Czas świadectwa

Avatar photo Magdalena Guziak - Nowak Autor | 28 września 2020

W szkolnej katechezie nie musi być fajerwerków. Ważne, aby być autentycznym – z Kacprem Gudzikowskim, raperem, biblistą, pedagogiem i współtwórcą Katechezy 2.0 rozmawia Magdalena Guziak-Nowak.

Co by Pan powiedział młodemu człowiekowi na rozdrożu, gdyby miał Pan tylko jedną minutę, aby porozmawiać z Nim o Bogu?

Zapytałbym, o co chodzi i spróbował uważnie wysłuchać. Chciałbym z nim po prostu być. Modliłbym się w ciszy, żeby wiedzieć, jakie decyzje podjąć. Potem mógłbym mu powiedzieć o miejscu, gdzie otrzyma pomoc, a na końcu podzieliłbym się świadectwem, żeby oddać chwałę Bogu i nie brać jej dla siebie. Albo powiedziałbym krótkie świadectwo na początku, bo gdy pokazujesz człowiekowi swoje serce, to on też czuje się zaproszony do tego, żeby się otworzyć. I z minuty robi się długa i ciekawa rozmowa. Najważniejsze, żeby nie zostawiać tej osoby samej.

Sparafrazowałabym piosenkę: proste myśli, proste słowa, proste Bogu się podoba.

Młodzi ludzie są zmęczeni moralizowaniem. Z każdej strony ktoś chce im coś „wkręcić”. Jeśli chcę, żeby mnie posłuchali, muszę pokazać im kawałek swojego życia i przede wszystkim być autentycznym. Jeżeli nauczyciel tłumaczy, by nie nadużywać telefonu, a potem na każdej przerwie uczniowie widzą go wpatrzonego w smartfon… Ważne, żeby do teorii dodać świadectwo.

A jakie jest Pana świadectwo?

Wychowałem się w małym miasteczku. Mój tata był nauczycielem i wspaniałym człowiekiem, ale zmarł, gdy miałem pięć lat. Pożegnaliśmy się w bardzo trudnych okolicznościach i przez długi okres życia czułem się odrzucony, gorszy od innych, myślałem, że jestem zły. Swoją edukację chciałem zakończyć po gimnazjum i wyjechać do Holandii. Do nauki motywowała mnie mama, ale i tak wpadłem w trudne towarzystwo. Problemy wychowawcze, narkotyki, alkohol. Pewnego dnia „zawiesiłem się” po narkotykach i wszyscy oprócz mamy mnie zostawili.

Od dziecka grałem w uliczną koszykówkę i pisałem teksty, jeszcze nie wiedząc, że jest coś takiego jak rap. To był mój wentyl bezpieczeństwa – pomagał, ale nie leczył. Rękę podał mi mój sąsiad, który zabrał mnie na kolonie dla trudnych dzieciaków, jako wychowawcę. Okazało się, że młodzież mnie lubi, a ja potrafię do niej dotrzeć. Ten wyjazd był bardzo dobry, ale po przyjeździe wszystko zepsułem. W końcu poszedłem do pustego kościoła, powiedziałem Bogu: „Nie ja, ale Ty, niech mi się dzieje według słowa Twego”. Nogi poprowadziły mnie do Młodzieżowego Domu Kultury. Przez godzinę opowiadałem pani dyrektor o swoim życiu i pomysłach na pracę z młodzieżą, a ona zaproponowała mi pracę. Zacząłem prowadzić zajęcia hip-hopowe. Uczyłem młodzież wyrażać swoje emocje poprzez rap. Moje życie zmieniało się, coraz bardziej poznawałem Boga i oddawałem Mu swoje serce po kawałku. Zostałem mężem i ojcem, poszedłem na studia biblijne. Zacząłem jeździć po szkołach, głosić Ewangelię, tworzyć rap o Bogu oraz pracować w Młodzieżowych Ośrodkach Wychowawczych, gdzie w ramach lekcji religii prowadziłem autorski program biblijny. Dużo się działo, a Bóg troszczył się o owoce. Dzisiaj jestem szczęśliwym mężem i dumnym ojcem trojga dzieci. Tworzę rap, działam jako ART teacher, głoszę Ewangelię. Zaangażowałem się w projekt Katecheza 2.0.

Co jest celem Katechezy 2.0?

Powstrzymanie laicyzacji młodzieży, co jest założeniem ambitnym, ale liczy się każda zagubiona dusza, która spotka żywego Boga. Program skierowany jest do katechetów, pedagogów, wychowawców. Także rodzice znajdą materiały, które mogą przerobić ze swoim dzieckiem. Wystarczy zarejestrować się na platformie www.katechezadwazero.pl. Wszystkie materiały są całkowicie darmowe.

