Depresja u dzieci i młodzieży

Wychowawca | 5 listopada 2021

Zaburzenia depresyjne jako takie stanowią bardzo istotny problem zdrowotny. Podstawowe objawy depresji, takie jak obniżony nastrój, anhedonia (niemożność odczuwania radości), męczliwość, sprawiają, że miliony ludzi na całym świecie nie są w stanie odnajdywać się w relacjach z drugim człowiekiem, w swoich rolach rodzinnych, zawodowych, społecznych. Objawy towarzyszące, szczególnie myśli samobójcze, stanowią realne zagrożenie dla życia, a zaburzenia snu, obniżone poczucie własnej wartości, lęk, drastycznie obniżają jego jakość. Zaburzenia psychiczne stały się w Polsce wiodącą przyczyną niepełnosprawności, a depresja odgrywa wśród nich główną rolę.

Na tle tego zjawiska u dorosłych, depresja u dzieci i młodzieży przedstawia się w nieco odmienny sposób. Z jednej strony szereg objawów może być tożsamych z tymi występującymi u dorosłych, z drugiej często u osób przed 18 r.ż., a także niekiedy młodych dorosłych, depresja wyraża się poprzez wycofanie społeczne, drażliwość, niepokój, zaburzenia zachowania w postaci działań niebezpiecznych i/lub agresywnych, używanie substancji psychoaktywnych, zaniedbywanie obowiązków, rzadziej skargi somatyczne i obniżoną samoocenę. Przy czym traktowanie tego typu objawów jako charakterystycznych dla depresji młodzieńczej jest o tyle dyskusyjne, że pojawiają się one przecież także w przebiegu depresji u osób dorosłych. Z kolei w przypadku dzieci i młodzieży nie mamy z reguły do czynienia z takimi objawami jak utrata wagi, lęk lokowany w okolicy przedsercowej, czy też stupor, które mogą pojawiać się w najcięższych postaciach depresji u dorosłych.

Co powinno zwrócić uwagę otoczenia (rodziny, nauczycieli, rówieśników)

Kiedy my i nasze otoczenie powinno się niepokoić stanem zdrowia psychicznego? Dość użyteczna definicja, czym jest zdrowie psychiczne, autorstwa Zygmunta Freuda, mówi, że to zdolność do pracy i miłości. Warto przy tym zaznaczyć, że zarówno praca, jak i miłość są tutaj definiowane szeroko. Innymi słowy, jeśli nasze dotychczasowe zajęcia (nauka, praca, aktywności w czasie wolnym) przestają nam sprawiać przyjemność, zaczynają być okropnie męczące, jawią się jako bezsensowne, to warto przyjrzeć się temu zjawisku i zapytać się, o co chodzi. To bowiem nie musi, ale może być jeden z objawów depresji. Podobnie jest z relacjami międzyludzkimi. Jeśli ludzie, którzy nas otaczają – w domu, w szkole, w pracy, w kręgu znajomych – zaczynają nas drażnić, chcemy się od nich odciąć, pogrążyć w samotności, izolacji, to także jest to sygnał, który powinien zwrócić naszą uwagę.

W przypadku dzieci i młodzieży miejscem, z którego płyną alarmujące sygnały, jest często szkoła. Uczeń, który bez wyraźnego powodu obniża znacznie wyniki w nauce, porzuca swoje dotychczasowe zainteresowania, odsuwa się od rówieśników, zaczyna czuć się od nich gorszy, mniej atrakcyjny, czasem nielubiany, chociaż nie ma to zrozumiałej przyczyny, z niechęcią idzie do szkoły, a czasem też zaczyna wagarować, to młodociana osoba, u której możemy podejrzewać występowanie objawów depresyjnych.

Co robić w takiej sytuacji?

Przede wszystkim starać się porozmawiać. Taka rozmowa może nie być łatwa, bo osoby znajdujące się w kryzysie psychicznym niekoniecznie chcą sięgać po pomoc, nawet wtedy, gdy jest im proponowana. Warto się kierować swoją intuicją, wyczuciem kiedy, używając jakich słów, gestów, spróbować podjąć rozmowę, dać do zrozumienia, że coś nas w zachowaniu drugiej osoby niepokoi. Jeśli ktoś nie jest na to gotowy, zawsze może odmówić, ale dobrze, żeby wiedział, że nie jest sam, że ma kogoś do pomocy.

Trzeba liczyć się z tym, że zwłaszcza w okresie dojrzewania relacje rodziców z dojrzewającymi dziećmi są niekiedy nadwyrężone – dzieci buntują się, krytykują rodziców, gloryfikują rówieśników i różnych idoli spoza rodziny, co dla rodziców nie zawsze jest łatwe. Tym bardziej należy z dziećmi rozmawiać – rozmawiać cierpliwie, spokojnie, przysłuchując się i obserwując, nie szukając natychmiastowych rozwiązań. Najpierw porozumienie, potem interwencja; najpierw pojednanie, potem działanie; najpierw wsparcie, potem dyscyplinowanie. To trudne, ale przecież depresja syna albo córki może dać impuls do odbudowy, przebudowy, rekonstrukcji więzi z rodzicami. A o to warto zabiegać, to ważniejsze niż oceny w szkole.

