Miłość i seksualność. Warto rozmawiać

Wychowawca | 8 marca 2022

Miłość i seksualność to ważne, ale… zwyczajne tematy. Każdy rodzic może być dla swojego dziecka najlepszym przewodnikiem po „tych sprawach” i osadzić je w kontekście piękna, miłości i małżeństwa.

Z dr. Markiem Babikiem rozmawia Magdalena Guziak-Nowak.

Gdybyśmy mieli rozpocząć od jednej, generalnej, najważniejszej zasady to…

To powiedziałbym, że musimy postarać się patrzeć z perspektywy dziecka. Nie jest to proste, ale kluczowe, bo o „tych sprawach” dziecko myśli inaczej niż dorosły. W nas jest pewien automatyzm odbioru bodźców seksualnych.

Czyli moglibyśmy choć trochę odetchnąć z ulgą, a tymczasem temat ten wzbudza w rodzicach wiele emocji.

Niewielka wiedza dotycząca seksualności, a co dopiero seksualności dzieci, oraz kulturowy przekaz dotyczący mówienia i patrzenia na seksualność dziecka w kategoriach czarno-białych sprawiają, że gdy dziecko podejmuje jakąkolwiek aktywność seksualną, zaczynamy się niepokoić. Zdecydowanie łatwiej przychodzi nam akceptacja stanu, w którym dziecko takiej aktywności nie wykazuje.

To postrzeganie seksualności dzieci się zmieniało.

Wiele lat temu uważano, że seksualność powinna się „uruchomić” dopiero w dorosłości i okresie dojrzewania. Dzisiaj patrzymy na nią z perspektywy rozwojowej, odwołującej się do biologii. Niezależnie od wieku każdy z nas jest seksualny, natomiast w zależności od wieku zmieniają się formy wyrażania seksualności. Bliskie jest mi stwierdzenie prof. Marii Beisert, że seksualność człowieka wyrasta z biologii, która opiera się różnym manipulacjom, indoktrynacji i innym zabiegom kulturowym. O ile jednak struktura biologiczna płci może być uważana za w miarę stałą podstawę rozwoju seksualnego, o tyle czynniki psychologiczne i kulturowe należą do czynników podlegających wyraźniejszym modyfikacjom.

Słowem, które może uspokoić rodzica, jest „norma”. Jakie zachowania seksualne dzieci i młodzieży mieszczą się w normie?

Spełniające wszystkie warunki, które zaraz wymienię, a które nie są moim wymysłem, lecz zostały przyjęte w seksuologii. Po pierwsze dane zachowanie nie może utrudniać realizacji zadań przewidzianych dla danego wieku. Jeżeli np. dotykanie własnych narządów płciowych odciąga dziecko od zabawy, to jest to powód do niepokoju. Aktywność seksualna musi również mieścić się w repertuarze zachowań seksualnych charakterystycznych dla danego wieku, powinna dokonywać się między osobami będącymi w zbliżonym wieku i być oparta na zasadzie dobrowolności. Musi ona także prowadzić do realizacji celów seksualnych. Przed okresem dojrzewania może chodzić o ciekawość, doświadczenie odmiennych stanów emocjonalnych czy przyjemności. Aktywność seksualna nie może także naruszać zdrowia i w rażący sposób przyjętego porządku społecznego. Pamiętajmy, że zachowania seksualne dziecka będą się zmieniały z wiekiem.

Wyróżniamy cztery grupy zachowań seksualnych: masturbacyjne, orientacyjne, interakcyjne i twórcze. Zachowanie masturbacyjne u dziecka należy odróżnić od takiego zachowania osoby dorosłej. U dziecka nie jest ono nastawione na rozładowanie napięcia i przeżycie orgazmu, choć może ono w jego trakcie doświadczyć pewnej przyjemności.

To właśnie zachowania z tej grupy budzą u rodziców wiele obaw. Dlaczego tak się dzieje?

Dziecko jest odkrywcą, badaczem. Lubi eksperymentować. Dotykając różnych części ciała, wsadzając palec do nosa, poznaje siebie. To naturalne. Otoczenie nie reaguje wtedy w sposób histeryczny, co najwyżej zwraca dziecku uwagę, gdy łamie ono jakieś zasady, np. dłubie w nosie w restauracji. Nasza reakcja na zachowania seksualne dziecka powinna być podobna. Pewna mama zostawiła na chwilę w wannie pięciolatka. Po chwili syn ją zawołał. Przybiegła. Chłopiec stał w wannie, polewał sobie siusiaka wodą z prysznica i wołał: „Mama, jakie to fajne! Zrób sobie tak”. Mama na to, że nie ma siusiaka. Malec: „To powiedz tacie”. To normalne zachowanie u dziecka. Dotykanie przez nie własnych narządów płciowych jest poznawaniem własnego ciała. Zachowanie takie jest dziecięcą masturbacją rozwojową. Nie szkodzi zdrowiu i samo przemija.

