Nazywali go Ojcem – Prymas Stefan Wyszyński jako wychowawca

Wychowawca | 13 września 2021

– To wy, Kiemlicze? My spod Częstochowy jedziem?

A jakże, wasza miłość!

A gdzie jesteśmy?

Oho! już w Śląsku. Już nas tu Szwedzi nie dostaną!

To dobrze! – rzekł Kmicic, oprzytomniawszy zupełnie. – A gdzie nasz miłościwy król rezyduje?

W Głogowej.

Tam też pojedziemy panu do nóg się pokłonić, służby ofiarować.

Kardynał Stefan Wyszyński chętnie wracał do lektury „Potopu” Henryka Sienkiewicza. Kiedy znalazł się w trzecim miejscu uwięzienia – w klasztorze ojców franciszkanów w Prudniku – uświadomił sobie, że przecież bardzo niedaleko stąd podczas szwedzkiego potopu przebywał król Jan Kazimierz. Kiedy zaś przewożono go z Prudnika do Komańczy pomyślał, że wkrótce minie trzysta lat od Ślubów, które król złożył we lwowskiej katedrze 1 kwietnia 1656 roku. I tak zrodziła się myśl o odnowieniu Ślubów.

Pisząc akt ślubowań w maju 1956 roku w Komańczy, Prymas nie wiedział, jakie będą jego losy. Przewidywał, że może nie będzie mu nigdy dane powrócić do swoich obowiązków, że być może jego ostatecznym przeznaczeniem na tej ziemi jest więzienie w moskiewskich Butyrkach, gdzie przetrzymywano więźniów politycznych. To jednak nie zwalniało go z odpowiedzialności, ponieważ ojcem jest się zawsze, bez względu na konkretne możliwości wpływania na dzieci swoją obecnością i działaniami. Kilka miesięcy później okaże się, że jego uwięzienie dobiegnie końca, on sam powróci na miejsce, z którego został przemocą zabrany i będzie mógł osobiście prowadzić powierzonych sobie ludzi do celu. Czynił to z wytrwałością i konsekwencją aż do końca swoich dni, a czas jego odchodzenia i pożegnania przed czterdziestu laty był jawnym dowodem na to, że dzieci rozpoznały jak po ojcowsku troszczył się o nie i o ich dobro.

Wymagajcie od siebie

Trzy lata spędzone w odosobnieniu Prymas Wyszyński uważał za wielki skarb przede wszystkim ze względów nadprzyrodzonych (podobnie jak Apostołowie, którzy odeszli sprzed Sanhedrynu ciesząc się, że „stali się godni cierpieć dla imienia Jezusa”). Gdy patrzymy na ten okres z dzisiejszej perspektywy, to widzimy, że był on pod każdym względem owocny, choć przecież tak dla jego bohatera trudny. Po pierwsze, mógł on osobiście doświadczyć niewoli zewnętrznej, w której w pewien sposób znajdował się cały naród. Po drugie, w praktyce na sobie samym zastosował środki, które pozwoliły mu w tych warunkach zachować wolność wewnętrzną. Po trzecie wreszcie, czas ten okazał się niezwykle sposobny do postawienia sobie ważnych pytań o przyszłość, w odniesieniu do przeszłości i teraźniejszości.

Dla kardynała było jasne, że człowiek dojrzały (a taki jest przecież cel wychowania) to człowiek wewnętrznie wolny, który wie jaki jest jego życiowy cel i podejmuje konkretne działania, aby do niego dotrzeć. On sam był takim człowiekiem, a trzy lata spędzone w więzieniu wykorzystał, aby te umiejętności jeszcze rozwinąć. Miał pełną świadomość, że osoba ludzka to ciało i duch, które wpływają na siebie wzajemnie i wymagają działań zmierzających do ich doskonalenia. Na samym początku pobytu w więzieniu Prymas podjął dwie ważne osobiste decyzje. Opracował ów słynny plan, który porządkował wszystkie jego zajęcia, od porannego wstania (5 rano) do spoczynku (22). Biorąc pod uwagę biologiczny rytm, potrzeby ciała, umysłu i ducha, tak zorganizował dzień, aby nie było czasu na próżne i destrukcyjne myśli, a czas został wykorzystany jak najlepiej. Oddał się również w osobistą niewolę Jezusowi przez Najświętszą Maryję Pannę, potwierdzając, że cel jego życia sięga poza doczesność. W ten sposób podjął pracę nad sobą – tak stał się autentycznym wychowawcą, bo tylko ktoś, kto wymaga od siebie może wymagać od innych.