Kiedy po pomoc?

Jeśli uda się taką rozmowę przeprowadzić, możemy uzyskać ogólny obraz sytuacji, dowiedzieć się o co chodzi. W wielu wypadkach może się okazać, że problemy, z którymi boryka się młody człowiek, nie mają charakteru depresji. Zawód miłosny, problemy z nauką, rówieśnikami – to naturalne trudności okresu młodości, które w większości wypadków nie wymagają profesjonalnej pomocy. Może się jednak zdarzyć, że skala problemów nas, jako rodziców, opiekunów, nauczycieli, przerasta. Może się zdarzyć, że nie jest nam łatwo uzyskać dobrą, konstruktywną komunikację z dzieckiem. Może się zdarzyć, że z uwagi na przyspieszenie zmian cywilizacyjnych, technologicznych i obyczajowych, problemy naszych dzieci stają się dla nas rodziców nieczytelne i niejasne.

Wtedy warto sięgnąć po pomoc profesjonalną. Pomoc taką świadczą poradnie i gabinety psychiatryczne i psychologiczne, wyspecjalizowane w zakresie psychiatrii dzieci i młodzieży. Pracują w nich lekarze, psycholodzy, psychoterapeuci świadczący pomoc w zakresie psychoterapii indywidualnej i grupowej dzieci i młodzieży, a także leczenia psychiatrycznego i psychofarmakologicznego, jeśli takie jest potrzebne, oraz w zakresie poradnictwa i terapii dla całej rodziny. Od zeszłego roku poszerzono dostępność usług w tym zakresie, tworząc sieć ok. 300 środowiskowych poradni psychologiczno-psychoterapeutycznych dla dzieci i młodzieży. Warto zapoznać się z ich ofertą. W przypadku poważniejszych zaburzeń, gdy potrzebna jest interwencja o charakterze farmakologicznym, to w poradniach zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży (tu uwaga na ich aktualnie ograniczoną dostępność) lekarze psychiatrzy zapiszą odpowiednie leki. Uzyskana dzięki nim poprawa umożliwia korzystanie z innych form leczenia – psychoterapii (indywidualnej, grupowej, rodzinnej), socjoterapii, arteterapii itd.

Tło społeczne – dlaczego depresji u dzieci i młodzieży może być coraz więcej?

Nie jest może roztropnie dzielić się obawami, ale z drugiej strony dobrze jest umieć przewidywać, co może się zdarzyć w przyszłości. Wzrost ilości depresyjnych nastolatków w nadchodzących latach nie będzie chyba czymś zaskakującym. Dlaczego?

Po pierwsze, wybór drogi życiowej i wejście w dorosłość stało się obecnie bardzo skomplikowane. To nie są już czasy, kiedy syn przejmował po ojcu warsztat rzemieślniczy, gospodarstwo albo tradycje zawodowe podtrzymywane w kolejnym pokoleniu – na miejsce takich tradycyjnych rozwiązań wkracza konieczność dokonywania wyborów wśród nadmiaru informacji i nadmiaru nieprzewidywalnych możliwości. Po drugie, mocniejsze jednak oparcie u bardziej autorytarnych rodziców poprzednich pokoleń zamienione zostało na słabość, czy też niepewność współczesnego rodzica, który nie jest już autorytarny, ale często sam zagubiony. Podobnie wygląda sprawa oparcia w tradycyjnych wartościach kulturowych i religijnych – na miejsce gwarantowanej przez nie stabilności wkracza głośny marketing alternatywnych pomysłów, które jednak niewiele mają wspólnego ze stabilnością. I wreszcie dawniejsze środowisko rówieśnicze i przyjaźń, zamknięta w gronie kilku rówieśników, zamienia się w wirtualną przyjaźń z kilkudziesięcioma albo kilkuset osobami w komunikatorze społecznościowym, ale przecież tych kilkuset przyjaciół w telefonie komórkowym nie gwarantuje przyjaznego poklepania po plecach albo podania ręki w odpowiedniej chwili. A do tego traktowanie społeczności dzieci i młodzieży jako obecnie bezpiecznej od porównywania się i konkurowania ze sobą, to iluzja. Walka o „doskonałość” – i to czasem bezwzględna – trwa, a jej medialne wzorce mogą niejednego przyprawić o ból głowy. Łatwo może dawniej też nie było, ale tu i teraz nastolatkowi łatwo nie jest.

Profilaktyka

W zdrowiu, także psychicznym, podstawowa zasada brzmi: Lepiej zapobiegać niż leczyć. W zapobieganiu wystąpienia zaburzeń depresyjnych pomocnych może się okazać kilka pojęć i obserwacji.

