieka, który nie jest przecież ani rzeczą, ani maszyną, ani zwierzątkiem. Przygotowując młodych do życia małżeńskiego, nie wolno ominąć także tematu grzechu pierworodnego, który wskazuje, że człowiek nosi w sobie zranienie i słabość, stąd powinien siebie formować, stawiać sobie granice i wymagać od siebie. Mówiąc o prawdziwej miłości, nie wolno wreszcie pominąć zagadnienia wierności i ofiary z siebie w imię większego dobra i dla tego, kogo się kocha. W Liście do Młodych z 1985 roku Jan Paweł II pisze: „Boga, który jest Miłością, macie oglądać poprzez tę miłość, jaka rodzi się w was. (…) Chrystus jako Oblubieniec <wydał samego siebie> i wszystkich oblubieńców i oblubienice uczy dawać siebie wedle pełnej miary osobowej godności każdego i każdej. Uczy nas Chrystus miłości oblubieńczej. Wejść na drogę powołania małżeńskiego – to znaczy uczyć się miłości oblubieńczej z dnia na dzień, z roku na rok: miłości wedle duszy i ciała”. Rozumiemy, że aby prawdziwie miłować, aby siebie dawać drugiemu, trzeba najpierw być prawdziwie wolnym i siebie posiadać. A to są wielkie zadania i wielki trud.

bp Piotr Turzyński

adiunkt na Wydziale Teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II w Instytucie Historii Kościoła i Patrologii, Biskup Pomocniczy Radomski, Delegat do Krajowego Duszpasterstwa Nauczycieli przy Konferencji Episkopatu Polski

fot. unsplash.com