Przyrzekamy

Matko Łaski Bożej! Przyrzekamy Ci strzec w każdej duszy polskiej daru łaski, jako źródła Bożego życia. Pragniemy, aby każdy z nas żył w łasce uświęcającej i był świątynią Boga, aby cały Naród żył bez grzechu ciężkiego, aby stał się Domem Bożym i Bramą Niebios, dla pokoleń wędrujących poprzez polską ziemię – pod przewodem Kościoła katolickiego – do Ojczyzny wiecznej.

Tekst odnowionych Ślubów Jasnogórskich Prymas Wyszyński napisał w ciągu dwóch godzin w maju 1956 roku (prawdopodobnie między 5.30 a 7.30) w Komańczy i przekazał go Marii Okońskiej przed poranną Mszą świętą. Zawarł w nim wizję, której realizacja rozpoczęła się rok później, a którą dziś znamy jako Wielką Nowennę – dziewięć lat poświęconych odnowie wewnętrznej Polaków. Powyższy cytat jest precyzyjnym określeniem celu – niezwykle ambitnego, trzeba przyznać – jaki stawiał Prymas sobie i narodowi. W Ślubach znalazła się realistyczna diagnoza – jakbyśmy to dziś powiedzieli – „obszarów rozwoju”, czyli wad Polaków oraz zewnętrznych wyzwań, z którymi mają się zmierzyć. Jest tu mowa o obronie życia (w marcu 1956 Sejm PRL uchwalił ustawę aborcyjną), o nierozerwalności małżeństwa i godności kobiety, wychowaniu młodego pokolenia w wierze. Bardzo ciekawe, że Polakom żyjącym w ustroju głoszącym sprawiedliwość społeczną Prymas proponował usilną pracę nad tym, aby w Ojczyźnie naszej wszystkie dzieci Narodu żyły w miłości i sprawiedliwości, w zgodzie i pokoju, aby wśród nas nie było nienawiści, przemocy i wyzysku.

W kontekście zapewnień władzy ludowej o awansie najniższych warstw społeczeństwa, jeszcze ciekawsze jest zaproszenie do innego zobowiązania:

Przyrzekamy dzielić się między sobą ochotnie plonami ziemi i owocami pracy, aby pod wspólnym dachem domostwa naszego nie było głodnych, bezdomnych i płaczących.

Prymas zdawał sobie sprawę, że szczytne hasła równości głoszone przez komunistów w praktyce nie mają żadnego pokrycia, ponieważ nowy ustrój raczej demoralizuje niż pomaga być ludziom lepszym. Dlatego w kolejnym punkcie czytamy:

Zwycięska Pani Jasnogórska! Przyrzekamy stoczyć pod Twoim sztandarem najświętszy i najcięższy bój z naszymi wadami narodowymi.

Przyrzekamy wypowiedzieć walkę lenistwu i lekkomyślności, marnotrawstwu, pijaństwu, rozwiązłości.

Przyrzekamy zdobywać cnoty: wierności i sumienności, pracowitości, oszczędności, wyrzeczenia się siebie i wzajemnego poszanowania, miłości i sprawiedliwości społecznej.

Duch pracy ludzkiej

Prymas precyzyjnie zdiagnozował najboleśniejsze dolegliwości Polaków, widząc że w praktyce nowy ustrój raczej sprzyja ich rozwojowi niż eliminacji. Okazją do dokładnego studium tego mechanizmu był okres uwięzienia.

Kardynał Wyszyński obserwował swoich strażników i… martwił się. Przecież byli to ludzie, których awans społeczny był związany z nową władzą, a tymczasem ich codzienne nawyki i zachowania świadczyły o absolutnej niedojrzałości i braku podstawowych ludzkich kompetencji. Anegdotyczne są opisywane przez Prymasa sytuacje, gdy jego strażnicy rozrzucali narzędzia do porządkowania ogrodu, czy pozostawiali skoszoną w nim trawę tak długo, aż zaczynała gnić. „Jeśli taka <elita> nas pilnuje, to w jakim stanie będzie cały kraj, którym rządzą – myślał. – Ci ludzie nie są zdolni do stworzenia materialnego dobrobytu. My – jak mówią – idealiści umiemy bardziej szanować narzędzia pracy niż oni – materialiści”. Historia PRL dowiodła prawdy jego obserwacji, która bynajmniej nie dotyczyła religijnego wymiaru życia. Jako człowiek znający katolicką naukę społeczną i autor książki „Duch pracy ludzkiej”, zdawał sobie sprawę z ogromnego znaczenia wychowawczego pracy, która jest udziałem w stwórczej mocy Boga. Stąd tak dużo miejsca w Ślubach Jasnogórskich zajęła walka z wadami i zdobywanie cnót ludzkich. Dwa lata Wielkiej Nowenny poświęcono najpierw sprawiedliwości i miłości społecznej („Abyście się wzajemnie miłowali”, 1963/64) oraz zwalczaniu wad i pielęgnowaniu cnót („Nowy człowiek w Chrystusie”, 1964/65).

