Czy my wiemy czego chcemy?

Anna Kucharska - Zygmunt | 4 listopada 2020

Czy mówimy o tym wyraźnie naszym dzieciom? Czyli o tym, jak jasne wyrażanie oczekiwań ułatwiła skuteczną komunikację.

Stałam nieopodal ławki, na której siedziały dwie mamy kilkuletnich dzieci, bawiących się w piaskownicy, dlatego usłyszałam, gdy zaczęły się żegnać: – To ja już polecę. Zasiedziałam się, a moja mama ma do nas wpaść – będzie już za pół godziny! Muszę z Bartusiem jeszcze zahaczyć o cukiernię, kupić jakieś ciasteczka i chciałabym chociaż łóżka zdążyć pościelić – rano nie zdążyłam – po co mi mamine komentarze na ten temat! Kobieta podbiegła w stronę piaskownicy: – Bartusiu, pójdziemy już dobrze? – odezwała się do synka. – Mamooo, niee! Jeszcze chwilee. Widzisz, że kończę budować nasyp kolejowy dla mojej ciufci. Muszę go wyrównać i sprawdzić, czy się lokomotywa mieści! – Synku nie mamy już czasu, zaraz przyjdzie do nas babcia Kasia… – Niech przyjdzie potem – przerwał jej chłopczyk – wypróbuję nasyp, to pójdziemy! – Umawiałam się z babcią na piętnastą. Nie mamy czasu! Proszę cię, bądź grzeczny! – błagała mama. – Zbieraj szybko zabawki! Jeszcze musimy wstąpić do cukierni! Bartuś upierał się, że musi wypróbować jazdę lokomotywy na nasypie. Skończyło się na tym, że zdenerwowana i zniecierpliwiona mama sama pozbierała i spakowała zabawki, siłą wyciągnęła z piaskownicy wierzgającego synka i odeszła, ciągnąc go za rękę – płaczącego ze złości i żalu.

Sytuacja, w jakiej mama „sama zgotowała sobie ten los”, czyli awanturę z dzieckiem. Zabrakło jasnego wyjaśnienia swoich oczekiwań i tego, z czego one wynikają (opis sytuacji) oraz dostrzeżenia dziecięcych priorytetów i zadbania o nie. Mama Bartusia zaczęła od pytania, co pozostawia pole do wyrażenia zgody lub niezgody na propozycję. Wtedy dziecko broni swoich interesów i niechętnie słucha wygłaszanych płaczliwym tonem zaklęć dorosłego. Te brzmią bardziej jak tłumaczenie się przed maluchem, niż tłumaczenie mu sytuacji. Ostatnio bardzo często słyszę tę manierę: intonację pytania tam, gdzie aż prosiłoby się o tryb oznajmujący. Skoro podjęliśmy decyzję i chcemy skłonić dziecko do współpracy, pokazujmy, że wiemy czego i dlaczego chcemy. Idealnie byłoby zorientować się zawczasu i zapowiedzieć dziecku, że trzeba kończyć zabawę, bo za pięć minut zbieramy się z placu zabaw. Ale nawet gdy się zagapimy, można zadziałać skuteczniej. – Bartusiu, musimy już iść. Pomogę ci zebrać zabawki, bo zależy mi na czasie: babcia Kasia będzie u nas za pół godziny. – Mamooo, niee! Jeszcze chwilee. Widzisz, że kończę budować nasyp kolejowy dla mojej ciufci. Muszę go wyrównać i sprawdzić, czy się lokomotywa mieści! – Ojej! To ważna operacja nasypowo-ciufciowa! Potrzeba na nią więcej czasu. Wrócimy tu po wizycie babci lub jutro. Teraz szybko musimy się zebrać, biec do cukierni po ciasteczka i pościelić łóżka, żeby było ładnie! Już to może wystarczyć, poparte jednoczesnym zbieraniem rzeczy – dziecko z łagodnego, lecz stanowczego tonu i krzątaniny wyczuwa, że rzeczywiście nam zależy na czasie. Jeśli się jednak ociąga, marudzi, można dodać coś humorystycznego w stylu: SOS! Alarm! Potrzebuję pomocy i szybkiego odwrotu! Włączamy sygnał dźwiękowy: eeeooo, eeeoooo! Oddalamy się w kierunku cukierni na sygnale…

Proszę, chciałabym, chcę, pomogłoby mi, zależy mi, oczekuję – to sformułowania, które wraz z tonem głosu, jakim je wypowiadamy, są dobrym początkiem zdania pozwalającego na jasne i konkretne oraz pokazujące „Stopień nacisku” sformułowanie naszych oczekiwań.

Anna Kucharska-Zygmunt

psycholog, trener warsztatów psychoedukacyjnych, współautor projektu latarnia.edu.pl