Masturbacja eksperymentalna jest z kolei nastawiona na zaspokojenie ciekawości i może prowadzić do uszkodzenia ciała. Ustępuje po zwróceniu uwagi. Z masturbacją instrumentalną mamy do czynienia, gdy dziecko, dotykając narządów płciowych, stara się poradzić sobie z przeżywanymi przez siebie problemami. Takie zachowania mają charakter demonstracyjny i jawny. Są nastawione na zaspokojenie konkretnej potrzeby. Przeminą dopiero wówczas, gdy ta potrzeba zostanie zaspokojona.

Kiedy u dziecka może się pojawić masturbacja instrumentalna?

Gdy dziecko przeżywa różne lęki i obawy, mające realne lub wydumane podstawy. Niejednokrotnie rodzice obserwują takie zachowania, gdy w rodzinie rodzi się drugie dziecko. Nawet jeśli starsze dziecko nie jest zaniedbywane, może wtedy myśleć, że rodzice odejdą, że je zostawią. Doświadczając trudnych emocji, może zacząć dotykać swoich narządów płciowych, by zmienić sobie nastrój. Jeżeli zatem widzimy, że dziecko notorycznie trzyma ręce na narządach płciowych, co odrywa je od zabawy, ociera się narządami płciowymi o różne przedmioty lub wkłada sobie coś do majtek, to trzeba się zastanowić, co ono przeżywa i jaki ma problem. Dobrze jest wtedy skonsultować się z psychologiem.

Pamiętajmy, że eksperymentujemy całe życie. Fazę rozwojową i eksperymentalną przechodzi każde dziecko. Instrumentalną jedynie te, które doświadczają jakichś trudności.

Czym są zachowania orientacyjne?

Inaczej nazywamy je poznawczymi. Ich celem jest odkrywanie różnic w budowie ciała człowieka i ich celowości. Zaliczamy do nich podglądanie dorosłych wynikające z ciekawości, a nie z lęku przed samotnością, demonstrowanie własnych narządów płciowych (ekshibicjonizm dziecięcy) szkodzące zdrowiu i namawianie do takich zachowań innych dzieci, ocieranie się całym ciałem o dorosłych (chłonięcie inności dotyku mamy i taty), kradzież części bielizny, ubrania i w przypadku młodzieży pobudzania się przy ich pomocy (fetyszyzm dziecięcy) oraz przebieranie się w ubrania osób przeciwnej płci (transwestytyzm dziecięcy), które u małych dzieci wynika z ciekawości.

A zachowania interakcyjne i twórcze?

Zachowania interakcyjne polegają na odtwarzaniu przez dziecko zaobserwowanych przez nie scen dotyczących czynności seksualnych dorosłych lub dzieci. Miejmy na uwadze, że u dzieci występuje częściowa lub całkowita nieświadomość odtwarzanych treści. W ich zabawie mogą wystąpić zachowania z kręgu normy i patologii seksualnej ludzi dorosłych. Dzieci mogą np. śmiać się z żartów dla dorosłych o zabarwieniu seksualnym, zupełnie ich nie rozumiejąc.

Z kolei zachowania twórcze przejawiają się w rysunkach, ulepiankach, wierszykach i wyliczankach związanych z seksualnością. Rysunki dziewczynek w fazie latencji są sentymentalne, jednoznaczne i zbanalizowane, co odzwierciedla sposób widzenia świata jako bezpiecznego, prostego i pozbawionego jawnych treści seksualnych. Twórczość chłopców ujawnia się natomiast w wulgarnych rysunkach, napisach i wymyślaniu prostackich opowiadań o przeżyciach seksualnych.

Wiemy już, co jest normą. Kiedy zacząć się niepokoić zachowaniami naszych dzieci?

Zachowania seksualne stają się problematyczne, gdy występują częściej lub utrzymują się dłużej, niż należałoby się spodziewać, biorąc pod uwagę etap rozwoju dziecka. Przykładowo, gdy małe dziecko często prowokuje rozmowy o seksualności, zastanówmy się, jaka jest tego przyczyna. Zaniepokoić nas także powinno zachowanie seksualne, które często odrywa dziecko od normalnych form aktywności, nie ustępuje pod wpływem na ogół skutecznych interwencji rodziców, występuje między dziećmi, które znacznie różnią się pod względem poziomu rozwoju lub wieku (granica to trzy lata), wzbudza strach lub niepokój u innych dzieci, wiąże się z przymusem lub agresją oraz takie, które jest szkodliwe dla zdrowia dziecka je podejmującego, bądź dla innych dzieci.

Widząc niewłaściwe zachowanie dziecka, musimy mu wyjaśnić, że są pewne rzeczy, których się nie robi i podać zasadę, z której to wynika, by nie przekazać mu lęku dotyczącego seksualności.