Wychowawcze ABC

„Wygraliśmy walkę o wiarę, pozostaje bitwa o moralność” – miał powiedzieć Prymas Wyszyński arcybiskupowi Karolowi Wojtyle po zakończeniu obchodów milenijnych. Jak każdy wybitny wychowawca, nakreślił sobie kolejny cel, który nazwał „Społeczną Krucjatą Miłości”. W dziesięciu punktach nakreślił program, który nie przestaje być aktualny.

  1. Szanuj każdego człowieka, bo Chrystus w nim żyje. Bądź wrażliwy na drugiego człowieka, twojego brata (siostrę).

  2. Myśl dobrze o wszystkich – nie myśl źle o nikim. Staraj się nawet w najgorszym znaleźć coś dobrego.

  3. Mów zawsze życzliwie o drugich – nie mów źle o bliźnich. Napraw krzywdę wyrządzoną słowem. Nie czyń rozdźwięku między ludźmi.

  4. Rozmawiaj z każdym językiem miłości. Nie podnoś głosu. Nie przeklinaj. Nie rób przykrości. Nie wyciskaj łez. Uspokajaj i okazuj dobroć.

  5. Przebaczaj wszystko wszystkim. Nie chowaj w sercu urazy. Zawsze pierwszy wyciągnij rękę do zgody.

  6. Działaj zawsze na korzyść bliźniego. Czyń dobrze każdemu, jakbyś pragnął, aby tobie tak czyniono. Nie myśl o tym, co tobie jest kto winien, ale co Ty jesteś winien innym.

  7. Czynnie współczuj w cierpieniu. Chętnie spiesz z pociechą, radą, pomocą, sercem.

  8. Pracuj rzetelnie, bo z owoców twej pracy korzystają inni, jak Ty korzystasz z pracy drugich.

  9. Włącz się w społeczną pomoc bliźnim. Otwórz się ku ubogim i chorym. Użyczaj ze swego. Staraj się dostrzec potrzebujących wokół siebie.

  10. Módl się za wszystkich, nawet za nieprzyjaciół.

Owoce

Prymas lubił wspominać scenę, której był świadkiem we wrześniu 1939 roku. Szalała wojna. Wracając z tułaczki na wschód zobaczył jak rolnik sieje zboże. Podszedł do niego i zapytał po co to robi, skoro i tak wszystko stracone. A rolnik mu odpowiedział: „Jak zostawię zboże w stodole to się spali, a jak zasieję to zawsze ktoś z tego chleb będzie jadł”.

Stefan Wyszyński siał całe życie. Jak każdy wychowawca wiedział, że na owoce trzeba czekać. I doczekał się. Te, które znamy wszyscy zaskoczyły chyba nawet jego samego. Najpierw papież z Polski, Karol Wojtyła, który po wyborze powiedział, że nie byłoby Polaka na Stolicy Piotrowej, gdyby nie heroiczna wiara Prymasa, niecofająca się przed więzieniem i cierpieniem i cały ten okres jego posługi (czyli siania). Potem – odrodzenie się ducha Polaków, co znalazło swój wyraz w narodzinach „Solidarności”. Sierpień 1980 roku był w dużym stopniu wcieleniem w życie ABC Społecznej Krucjaty Miłości, a posługa świętego Jana Pawła II rozszerzyła wielkie doświadczenia kardynała Wyszyńskiego na cały Kościół. Już dla tego jednego wychowanka warto było ponad trzydziestoletniego trudu. A było ich znacznie więcej. I ufajmy, że jeszcze przyjdą.

Paweł Zuchniewicz

ur. 1961, autor beletryzowanej biografii Prymasa Wyszyńskiego „Ojciec wolnych ludzi”, wicedyrektor ds. wychowawczych w szkole ŻAGLE Stowarzyszenia STERNIK

Zdjęcia: Narodowe Archiwum Cyfrowe