Dwanaście Kroków: Program dla każdego wychowawcy

wychowawca | 5 lipca 2021

Wychowanie dokonuje się głównie w oparciu o kontakt dzieci i młodzieży z tymi dorosłymi, którym los młodego pokolenia leży na sercu. Nawet wyróżniający się wychowawca nie jest kimś doskonałym. Także wychowawcy potrzebują ciągłej pracy nad własnym charakterem. Dobry pedagog to ktoś, kto odnosi sukcesy w wychowywaniu samego siebie. Skuteczną i sprawdzoną pomocą w odnoszeniu takich sukcesów jest Program Dwunastu Kroków.

Program uniwersalny

Dwanaście Kroków Anonimowych Alkoholików to program, który powstał ponad osiemdziesiąt lat temu po to, żeby ratować ludzi uzależnionych od alkoholu. Okazuje się, że realizacja tego programu skutecznie pomaga uwolnić się także z wszelkich innych uzależnień. Od wielu już lat wiemy, że jest to program dla każdego człowieka, bo to program przechodzenia z trudności i kryzysu do dojrzałości i świętości. Dzięki temu programowi miliony ludzi na wszystkich kontynentach uratowały sobie życie, wchodząc na drogę wolności, miłości i odpowiedzialności. Zasady tego programu są wykorzystywane w profesjonalnej terapii uzależnień, w kierownictwie duchowym, a także w innych formach pomagania człowiekowi w potrzebie. To program, który wskazuje konkretne kroki, jakie trzeba podjąć, jeśli chcemy osiągać sukcesy w wychowywaniu samych siebie. Popatrzmy syntetycznie na sposób pracy nad sobą, zawarty w Dwunastu Krokach.

Krok 1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu – że nasze życie stało się niekierowalne.

Każdy z nas – a nie tylko ludzi uzależnieni – doświadcza takich swoich słabości, błędów czy uwikłań w toksyczne więzi, które się wielokrotnie powtarzają, w obliczu których czujemy się rozgoryczeni sobą i coraz bardziej bezsilni. Czasem są to uzależnienia od jakichś substancji, osób czy od nałogowych czynności. Obecnie niemal każdy z nas – począwszy od małych dzieci – jest uwikłany w uzależnienia od urządzeń elektronicznych czy Internetu. Czasem są to niby drobne słabości, wobec których czujemy się bezradni, jak na przykład natrętne myśli czy emocje, albo agresja z naszej strony w odniesieniu do osób, które chcemy kochać. W każdym przypadku uznanie bolesnej prawdy o sobie jest trudne, bo zobowiązuje do przemiany siebie. Łatwiej wtedy uciekać w świat miłych fikcji, iluzji i zaprzeczeń. To właśnie dlatego pierwszym krokiem w odnoszeniu sukcesów w wychowaniu samego siebie jest uznanie prawdy o tym, że w niektórych dziedzinach życia doznałem porażek i że podejmowane dotąd wysiłki okazały się niewystarczające.

Krok 2. Uwierzyliśmy, że Siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowy rozsądek.

Drugi krok to odkrycie, że nawet wtedy, gdy w jakiejś dziedzinie naszego życia czujemy się bezsilni i gdy tracimy nadzieję, to nie znaczy, że zwycięstwo w pracy nad sobą nie jest już możliwe. Pierwszym warunkiem ocalenia jest uwolnienie się z osamotnienia. Nikomu nie jest dobrze żyć w samotności. Najgorzej jest nam wtedy, gdy pozostajemy osamotnieni w obliczu naszych słabości. Krok drugi polega na uwierzeniu w to, że z pomocą ludzi – kogoś z bliskich, przyjaciela, kierownika duchowego, terapeuty, grupy wsparcia – jesteśmy w stanie rozwijać się psychicznie, społecznie, moralnie, duchowo. Dobre spotkania z życzliwymi ludźmi otwierają nas na spotkanie z Bogiem, który pomaga najbardziej. Korzystanie z pomocy Boga zaczyna się od korzystania z pomocy człowieka.

