Księga wdzięczności

Wychowawca | 5 lipca 2021

Od jakiegoś czasu jestem kolekcjonerką… Z Bożą pomocą – wydobywam przy świetle wdzięczności okruchy dobra, radości i piękna z błogosławionej codzienności. Moja kolekcja „okruszków” stale powiększa się. Gdyby jedyną modlitwą, jaką odmówisz w życiu, było słowo „Dziękuję” – to wystarczy (Mistrz Eckhart).

Mój ogródek

Poranek jak co dzień: rwetes przy wstawaniu: za 10 minut lekcja, łóżko trzeba pościelić, uprzątnąć (bo wiecie, kamerka wyolbrzymia), nawodnić, nakarmić, przypilnować czasu, zmyć resztki snu przyklejone do powiek, posadzić przed monitorem…

W głowie buczy i huczy klik, klik, klik…

Ufff, chwila zatrzymania.

W kuchni wita mnie aromat świeżo zaparzonej przez męża kawy oraz upieczonego chleba. On doskonale wie, czego mi potrzeba. Odsuwam poza siebie wszystko inne, nalewam do kubka kawy, dopełniam spienionym mlekiem oraz syropem klonowym. Kroję ciepły jeszcze bochenek.

W tym momencie ten mój skrawek stołu zalewają promienie słońca…

Układam na nim kwiaty, które zostały z „wiankowania” i wchodzę do mojego „ogrodu”.

Zanurzam się w tym blasku, pozwalam by światło wypełniło mnie. I tak trwam – w blasku, w sobie…

Mój mały Ogródek, dar od Stwórcy…

Z wdzięcznością za ten poranek, za rodzinę, za troskę męża, za blask promieni i śpiew ptaków dobiegających zza okna.

Noce, owoce i paprocie…

Wczorajszy dzień był bardzo wyczerpujący, ale jednocześnie taki pełny. Rankiem z trudem obudziłam się po pracowitej nocy. Pomimo zmęczenia, które nie odeszło po kilkugodzinnym śnie, mogłam cieszyć się efektem zarwanej nocki. Owoc pracy moich dłoni leżał zabezpieczony na szklanej półce w lodówce. Oczekiwał na swoją godzinę, w której to spocznie na delikatnych włosach dziewczynki z „mojej” scholki, która po raz pierwszy miała przyjąć Jezusa Eucharystycznego do swojego serca.

Kawa, śniadanie i przyszedł czas, żeby wyruszyć do kościoła. Przede mną były dwie uroczystości z dziećmi pierwszokomunijnymi. Gitara na plecach, ciepła herbata w kubku termicznym, nuty pieśni w głowie i w zapisie na pięciolinii, a przede wszystkim radość w sercu, podszyta odrobiną tremy. Moje córki postanowiły mi towarzyszyć i służyć swoimi głosami. I razem jeszcze z innymi mamami oraz dziewczynkami wyśpiewywałyśmy Bogu tak jak potrafiłyśmy.

Po powrocie czekał na nas obiad przygotowany przez męża i zaproszenie na wyprawę do rezerwatu i piknik. Zmęczenie, emocje nie odpuszczały, jednak otaczająca nas zieleń, śpiew ptaków, szemranie strumyka przyniosło ukojenie. Poddałam się temu, co zostało mi podarowane. Z wdzięcznością przyjęłam czuły dotyk Stwórcy…

Kolekcjonerka okruszków

Przede mną bezkres. Dzisiaj wyraźna linia oddziela jedną rzeczywistość od drugiej. Niby jeden błękit, a w ilu odcieniach. Gdybym potrafiła chwycić za pędzel i wymalować, to co rozpoznają moje oczy…

Blask słońca przenika nas. Drobniutki ciepły piasek dobroczynnie masuje nasze stopy.

Fale niestrudzenie podążają jedna za drugą, raz po raz napływając na siebie, niosąc się na „ramionach”, by z łoskotem dotrzeć do brzegu.

Szszszszeeee, szszszyyyy, szszszszuuu”… – przekazują między sobą wiadomość zrozumiałą tylko dla nich. Ja odbieram je jako pean na cześć Tego, który Słowem je stworzył. A wszystko, co stworzył, było i jest dobre.

Wsłuchuję się i chłonę tę pieśń uwielbienia. Moje serce podąża za nią. Każde jego uderzenie jest wyrazem wdzięczności za ten czas i to miejsce i ludzi, dzięki którym mogę kosztować tej słodyczy.

Anna Skorża

pedagog, mama czworga dzieci, prowadzi scholę dziecięcą w parafii Matki Bożej Zwycięskiej w Poznaniu. Z radością odkrywa tajemnice florystyki i muzyki liturgicznej

fot. A. Skorża