O istotnościach współczesnej edukacji domowej

wychowawca | 28 września 2020

Edukacja domowa (ang. homeschooling lub home education) jest na świecie dość powszechnie przyjętym rozwiązaniem kształcenia dzieci. W niektórych krajach jest ona całkowicie wolna, kiedy indziej podlega różnorakim warunkom ze strony państwa. Bywa też wykluczoną spośród dostępnych opcji oświatowych. W Polsce dzieci uczące się w domu stanowią 0,2% wszystkich uczniów podlegających edukacyjnym obowiązkom.

W czasie epidemii, który z nagła i radykalnie odmienił realia społeczne wraz z indywidualnymi, termin „edukacja domowa” przestał być w sferze publicznej jedynie marginalnie przywoływanym, a stosowany zaczął być wręcz powszechnie.

No bo jak inaczej, a najprościej, nazwać ów „zdalny” kształt edukacji, kiedy jej tradycyjna przestrzeń – zawierająca się w murach budynku szkoły – została dla sanitarnego bezpieczeństwa obywateli zastąpiona ścianami rodzinnego domu? Toć musi to być „edukacja domowa”.

Wedle tej samej logiki, praca zawodowa wykonywana z domu, z wykorzystaniem mediów elektronicznych, winna być nazywana „pracą domową”, a Msze święte emitowane przez Internet lub telewizję – „kościołem domowym”.

A przecież wszystkie, wyżej wymienione kategorie mają swoje, dobrze już zakorzenione, pierwotne znaczenia. Tak się też rzeczy mają z terminem „edukacja domowa”.

Definicje

Edukacja domowa nie jest wcale każdą formą edukacyjnego zaangażowania, która realizowana jest w rodzinnym domu (bądź mieszkaniu), a tylko taką, w której rodzice przejmują od państwowych czynników oświatowych odpowiedzialność za organizowanie kształcenia dla własnych dzieci, nie posyłając ich do szkoły i będąc z tego tytułu, acz specyficznie, rozliczanymi.

Współczesna postać edukacji domowej różna jest także od niegdysiejszego guwerneringu. Tamten, skądinąd dla przetrwania polskości nader zasłużony, był dobrowolny i dokonywany „cudzymi rękami” – przez zatrudnionych w zamożnych domach zawodowych nauczycieli lub doświadczonych amatorów.

Dziś nauczycielami w przytłaczającej liczbie przypadków są sami rodzice. Według amerykańskich badań, 86% „nauczycieli” w edukacji domowej to matki, w 10% – ojcowie, a zupełnie na szarym końcu, po innych członkach rodziny i jej przyjaciołach, są zawodowi nauczyciele.

Całkiem trafnie zatem, doceniając olbrzymie – nie tylko ze statystycznej perspektywy tak postrzegane – zasługi matek rodzin edukacji domowej, można by tę formę edukacji nazwać „edukacją macierzyńską”. Wszelako epitet „domowa”, nie tylko z powodu włączania się w tę edukację także i innych, poza matką, członków rodziny, wydaje się słusznie ufundowanym na powszechnie uznawanej metonimii dla „rodziny” jaką jest „dom” – jej siedziba.

I jeszcze jedna sprawa, gwoli zasadności omawianego terminu. Podobnie jak w przypadku często w Polsce używanego względem edukacji domowej amerykańskiego terminu homeschooling, niektórzy zwolennicy „wolności w edukacji” promują rozwiązanie nazywane w USA unschoolingiem (tj. niekopiowaniem szkoły w domu). I choć można realizować porządną edukację wedle własnego rozeznania co do jej różnorakich istotności w trybie nieszkolniackim, to nad Wisłą coraz więcej zwolenników zyskuje radykalne, romantyczne rozwiązanie, zaproponowane przez J.J. Rousseau: żadnej edukacji – wrodzone zadatki dziecka rozwiną się same, bez ingerencji dorosłych.

Ponieważ z powodów prawnych jest to nas niemożliwe, tworzone są „szkoły demokratyczne” (paraszkoły), gdzie dziecko może podejmować autonomiczne decyzje nie tylko co do tego „jak” zagospodarować sobie czas dnia, ale nawet „czy” w ogóle cokolwiek robić. To zaś, jak dzieci poradzą sobie z egzaminami klasyfikacyjnymi, jest sprawą ich własnej odpowiedzialności i odpowiedzialności rodziców, realizowanych w czasie „po (takiej) szkole”.