Krok 3. Podjęliśmy decyzję, aby powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, tak jak Go rozumieliśmy.

Pokonywanie naszych słabości, uzależnień i poczucia bezsilności opiera się na niezawodnym fundamencie wtedy, gdy powracamy do Boga, albo gdy może po raz pierwszy w życiu odkrywamy, że to właśnie Stwórca najlepiej nas rozumie i najbardziej nas kocha. Im trudniejsza jest nasza przeszłość, tym zwykle bardziej oddalaliśmy się od Boga i tym bardziej wypaczony mieliśmy Jego obraz – jako okrutnego sędziego czy jako kogoś, kto nam zsyłał krzyże i przed kim „musieliśmy” się chować. W trzecim kroku odkrywamy, że z Bogiem jest nam po drodze do rozwoju i szczęścia. Wiemy, że jeszcze wiele nam brakuje do tego, by rozumieć Jego mądrość i by z wdzięcznością wczuwać się w Jego miłość, ale jest już teraz dla nas jasne, że On jest Przyjacielem, który się o nas serdecznie troszczy i którego opiece się oddajemy.

Krok 4. Zrobiliśmy wnikliwą i odważną osobistą inwenturę moralną.

Oparta na zaufaniu i wdzięczności więź z Bogiem daje nam odwagę do uznania prawdy o sobie także w tych aspektach, które nas najbardziej zawstydzają, niepokoją i bolą. Jesteśmy już bowiem pewni tego, że Bóg to Przyjaciel, który nigdy nie przestanie nas kochać. Nie wycofa miłości także wtedy, gdy my sami nie będziemy umieli z miłością odnosić się do samych siebie. Ta pewność bycia kochanymi przez Boga daje nam siłę do tego, żeby zrobić szczery i uczciwy obrachunek moralny z dotychczasowego życia. Prawda o tym, co było błędne i złe w naszej przeszłości, jest nam potrzebna do tego, żebyśmy mieli szansę na stawianie się kimś dojrzałym w teraźniejszości.

Krok 5. Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.

Krok piąty oznacza pójście z bolesną prawdą o sobie do Boga i do kogoś z ludzi. Jedno i drugie jest nam potrzebne. W żadnym przypadku nie chodzi tu o poniżanie siebie przed innymi osobami, czy o powiększanie poczucia winy. Chodzi natomiast o upewnienie samego siebie, że dokonaliśmy moralnego rozrachunku z tym, co było złe w przeszłości, w sposób gruntowny i obiektywny. Nikt z nas nie jest przecież dobrym sędzią we własnej sprawie. Krok ten nie polega na szczegółowym opisywaniu Bogu, samemu sobie i zaufanemu człowiekowi, naszych słabości i błędów z przeszłości. Chodzi natomiast o wyznanie sobie, Bogu i komuś z bliźnich istoty popełnionych przez nas błędów. Dzięki temu mamy szansę lepiej niż dotąd rozumieć, skąd te błędy się wzięły oraz co powinniśmy zmienić w sobie, żeby do nich już nie powracać.

Krok 6. Staliśmy się całkowicie gotowi, żeby Bóg usunął wszystkie te wady charakteru.

W szóstym kroku rozumiemy już, że błędy, popełniane przez nas w przeszłości, nie brały się znikąd. Nie były one dziełem przypadku, lecz wynikały z naszych cech charakteru, z naszych nawyków, z doznanych przez nas krzywd, z błędnej hierarchii wartości, z niedojrzale działającego sumienia, z naszego uwikłania w niszczące nas nałogi czy w toksyczne więzi. Teraz wiemy, że nie zmienimy w trwały sposób naszych zachowań na lepsze dopóty, dopóki najpierw nie zmienimy samych siebie. Przecież nasze zachowania same się nie zachowują. One wynikają z tego, co nosimy w sercu i jakie dominują w nas cechy charakteru. W tym kroku jesteśmy już gotowi na współpracę z Bogiem, żeby radykalnie zmieniać siebie, a nie tylko nasze zewnętrzne zachowania.

