Janusz Korczak – rzeźbiarz dziecięcej duszy
wychowawca | 28 września 2020Dlaczego Korczak? Postać ta fascynowała mnie od najmłodszych lat. Fascynacja ta dała owoc w postaci mojej pracy magisterskiej pt: „Wychowanie dzieci na podstawie Pism Wybranych Janusza Korczaka”. Dziś, jako księdzu i katechecie z 15-letnim stażem, wciąż towarzyszy w wychowaniu młodego pokolenia wizja zarysowana przez tego wybitnego pedagoga.
Lekarz z zawodu, pisarz z talentu, wychowawca i pedagog z zamiłowania, trybun spraw dziecka, obrońca jego praw i rzecznik rodziny – oto przymioty Janusza Korczaka jako człowieka. Złożona i wielowarstwowa jest więc osobowość Korczaka, który za cel swojego życia obrał sobie dziecko. Nie mając własnych – wychowywał on troskliwie obce, lecz bardzo mu bliskie dzieci.
Janusz Korczak (Henryk Goldszmit) pochodził z rodziny żydowskiej. Urodził się w 1878 lub 1879 roku. Zginął w 1942 roku w hitlerowskim obozie zagłady w Treblince, zamordowany wraz z dziećmi z Domu Sierot, które wychowywał, dla których był ojcem i których nie opuścił, gdy szły na śmierć. W piętnastym roku życia ogarnęła Korczaka pasja czytania. Tak odkrył w sobie talent pisarski. Jego dorobek literacki stanowiły książki dla dzieci, młodzieży i dorosłych, eseje, artykuły, utwory dramatyczne. Po maturze w 1898 roku Korczak rozpoczął studia medyczne. Motywował swą decyzję następująco: „Pisarz, moim zdaniem, powinien mieć ambicje nie tylko poznawania, lecz i leczenia dusz ludzkich. Powinien być wychowawcą, jak na przykład nasz Prus. Żeby zaś być wychowawcą, trzeba być diagnostą. Medycyna ma tu bardzo dużo do powiedzenia”. Latem 1904 roku wyjechał z grupą chłopców na kolonie letnie do Michałówki, w charakterze wychowawcy. Kolonie stały się dla Korczaka uprzywilejowanym miejscem w wychowaniu młodych ludzi. W czasie pobytu w Londynie w 1911 roku Korczak powziął decyzję wyrzeczenia się własnego domu i dziecka, a rok później został dyrektorem Domu Sierot. Rozpoczął działalność na „ograniczonym własnym warsztacie”, do czego dążył od dłuższego czasu. Stworzył „dom pracy i szkołę życia”. Od 1919 roku Korczak współpracował z Naszym Domem. Praca wychowawcza z dziećmi i młodzieżą skłoniła Korczaka do podjęcia trudu wychowania i szkolenia młodych wychowawców oraz młodych matek. Prowadził wykłady z zakresu psychologii, pedagogiki, pedagogiki opiekuńczej na kursach dla wychowawców, wygłaszał też pogadanki dla rodziców. Od 1937 roku, aż do tragicznej śmierci, nasila się walka Korczaka o byt dzieci z Domu Sierot. W tym czasie był trzykrotnie schwytany i załadowany na „wóz śmierci” przez policję i żandarmerię niemiecką. Za każdym razem, bez własnego w tym udziału, był zwalniany i wypuszczany do domu. Począwszy od maja 1942 roku Korczak systematycznie pisał nocami Pamiętnik, który jest dokumentem autobiograficznym oraz głosem protestu przeciwko okrucieństwu hitlerowskich okupantów wobec dzieci i dorosłych, zamkniętych w getcie. 4 sierpnia Pamiętnik nagle się urywa. Zbliżał się moment zagłady. 6 sierpnia Janusza Korczaka, cały personel i wychowanków Domu Sierot wyprowadzono na rozkaz hitlerowskich okupantów na Umschlagplatz. Szli ulicami getta: „To nie był marsz do wagonów, to był zorganizowany niemy protest przeciwko bandytyzmowi! Rozpoczął się marsz, jakiego nigdy dotąd nie było. Wszystkie dzieci ustawiono w czwórki, na czele Korczak, z oczami zwróconymi w górę, trzymał dwoje dzieci za rączki, prowadził pochód”. Wywieziono ich do Treblinki, miejsca, z którego nie było powrotu. Wszelki ślad po nich zaginął. Pozostali w pamięci ludzkiej na zawsze.
