O lekcji religii w szkole

bp Piotr Turzynski | 24 października 2020

Trzydzieści lat temu, jako owoc solidarnościowych przemian w Polsce, wprowadziliśmy na nowo katechezę do grafiku lekcji szkolnych. Robotnicy Gdańska, którzy zawiesili na bramie stoczni obraz Matki Bożej Częstochowskiej i fotografię papieża Jana Pawła II oraz domagali się, aby w polskim radiu było niedzielna transmisja Mszy św., chcieli, aby w życiu społecznym narodu była przestrzeń dla wiary chrześcijańskiej i Pana Boga. Religia w szkole jest zdobyczą tamtego Sierpnia. Choć czasy się zmieniają, nie wolno o tym zapomnieć i nie wolno tego stracić.

Lekcje religii dają dzieciom i młodzieży klucz do zrozumienia całej XX-wiekowej kultury chrześcijańskiej świata, Europy i Polski. Bez Ewangelii nie można zrozumieć europejskiego krajobrazu utkanego krzyżami na szczytach i na rozstajach dróg oraz wieżyczkami kościołów i kopuł katedralnych. Wchodząc do pinakotek świata nie wypada być ignorantem i nie wolno nie wiedzieć kto to jest Madonna z Dzieciątkiem, czy skąd się wziął marnotrawny syn. Na koncertach wypada wiedzieć co to jest Requiem czy Missa solenna, a w niej Kyrie, Gloria, Sanctus i Agnus. Czy można zrozumieć Wiktora Hugo, Fiodora Dostojewskiego, Tomasza Manna, Cypriana Kamila Norwida, Henryka Sienkiewicza oraz J.R.R. Tolkiena i wielu innych bez chrześcijańskiego kodu kulturowego? Jestem przekonany, że brakuje takiego spojrzenia na kulturę na lekcjach religii i brakuje tam obecności wielkich dzieł sztuki. A wielkie dzieła bardzo często rodziły się z poszukiwań i inspiracji wiary, ale także stanowią przekonujące świadectwo i bramę wiary. Bez takiego spojrzenia będziemy wychowywali barbarzyńców.

Wiara jest duszą cywilizacji. A bez duszy cywilizacja ginie. Podstawowe zasady etyczne: „wszystko co byście chcieli, aby ludzie wam czynili i wy im czyńcie”, „miłuj bliźniego swego jak siebie samego”, „trzeba przebaczać nie siedem, ale siedemdziesiąt siedem razy”, „miłujcie nieprzyjaciół waszych”, zapisane są w Ewangelii. Mimo wszystko widzimy, że te zasady dziś nie są oczywiste dla wszystkich i trzeba ciągle o nich mówić, aby nie zginęły z naszego życia. Najpiękniejszych tekstów naszej cywilizacji: przypowieści o synu marnotrawnym, Pawłowego hymnu o miłości nie wolno odłożyć do lamusa. One nie tracą nic na aktualności, a wobec agresywnego nihilizmu stanowią wielką wartość.

Poza tym chrześcijanie stanowią dużą wspólnotę w naszej Ojczyźnie, jak wszyscy płacą podatki i mogą wymagać, aby ich dzieci uczyły się religii w szkole, w stosownych warunkach. Dzisiaj niewiele jest parafii, które mogą zorganizować odpowiednie sale, szatnie i sanitariaty na poziomie dzisiejszych szkół publicznych. Czasy też się zmieniły i inne są standardy bezpieczeństwa. Dzieci do późnego wieku nie chodzą same po ulicy, a raczej są zawsze dowożone przez rodziców na zajęcia dodatkowe. Czy rodzice będą w stanie dodatkowo wozić ich na lekcje religii przy parafii? Przecież po prostu to wygodniejsze dla nich, by dzieci razem z innymi szkolnymi zajęciami miały lekcję religii. Oczywiście, że warto, aby programy katechetyczne były przemyślane, dopracowane, odpowiednie do czasów i kreatywne, tak samo jak wykształceni, dobrzy katecheci, ale czy wśród matematyków i polonistów są same asy?

Lekcji religii w szkole trzeba bronić, każdy według swych możliwości i kompetencji, chrześcijańscy rodzice i nauczyciele, katecheci dobrymi i mądrymi katechezami, kapłani i biskupi nauczaniem, profesorowie teologii odpowiednimi programami. To jest ważne dla ludzi wiary i Kościoła, ale także dla młodego człowiek i przyszłości społeczeństwa, a ostatecznie dla dobra naszej cywilizacji.

bp Piotr Turzyński

adiunkt na Wydziale Teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II w Instytucie Historii Kościoła i Patrologii, Biskup Pomocniczy Radomski, Delegat do Krajowego Duszpasterstwa Nauczycieli przy Konferencji Episkopatu Polski