Wbrew pozorom, poczynione powyżej ustalenia językowo-pragmatyczne wydają się być na miejscu, gdy traktuje się o edukacji domowej w sposób ogólny. W podobnym duchu omówmy także inne uniwersalności współczesnej edukacji domowej.

Rys historyczny

Niezależnie od faktu możliwości koegzystowania w niektórych krajach świata edukacji domowej równolegle do obowiązku uczęszczania do publicznych lub prywatnych szkół (tak rzecz się miała z brytyjskim Aktem Forstera, wprowadzającym w 1870 r. obowiązek szkolny na terenie Anglii i Walii, przy jednoczesnym legalizowaniu edukacji domowej, jako some other manner – „inny sposób” efektywnego nauczania), prawdziwy renesans rodzinnej edukacji dokonał się w latach 80. XX wieku w USA. Kolejne stany przyjmowały wówczas stosowne ustawy, a liczba korzystających z tej formy edukacji rosła bardzo szybko.

W naszym kraju, po wojennej i socjalistycznej przerwie, restytuowano edukację domową już w pierwszej redakcji ustawy o systemie oświaty w 1991 roku. Jednak jej liberalizm w tym odniesieniu został niedługo potem skutecznie przez władze „naprawiony”. Wprowadzono przepisy znacznie utrudniające realizowanie nauki w domu.

Dziś na świecie edukacja domowa jest dość powszechnie przyjętym rozwiązaniem. Brak wprawdzie pełnych (nie wspomina się o mniejszych krajach tzw. Globalnego Południa) i pewnych (w obiegu są sprzeczne doniesienia) danych, jednak można powiedzieć, że zasadniczo edukacja domowa jest globalnie legalna.

W niektórych krajach jest całkowicie wolna (jak w szeregu stanów USA i krajach Wielkiej Brytanii, gdzie rodzice mają pełną swobodę co do edukacyjnego losu własnych dzieci), kiedy indziej podlega różnorakim – mniej lub bardziej uciążliwym oraz licznym – warunkom ze strony państwa (obowiązkowa dokumentacja, egzaminy, kontrola urzędnicza), bywa też całkowicie wykluczona spośród dostępnych opcji oświatowych. Do tych ostatnich, karzących też swych obywateli za tego rodzaju usiłowania, należą m.in. Chiny, Korea Płn., Kuba, Turcja, Niemcy (od 101 lat) i Szwecja (od lat 8).

Wspomnijmy wreszcie o krajach (raczej egzotycznych), gdzie zachodzi jedynie prawo do edukacji, bez jakiegokolwiek przymusu w tym względzie, a dzieci w przeważającej liczbie uczęszczają do szkół.

Liczby

Za wyjątkiem Stanów Zjednoczonych, edukatorów domowych w krajach dopuszczających tę formę kształcenia jest niewielu. W USA jest obecnie około 3 mln homeschoolers na wszystkich etapach edukacji ogólnej. To jednocześnie największy z odsetków w świecie – około 4% wszystkich Amerykanów w wieku obowiązkowej edukacji i 1/3 spośród uczących się poza szkołami państwowymi. Po około 50–100 tys. jest uczących się w domu w takich krajach jak Wielka Brytania, Kanada, RPA czy Rosja.

W naszym kraju uczniów edukacji domowej jest około 12 tys., co stanowi zaledwie 0,2% wszystkich zobowiązanych do edukacji. Jednak fakt, że nasze przepisy prawa nie są nadmiernie obstrukcyjne (rzecz to względna dla wielu rodaków), powoduje przypływ chętnych z zagranicy, z krajów, gdzie edukacja domowa jest niemożliwa. Tak ważna jest dla rodziców możliwość edukowania własnych dzieci, że porzucają swoje ojczyzny i wygodniejsze życie, by zamieszkać w Polsce, gdzie jest to legalne. Potrzebne są wszelako rozwiązania jeszcze bardziej sprzyjające takim przybyszom.