Podstawowe założenie poglądów Janusza Korczaka sprowadziło się do stwierdzenia, iż dziecko jest pełnym człowiekiem i ma prawo do szacunku oraz bycia tym, kim jest. Korczakowska teza brzmiała, że „dzieci nie będą dopiero, ale są już ludźmi”. Tak pisał on w roku 1899. Myśl tę nieustannie rozwijał. Stanowiła ona centralną ideę jego koncepcji pedagogicznej. To nie przypadek, że precyzując myśl przewodnią swojego programowego utworu Prawo dziecka do szacunku podkreślał: „Dziecko jest równo nam wartościowym człowiekiem”. W dziele tym stwierdził, że fundamentalnym prawem każdego młodego człowieka, obok tego, „by było ono tym czym jest”, było – według niego – „prawo dziecka do dnia dzisiejszego”. Dorosły powinien dać dziecku prawo „do wypowiadania swych myśli, czynnego udziału w naszych o nim rozważaniach i wyrokach. Gdy dorośniemy do szacunku i ufności, gdy samo zaufa i powie, co jest jego prawem – mniej będzie zagadek i błędów”. W Prawie dziecka do szacunku Korczak domagał się też innych praw: szacunku dla niewiedzy dziecka, dla pracy poznania i ciężkiej pracy wzrostu, szacunku dla niepowodzeń, łez i tajemnic; dziecko ma także prawo do wspomnień, intymności, marzeń i swoich słodkich tajemnic.
Samotność, która dorosłym jest potrzebna, by poczynić refleksję nad swoim życiem, by zwrócić się po ciężkim dniu pracy do Boga, jest również domeną dziecka: „Czego w samotnym wysiłku swego czuwania i snu nie posiądzie i nie zdobędzie – to tylko duszy dźwięk, obcy twór, narzucony ciężar. Nie wzrośnie, nie skrzepi”.
Korczak domagał się również szacunku dla własności dziecka i jego budżetu. Własność wzbudza u dziecka szacunek, podnosi wartość, daje władzę. Na potwierdzenie tych słów, Korczak przytaczał pewne przykłady z podwórka dziecięcego: „Bez piłki stałby w cieniu nie dostrzeżony, mając piłkę może niezależnie od zasług zająć wybitne miejsce w zabawie; mając szabelkę zostaje oficerem, posiadając lejce jest woźnicą; a szeregowcem, koniem jest ten, który nie posiada”.
Dziecko jest istotą ruchliwą. Potrzebuje ono więc ruchu, tak jak posiłku. „Ruch – oddech dziecka. Tamować ruch – to dusić – jak usta szmatą zakneblować i gardziel uciskać”. Na innym miejscu tak pisał: „Ruch, powietrze, światło, poczucie wolności, wycieczki to sposób lepszego poznania dziecka”. Sam Korczak zachęcał dorosłych, aby nie wstydzili się zabawy z dziećmi, gdyż nie ma zabaw dziecinnych. „Nie to ważne w co się bawić, a jak i co się przy tym myśli i czuje. Można się rozumnie bawić lalką, a głupio i dziecinnie grać w szachy!”. Rozrywka jest dla dzieci spotkaniem się, cieszeniem się wzajemną obecnością. To w czasie niej dzieci rozmawiają, wymieniają myśli, snują marzenia na obrany temat. „Zabawa jest (…) dziedziną, gdzie mu – dziecku – zezwalamy na inicjatywę (…). W zabawie czuje się dziecko do pewnego stopnia niezależnym. Wszystko inne jest przelotną łaską, chwilową koncepcją, do zabawy dziecko ma prawo”.
Korczak całe swoje życie poświęcił sprawie dziecka. On nie narzucał wartości, a jedynie sugerował, wzbudzał tęsknotę za nimi, mówiąc do swoich wychowanków: „Nic wam nie dajemy. Nie dajemy Boga, bo Go sami odszukać musicie we własnej duszy, w samotnym wysiłku. Nie dajemy Ojczyzny, bo ją odnaleźć musicie własną pracą serca i myśli. Nie dajemy miłości człowieka, bo nie ma miłości bez przebaczenia, a przebaczać – to mozół, to trud, który każdy sam musi podjąć. Dajemy wam jedno: tęsknotę za lepszym życiem, którego nie ma, ale kiedyś będzie, za życiem prawdy i sprawiedliwości. Może ta tęsknota doprowadzi was do Boga, Ojczyzny i Miłości”.
ks. Przemysław Zaborski