Czy nowe technologie upośledzają rozwój dzieci?

Bogna Białecka Autor | 3 listopada 2020

Czy nasze dzieci żyją bardziej w świecie wirtualnym niż materialnym? Jak to na nie wpływa?

Coraz częściej używamy nowych technologii. Są nie tylko źródłem rozrywki (filmy, memy, dowcipy, gry), środkiem komunikacji (komunikatory), sposobem ekspresji samego siebie (blogi, fora, media społecznościowe), ale i narzędziem wspomagającym naukę (artykuły, filmy i gry edukacyjne, quizy itp.). Robię tę wyliczankę po to, by uświadomić sobie jak często młode pokolenie ma kontakt z nowymi technologiami. Nie tylko w domu, w czasie wolnym, lecz i w szkole.

Najnowsze badania NASK – „Nastolatek 3.0” z 2019 roku pokazują, że niemal połowa polskich nastolatków spędza w Internecie więcej niż 4 godziny dziennie. W tym 22% – powyżej 6 godzin, a 12% powyżej 8 godzin. Badanie to dotyczyło wyłącznie Internetu. Nie pytano młodzieży np. o oglądanie filmów w telewizji, czy pisanie wypracowania na komputerze, a zatem całkowity czas z nowymi technologiami będzie dłuższy. Jednocześnie według badań Urzędu Komunikacji Elektronicznej z 2018 r. 10% dzieci poniżej 6 roku życia ma na własność telefon komórkowy, a w wieku 8 lat ma go już połowa.

Czas ekranowy ma silny wpływ na rozwijający się mózg. Szare komórki (neurony) przetwarzają informacje w postaci impulsów elektrycznych. Impulsy te przekazywane są za pomocą włókien nerwowych zakończonych synapsami. Te z kolei, w zależności od tego czy są używane, czy nie, zmieniają swą objętość. Synapsy często używane wzmacniają się i rozrastają, nieużywane zanikają. Generalnie – często używane połączenia między nerwami utrwalają się (pomaga temu mielinizacja, czyli otaczanie połączeń często używanych białą materią – mieliną).

Podstawowy problem, wynikający z tego, jest następujący: gdy dzieci siedzą po kilka godzin dziennie wpatrując się w ekran – czy to telewizora, czy komputera, czy smartfonu, a jedyne ruchy, które wykonują to ewentualne kliknięcia czy uderzanie w klawiaturę – nie robią jednocześnie czegoś innego. Doktor Lyelle Palmer z Winona State University w Minnesocie, prowadząc badania nad dziećmi w wieku przedszkolnym, wypracował metodę ćwiczeń, które okazały się zwiększać zdolność dzieci do efektywnej nauki szkolnej. Ćwiczenia te obejmowały kręcenie się wokół własnej osi, skakanie przez skakankę, balansowanie, przewroty, turlanie się, chodzenie po równoważni, huśtanie, wspinanie się i jazdę na łyżwach. Okazało się, że intensywna aktywność fizyczna jest niezbędna dla prawidłowego rozwoju funkcji poznawczych. Współcześnie dzieci niemal nie doświadczają tego. Zniknęły szalone zabawy na podwórku, maluchy mnóstwo czasu spędzają na oglądaniu filmów, graniu w gry, generalnie – przyklejeniu do ekranu. Połączenia neuronalne, które powinny w danym wieku być wzmacniane – zanikają.

Nie dotyczy to tylko małych dzieci – aktywność fizyczna jest ważna dla rozwoju również w wieku szkolnym. Jak wiemy z doświadczenia – bywa ograniczana do absolutnego minimum. Wygrywa ekran.

Pytanie brzmi – co możemy z tym robić? Świadomość jaką mają rodzice o zagrożeniu, jakie stanowi nadmierna ekspozycja na nowe technologie – zwłaszcza małych dzieci – jest znikoma. Warto myśleć nad sposobami docierania z tym przekazem do rodziców dzieci (zwłaszcza w wieku przedszkolnym). Jeżeli z kolei wykorzystujemy nowe technologie podczas pracy z dziećmi – warto trzy razy zastanowić się, czy puścić im film, czy raczej przeczytać opowieść i wybierać bardziej statyczne niż dynamiczne metody pracy.

Bogna Białecka

psycholog, redaktor portalu rodzice.co