Oboje wierzymy, że każdy rodzic może być dla dziecka dobrym przewodnikiem po tematach związanych z miłością i seksualnością. Czy do rozmów na te tematy musimy się specjalnie przygotować, by bez stresu i wstydu odpowiadać dziecku na pytania?

Dobrze jest zastanowić się, co w temacie seksualności jest dla nas najważniejsze, by do tego prowadzić swoje dzieci i by nie zaskoczyły nas one swoimi pytaniami. Przełamanie w sobie wstydu, oporu i lęku w rozmowach z dziećmi na tematy związane z seksualnością wymaga pracy. Pomocne będą warsztaty i wartościowe książki.

Chcę przy okazji zaznaczyć, że to my, rodzice, przeżywamy pytania o seksualność, nie dzieci. Do dzisiaj, w przeciwieństwie do syna, pamiętam rozmowę o prezerwatywach, którą z nim przeprowadziłem i jego szczegółowe pytania o ich smaki. Pytanie padło w markecie, w kolejce do kasy, przy której owe prezerwatywy były prezentowane.

To jak rozmawiać?

Odpowiadajmy na pytania w sposób zrozumiały, uwzględniając wiek rozwojowy i możliwości percepcyjne dziecka. Czyli udzielmy krótkiej, możliwie jednozdaniowej odpowiedzi. Krótkiej nie dlatego, by uciec od tematu, tylko by dobrze zrozumieć dziecko i zaczekać na jego ewentualne dopowiedzenia. Następnie kontynuujmy rozmowę, odpowiadając na kolejne pytania dziecka, jeśli się one pojawią.

Do jakich zasad się stosować i jak odpowiadać, by dziecka nie skrzywdzić, by nie powiedzieć zbyt wiele i by rozmowa nie była dla niego za trudna?

Zawsze mówmy prawdę, ale tak, by z jednej strony nie dzielić się wszystkim, co wiemy, a z drugiej nie odpowiadać w sposób wymijający. Pamiętajmy, by rozmawiać, a nie przepytywać. Zdarza się, że rodzic wchodzi w rolę śledczego. „A kto ci to powiedział? Skąd to wiesz?”. Apeluję, by tego nie robić. By wysłuchać dziecka. Podam przykład z mojego życia. Syn po powrocie z urodzin kolegi mówi: „Tato, bawiliśmy się w striptiz”. Od razu nasunęło mi się mnóstwo pytań. Chciałem wiedzieć np. kto się rozbierał i w jakim stopniu. Ale powstrzymałem się. Po moim „aha” syn dodał, że muzyka grała i dziewczynki się miały rozbierać, ale do pokoju wpadła mama kolegi i powiedziała im, że tak się nie wolno bawić. Sprawa się rozwiązała, moje gadanie było już zbędne. Nadmierna liczba pytań blokuje przecież także dorosłych i zniechęca do dalszych rozmów w przyszłości.

Rodzic musi również w taki sposób formułować odpowiedzi, by prowokować dziecko do dalszej dyskusji i stawiania kolejnych pytań. Zdarza się, że chcemy odpowiedzieć tak, by dziecko nie zrozumiało odpowiedzi. To błędne rozumowanie. Nawet jeśli rozmowa jest trudna, podejmijmy wysiłek. Wyjaśnijmy na tyle, na ile potrafimy. Możemy odłożyć w czasie rozmowę, ale koniecznie do niej powróćmy („Nie zastanawiałem się nad tym, nie potrafię ci teraz odpowiedzieć. Zastanowię się i pogadamy po kolacji”). W przeciwnym razie dziecko odniesie wrażenie, że jesteśmy niechętni do podejmowania tych tematów i przestanie nas o nie pytać.

Kiedy w tematach związanych z miłością, płciowością, seksualnością, być pół kroku za dzieckiem i tylko je obserwować, starać się za nim nadążyć, a kiedy zadziałać wyprzedzająco?

Wyprzedzająco, profilaktycznie powinniśmy działać tylko w odniesieniu do sytuacji, które mogą doprowadzić do wykorzystania dziecka. W innych kwestiach po prostu za nim podążajmy.

Dziękuję za rozmowę.

dr Marek Babik teolog pedagog, wykładowca akademicki, autor książek, m.in. „Tato, gdzie ja mam te plemniki?”, „Czy w szkole wolno się całować” (z dr Martą Prucnal-Wójcik). Zainteresowania badawcze: historia edukacji seksualnej w Polsce, prawne aspekty zachowań seksualnych, edukacja seksualna dzieci w wieku szkolnym i wczesnoszkolnym. Prywatnie od 29 lat mąż Marty i tata czworga dzieci. Wraz z żoną prowadzi poradnię dla małżonków z zakresu komunikacji małżeńskiej w ramach autorskiego projektu strefarodziny.pl

fot. unsplash.com