Walory społeczne

Czy edukacja domowa, poza wartością dla jednostek i rodzin, może mieć też walory społeczne? Przyjrzyjmy się w wynikom kilku badań naukowych.

W porównaniu do swoich rówieśników ze szkół państwowych i prywatnych, w standaryzowanych testach i egzaminach uczący się w domach osiągają przeciętnie, jako grupa, znacznie wyższe rezultaty, lokując się wśród 20–15% najlepszych spośród nich.

Nie musi to dziwić, bowiem edukacja domowa wciela, bardzo trudno osiągalne w szkołach, pedagogiczne marzenie, a jednocześnie pragmatyczny wymóg efektywnej edukacji: wymóg indywidualizacji czy personalizacji w kształceniu. W dodatku okazuje się, że wysoka efektywność edukacji domowej jest, w przeciwieństwie do edukacyjnej efektywności szkół, niezależna od poziomu wykształcenia rodziców. Potoczne pokpiwanie z „chęci szczerej” okazuje się na tym gruncie nietrafione – determinacja rodziców w samokształceniowym doskonaleniu się na rzecz edukacji własnych dzieci, jest ważniejsza od jakości formalnych dowodów wykształcenia. Jako rodzic (wspólnie z żoną) nauczający własne dzieci, autor może potwierdzić osobisty rozwój, który nastąpił właśnie wskutek domowej współedukacji.

Edukacja domowa to nie tylko kształcenie umysłowe, to także formacja moralna. I tu, przy rodzicielskiej spójności, ale i otwartości zarazem, możemy stanowić pozytywne wzory postępowania dla własnych dzieci. Z badań wynika, że to nie dzieci „szkolne”, a edukacyjnodomowe częściej (te pierwsze w 25%, drugie w 33% przypadków) angażują się w różnorakie działania na rzecz innych ludzi. Być może dlatego, że nie są stymulowane do egocentrycznej częstokroć rywalizacji. Z tego też powodu, wbrew stereotypowemu mitowi, ich socjalizacja jest jak najbardziej właściwa.

Kończąc, dobrze będzie wrócić do naszego, szczególnego czasu. Młody badacz z Instytutu Katona przeprowadził w kwietniu tego roku na 1330 amerykańskich rodzinach sondaż co do tego, jak przebiegała u nich w bieżącym roku szkolnym edukacja i jak planują organizować ją w roku przyszłym. Efekt był następujący: We wskazaniach badanych edukacja domowa zyskała dodatkowe 15% zainteresowania, edukacja zdalna – 3%, prywatne szkoły – 2%, zaś szkoły państwowe… straciły 23% sympatyków.

Lecz nie o grę w „czyje lepsze” tutaj chodzi. Edukacja domowa, i to z wielu życiowych powodów, nigdy nie była i nie będzie wyborem wielu rodziców. Jest obarczona olbrzymią odpowiedzialnością. Stąd też zasługuje na szacunek i rzetelne traktowanie, a w naszym kraju, z uwagi na rozstrzygnięcia prawne, ów szacunek i podejście generują przede wszystkim osoby dysponujące władzą oświatową: elity i urzędnicy MEN, dyrektorzy i nauczyciele szkół, które z rodzinami edukacji domowej współpracują. Oby chcieli oni wszyscy właściwie realizować swoją misję. Misję wspierania dzieci i ich rodziców ku pełni człowieczeństwa.

dr hab. Marek Budajczak

prof. UAM, Wydział Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu, prezes Instytutu Educatio Domestica

Bibliografia:

Budajczak, M. (2004), Edukacja domowa

DeAngelis C.A., Parents on Homeschooling During Coronavirus and Where They’ll Send Their Kids When Schools Re-Open (https://reason.org/commentary/parents-on-homeschooling-during-coronavirus-and-where-theyll-send-their-kids-when-schools-re-open/)

Ray, B.D. (2020), Homeschooling: The Research (https://www.nheri.org/research-facts-on-homeschooling/)

Ray, B.D. (2004), Worldwide Guide to Homeschooling, 2004–2005: Facts and Stats on the Benefits of Home School. Nashville

Volunteerism Declined Among Young People (https://www.edweek.org/ew/articles/2018/07/18/volunteerism-declined-among-young-people.html)