Zapewniacie katechetom wsparcie telefoniczne i e-mailowe, profesjonalną metodykę w interesujących scenariuszach i filmy, których jest Pan gospodarzem, ponieważ 40 proc. młodych ludzi uważa, że szkolna katecheza jest nudna?

My tak nie uważamy. Większość katechetów to świetni pedagodzy, którzy bardzo dobrze wykonują swoją pracę, ale często pracują na trudnym gruncie. Chcemy im pomóc, dając narzędzie, które mogą wykorzystać. W zalewie informacji nie tylko młody człowiek, ale każdy z nas może czuć się zagubiony i bezbronny. Równocześnie w tym, co sztuczne, szuka czegoś dobrego i prawdziwego. I nie chodzi tylko o wiedzę, bo po co mu wiedza? Całą dostępną ludzkości wiedzę ma na wyciągnięcie ręki – w smartfonie. Dlatego najpierw powinniśmy pokazać mu, jak ważna jest relacja z Bogiem. Świadectwo to najlepsza i najbardziej wartościowa rzecz, jaką możemy ofiarować młodemu człowiekowi.

Zgoda. Jednak na ile zwykły katecheta w zwykłej szkole może i powinien się otworzyć, i opowiadać młodzieży o swoim życiu?

Każda szkoła jest na swój sposób niezwykła, a uczniowie, nauczyciele i cały personel wyjątkowi. Przecież dla Boga wszyscy tacy jesteśmy, stworzeni na Jego obraz. Jeżeli Bóg uważa, że jesteś niepowtarzalny, to dlaczego ty myślisz, że jest inaczej? Bóg postawił ciebie w tym miejscu, bo dobrze wie, co robi.

Katecheta powie: „Ale ja nie mam spektakularnej historii nawrócenia”.

A ja odpowiem: „Twoje świadectwo nie musi być pełne fajerwerków. Chodzi o to, że stajesz przed ludźmi w prawdzie i opowiadasz o swojej relacji z Bogiem. Nie masz jej? Powiedz uczniom prawdę: że nie zbudowałeś jeszcze tej relacji, ale jej pragniesz. Nie wiesz, co twoi uczniowie noszą w sercach. Może potrzebują właśnie tego, co dzisiaj przeżywasz? Pokaż im, że też jesteś człowiekiem, nie stawiaj muru”.

Wiadomo, że potrzebna jest w tym mądrość, bo uczniowie potrafią być bezwzględni i sprytni, ale z mojego doświadczenia wynika, że kiedy pokazuję klasie, kim naprawdę jestem, młodzież czuje się częścią mojego świata. To, co mówię, staje się warte uwagi, bo jest autentyczne.

Jest jeszcze…

– …oczywiście, podstawa programowa, z realizacji której katecheta jest rozliczany. Staramy się znaleźć złoty środek. Na platformie Katecheza 2.0 znajdują się materiały, które pomogą ją zrealizować w atrakcyjny sposób.

Kiedy rozmawiam z osobami, które na Mszy św. stoją pod płotem, czasem mówią, że do wiary zraziła je… szkolna katecheza. Czego w niej zabrakło?

Może właśnie świadectwa i nawiązania relacji, żywego zainteresowania sprawami młodych i osobistego przykładu katechety? Św. Maksymilian Kolbe prowadził rekolekcje. Świetnie się do nich przygotował, głosił z mocą i robił dokładnie to, co zaplanował (sam był z siebie zadowolony, że mu „dobrze poszło”). Ale kiedy potem rozmawiał z uczestnikami, oni powiedzieli, że najbardziej dotknęło ich, jak cudownie modlił się przed jedzeniem…

Myślę, że dobry katecheta nie bije się z uczniami o rację. Nie wysila się, aby zawsze coś mądrego powiedzieć i mieć ostatnie słowo. To zabija ducha młodych ludzi, którzy z zasady – bo są na tym etapie rozwoju – wszystko robią na odwrót. Oni są jak diamenty, na których my, ludzie, których Bóg postawił na ich drodze, odciskamy nasze palce. Jeżeli nie pozwolimy im na bycie takimi, jakimi są naprawdę, to gdy skończy się przymus, odejdą, zrezygnują.

Papież Paweł VI pisał, że współczesny świat potrzebuje bardziej świadków niż nauczycieli. A jeżeli słucha nauczycieli, to dlatego, że są świadkami. Wydaje mi się, że to jest klucz do dzisiejszej katechezy.