Krok 7. Zwróciliśmy się do Niego w pokorze, aby usunął nasze braki.

Krok ten to przejście od uznania prawdy o sobie i od pragnienia przemiany, do podjęcia decyzji, że podejmujemy trud usuwania naszych słabych stron, naszych braków, naszych uwikłań w zło. Potrzebna jest nam pokora, dzięki której stajemy się realistami i nie przeceniamy samych siebie. Zwracamy się do Boga o pomoc w usunięciu źródeł naszych wcześniejszych trudności i popełnianych przez nas błędów. Wiemy, że Bóg jest najlepszym wychowawcą, że wskazuje nam nie tylko drogę do dojrzałego życia, lecz daje nam siłę, której potrzebujemy, żeby nie ustać w drodze. Mamy już świadomość tego, że Bóg nie toleruje lenistwa i nie zrobi za nas tego, co my możemy dobrego uczynić z Jego pomocą.

Krok 8. Zrobiliśmy listę wszystkich osób, które skrzywdziliśmy, i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim.

Gdy tu i teraz współpracujemy z Bogiem, żeby usuwać nasze braki i słabości, to wchodzimy w nową fazę życia, w której nie krzywdzimy już ani samych siebie, ani innych ludzi, bo tu i teraz kochamy. Dzięki temu jesteśmy gotowi sporządzić listę skrzywdzonych przez nas osób po to, by im zadośćuczynić za krzywdy, które wyrządziliśmy w przeszłości. Chodzi o wszystkie skrzywdzone osoby. Lista ta powinna zatem objąć także Boga, który przez nas i w nas ogromnie cierpiał. Lista powinna objąć także nas samych, bo przecież błądząc i wikłając się w zło, najpierw i przede wszystkim krzywdziliśmy siebie. W tej fazie pracy nad sobą uznajemy, że zmiana postępowania w teraźniejszości nie jest jeszcze wystarczającym wynagrodzeniem za krzywdy, które wyrządziliśmy w przeszłości.

Krok 9. Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.

Kto wypełnia ten krok, ten wie, że nie ma prawa pójść do krzywdzonej osoby i poprosić ją o przebaczenie dopóty, dopóki się nie nawróci. To krzywdziciel ma zadanie do wypełnienia, a nie ten, kto był krzywdzony. Uczciwie dokonuję zadośćuczynienia wtedy, gdy do osoby, którą dawniej krzywdziłem, idę z własnej inicjatywy i z miłością, gdy opisuję grupy krzywd, jakie jej wyrządziłem, gdy serdecznie za te krzywdy przepraszam i gdy ofiarnie za nie wynagradzam. Jeśli kogoś okłamywałem, to teraz wyznaję prawdę. Jeśli okradałem, to oddaję pieniądze. Jeśli dręczyłem przemocą, to teraz promieniuję miłością, czułością i cierpliwością. Dokonuję zadośćuczynienia w sposób delikatny i taktowny, z empatią i roztropnie, żeby nie zranić skrzywdzonej osoby czy kogoś innego. Zadośćuczynienie nie może mieć takiej formy, że przynosi komuś dodatkowe zranienia, zamiast ukojenia.

Krok 10. Prowadziliśmy nadal osobistą inwenturę, z miejsca przyznając się do popełnianych błędów.

Krok ten oznacza, że w teraźniejszości uważnie przyglądamy się samym sobie i naszym sposobom postępowania. Już wiemy, że powinniśmy pozostawać czujni i zdyscyplinowani do końca życia doczesnego. Wiemy, że nie mamy granic w rozwoju i że każdemu z nas grozi regres, jeśli zlekceważymy własne słabości czy jeśli nie docenimy siły negatywnych nacisków zewnętrznych. To dlatego każdego dnia dokonujemy solidnego rachunku sumienia i natychmiast przyznajemy się do błędów, gdy tylko postąpimy w niewłaściwy sposób. Wiemy już, że lekceważenie nawet drobnych słabości i błędów prowadzi do tego, że te słabości i błędy zaczną być coraz większe.