Po pierwsze, warto przywołać pojęcie odporności psychicznej, z angielskiego resilience. Oczywiście, w codziennym życiu było ono w mniejszym lub większym stopniu obecne od zawsze. Nie przetrwalibyśmy jako gatunek, gdyby nie nasza umiejętność radzenia sobie z sytuacjami trudnymi, stresem. Jako przedmiot refleksji badawczej zwrócono baczniejszą uwagę na to pojęcie w ramach tzw. hawajskich badań prospektywnych. 505 dzieci urodzonych w 1955 r. w rodzinach problemowych (uzależnienia, przewlekłe konflikty etc.) obserwowano na przestrzeni kolejnych 32 lat ich życia. Okazało się, że mimo trudnego punktu startowego i różnorodnych trudności rozwojowych, większość tych dzieci na etapie dorosłego życia radziła sobie całkiem dobrze. Zawdzięczały to w jakiejś mierze czynnikom zewnętrznym, np. pojawianiu się dorosłych życzliwych osób pełniących w ich życiu rolę mentorów, ale także własnej determinacji i wysiłkom. Te obserwacje skłaniają do wiary również w możliwości osób, które są naszymi podopiecznymi – dziećmi, uczniami. W wielu wypadkach wystarczy nie „nadopiekowywać”, zaufać, że dziecko sobie poradzi, aby uzyskać zdumiewający wzrost samodzielności, odporności psychicznej i wiary dziecka we własne siły. Tutaj absolutnie uprawniona jest analogia do naszego układu odpornościowego, który niewystarczająco trenowany nie radzi sobie później z zadaniami, do których jest przeznaczony.

Po drugie, warto myśleć o zdrowiu psychicznym i zapobieganiu depresji w kontekście poczucia sensu. Brak takiego poczucia, zwłaszcza o przewlekłym charakterze, niezwykle destruktywnie wpływa na nasze poczucie własnej wartości, sprzyja wystąpieniu depresji. Szereg użytecznych refleksji, dotyczących tego obszaru, zawarł w swojej książce Człowiek w poszukiwaniu sensu Viktor E. Frankl. Aby zachęcić do lektury tej pozycji powiem tylko, że w niezwykły sposób łączy ona wiedzę doświadczonego psychiatry, psychoterapeuty, z ekstremalnie trudnymi doświadczeniami życiowymi związanymi z pobytami w obozach koncentracyjnych. Ta siła, która pozwalała przeżyć ludziom sytuacje graniczne w obozach, pozwala także ludziom przetrwać kryzysy o charakterze depresyjnym. Praca (szeroko rozumiana), relacje z innymi, wreszcie transcendencja dają nam poczucie sensu i umożliwiają nasz rozwój (także w znaczeniu rozwoju naszego zdrowia, naszej dojrzałości).

I to jest trzecie pojęcie, które warto przywołać w kontekście dbania o swoje zdrowie psychiczne. Rozwój. Życie nie stoi w miejscu. Żeby za nim nadążyć, sprostać różnym oczekiwaniom, które są wobec nas formułowane, ba, żeby je wyprzedzić, kreować rzeczywistość wokół siebie, potrzebujemy mieć energię, siłę, która sprawi, że nawet jak będziemy mieli 70, 80 czy więcej lat będziemy mogli dawać innym coś dobrego od siebie. Ale żeby dawać, trzeba mieć z czego. I tu wracamy do tematu dzieciństwa. Erik H. Erikson w Dopełnionym cyklu życia pisał o różnych umiejętnościach, które powinno zdobyć dziecko, a potem młody człowiek, aby poradzić sobie w dorosłości. Poczucie podstawowego zaufania (do siebie i do świata), autonomia – czyli możliwość decydowania o sobie, wola wprowadzania swoich decyzji w życie, wreszcie otwarcie się na drugiego człowieka, wszystkie te umiejętności są niezbędne, aby mówić o zdrowiu psychicznym i przeżyć swoje życie w taki sposób, abyśmy u jego kresu byli z niego zadowoleni.

Na koniec słowo wyjaśnienia dlaczego napisaliśmy ten artykuł w takim składzie. Jeden z nas (dr Pietruszewski) jest psychiatrą dorosłych, ale także dzieci i młodzieży, drugi (dr Cichocki) tylko psychiatrą dorosłych. Chcieliśmy uzupełnić nasze refleksje mając świadomość, że granice między dzieciństwem, młodością i dorosłością są płynne, szereg zjawisk i kryzysów ma charakter cykliczny, a u osób dorosłych też można, a nawet należy, odnajdywać wewnętrzne dziecko.

Łukasz Cichocki, Kazimierz Pietruszewski

Łukasz Cichocki

doktor nauk medycznych, psychiatra, psychoterapeuta, nauczyciel akademicki z dwudziestoletnim doświadczeniem, autor wielu prac naukowych, popularyzator wiedzy z zakresu zdrowia psychicznego. Prywatnie: mąż, ojciec czwórki dzieci, w wolnym czasie lubi spać, spacerować, czytać – zwłaszcza Sapkowskiego

Kazimierz Pietruszewski

doktor nauk medycznych, psychiatra, przez wiele lat nauczyciel akademicki, autor wielu publikacji naukowych, prowadzi psychiatryczny oddział dzienny i gabinet psychiatryczny. Prywatnie: mąż, ojciec dwojga dzieci, dziadek trzech wnuczek i jednego wnuka, lubi książki, fotografię i grafikę komputerową

fot. 123rf.com