Krok 11. Staraliśmy się przez modlitwę i medytację poprawiać nasz świadomy kontakt z Bogiem, tak jak Go rozumieliśmy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia.

Krok ten oznacza stawianie sobie wysokich wymagań i wchodzenie na drogę świętości. W tej fazie duchowego rozwoju wiemy już, że nie zostaliśmy stworzeni na nasze podobieństwo, lecz na podobieństwo Boga. Nie aspirujemy zatem ledwie do tego, by zaakceptować siebie takimi, jakimi jesteśmy, lecz do tego, by stawać się kimś większym i dojrzalszym od siebie. Dojrzałość polega na tym, żeby każdego dnia stawać się kimś coraz mniej podobnym do siebie, a coraz bardziej podobnym do Boga, który nas rozumie, kocha i uczy kochać. Drogą do tego celu jest osobiste rozmawianie z Bogiem o nas i o Jego woli, czytanie Biblii, formowanie prawego sumienia, codzienna medytacja, czyli refleksja nad sobą i nad sensem istnienia w świetle Ewangelii1, korzystanie z sakramentów, rekolekcji i ze wsparcia grup formacyjnych.

Krok 12. Przebudzeni duchowo w rezultacie tych kroków staraliśmy się nieść to posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

Ostatni krok to podjęcie misji pomagania innym ludziom w pokonywaniu słabości i błędów, w uwalnianiu się z uzależnień i toksycznych więzi. Pomaganie ludziom, którzy są jeszcze w fazie bezsilności, nie może jednak dokonywać się kosztem wcześniej już podjętych przez nas zobowiązań małżeńskich, rodzicielskich czy zawodowych. Ostatni krok przypomina nam o tym, że najbardziej pomagamy innym ludziom wtedy, gdy solidnie i wytrwale pomagamy sami sobie, żeby tu i teraz postępować uczciwie i odpowiedzialnie. Świadectwo życia to najlepsza metoda pomagania nie tylko dzieciom i młodzieży, lecz także ludziom dorosłym.

Zakończenie

Program Dwunastu Kroków potwierdza pedagogiczną mentalność zwycięzcy, jakiej uczy nas Jezus w Ewangelii. On proponuje nam wyłącznie piękną, a nie średnią drogę życia. Dwanaście Kroków potwierdza, że zło zwycięża się dobrem i że człowiek zmagający się z własnymi słabościami nie może być średniakiem. Ma do wyboru: albo będzie postępował w sposób coraz bardziej dojrzały, albo powróci do kryzysu w jeszcze bardziej dramatycznej formie niż ta, w której znajdował się poprzednio. Ten program to rodzaj specjalistycznych rekolekcji dla każdego, kto chce przejść z bezsilności do świętości. To program szyty na miarę każdego z nas, czyli na miarę naszych niepowtarzalnych trudności i możliwości rozwoju. Każdy z wychowawców – rodziców, nauczycieli, księży, katechetów – staje się dojrzalszą wersją samego siebie, jeśli pracuje nad charakterem w oparciu o Dwanaście Kroków. To program, którego potrzebują nie tylko dorośli, lecz także wychowankowie. Warto program ten promować w starszych klasach szkół podstawowych i w szkołach średnich. A najlepszą formą zachęty do korzystania z jego mądrości będzie dzielenie się z uczniami tym, co dzięki temu programowi sami zyskaliśmy w pracy nad sobą.

ks. Marek Dziewiecki

Bibliografia:

M. Dziewiecki, Droga zwycięzców. Dwanaście kroków nie z tej ziemi, Rajmedia 2016.

fot. unsplash.com