Co z tymi mikołajkami?

Wychowawca | 2 listopada 2021

Choć to dopiero listopad, warto wspomnieć już o „mikołajkach”, aby nas nie zaskoczyły. Tę lubianą przez dzieci zabawę możemy wykorzystać jako sposobność do uczenia hojności, troski o dobro innych, sprawiania i przyjmowania miłych niespodzianek. W klasie, w zależności od wieku dzieci, można przyjąć różne rozwiązania. Ważne, żeby określić cel, jaki chcemy osiągnąć organizując mikołajkową imprezę.

Chęć posiadania jest ludzką słabością, znaną od zarania dziejów. Jednak przedmioty, jakie wytwarzał człowiek od wieków, miały mu służyć, ułatwiać życie, unowocześniać i usprawniać procesy. Były też efektem jego pracy, pomysłowości, innowacyjności i myślenia o innych. W sposób naturalny pojawiał się również nadmiar i niebezpieczeństwo konsumpcjonizmu. Myśląc o rozwoju dzieci (zarówno własnych, jak i „szkolnych”), chcemy je przed tym uchronić, a z drugiej strony pragniemy, żeby były kreatywne, twórcze i miały wpływ na to, co się wokół nich dzieje. Warto więc rozwijać w nich myślenie o potrzebach innych. Chcielibyśmy odwrócić ich myśli od oczekiwania na to co im się – według nich – należy, a raczej rozwijać u nich gotowość służenia tym, których mają blisko siebie, dzielenia się swoim czasem, zdolnościami, uwagą. Możemy nazywać to również dzieleniem się miłością, czyli szukaniem dobra tych, których będą mieli wokół siebie.

Co możemy zrobić gdy myśli naszych dzieci krążą głównie wokół tego, co chciałyby mieć? Warto uczyć dzieci oczekiwania. Rozmawiajmy z nimi o tym wszystkim, czego bardzo pragną. Niech puszczają wodze fantazji i opowiadają nam, jak to będzie gdy już dostaną tę wymarzoną rzecz. Co będą z nią robić, kogo zaproszą do wspólnej zabawy, co dzięki temu osiągną. Ucząc czekania, możemy im podsunąć przykłady, jak mogą to osiągnąć, np. poprzez odkładanie drobnych sum kieszonkowego – ucząc w ten sposób oszczędzania, planowania i gospodarowania pieniędzmi. Czas oczekiwania może zadziałać dwojako – utwierdzić dziecko w jego pragnieniach, albo pokazać, że wokół niego jest bardzo wiele rzeczy, których można pragnąć, więc może warto chwilę się zastanowić, co tak naprawdę jest potrzebne i warte zachodu. Niech dzieci oddają się marzeniom, niech uczą się, że na to czego się bardzo chce, warto poczekać. Oczywiście jednocześnie nie rezygnujmy z pokazywania naszym pociechom, że dużo więcej radości niż rzeczy, może dać wspólnie spędzony czas z osobą bliską, rozmowa, dzielenie zainteresowań i pasji, jednym słowem – relacja z drugim człowiekiem.

Mikołajki to moment, kiedy jako wychowawcy klasy możemy nawiązać do historii Świętego Mikołaja, na cześć którego ustanowiono to święto. Święty Mikołaj rozdał cały swój niemały majątek ubogim, co dało początek tradycji obdarowywania się z okazji jego święta drobnymi upominkami.

Od nas, wychowawców, zależy, czy „mikołajki klasowe” będą tylko miłą zabawą, czy też okazją do rozwoju podopiecznych.

Przede wszystkim nauczyciel powinien zdawać sobie sprawę z tego, że wspólne świętowanie daje radość, jednoczy grupę, jest okazją do bliższego poznania się i zacieśnienia więzów przyjaźni. Wychowawca może postawić sobie to za cel i przez pryzmat tego celu zorganizować klasowe mikołajki. Jeśli będzie chciał zadziałać na rzecz integracji klasy, to może zaproponować, żeby dzieci, po wylosowaniu siebie nawzajem, poobserwowały uważniej osobę, dla której będą przygotowywać prezent i spróbowały określić co sprawiłoby jej największą radość. Wychowawca może także pomóc dzieciom w prowadzeniu takich obserwacji, może podsunąć pytania, np. czym mój kolega/koleżanka się interesuje, jak spędza wolny czas, co lubi, jakie książki najchętniej czyta, jakie lubi kolory, o czym najczęściej mówi, czy lubi niespodzianki, itp.? Dzieciom można zaproponować, żeby celem klasowej imprezy mikołajkowej było nie tylko tradycyjne wręczenie sobie upominków, ale również lepsze poznanie się nawzajem. Jeśli zobaczą, że może to być okazja do odkrycia nieznanych dotąd cech kolegów i koleżanek z klasy, z pewnością chętnie wezmą udział w takiej zabawie, ponieważ będzie dla nich atrakcyjna i stworzy szanse na nawiązanie nowych przyjaźni. Przygotowanie mikołajek, których ukrytym celem jest integracja grupy, daje okazję do pożytecznego zagospodarowania godziny wychowawczej. Nauczyciel może zorganizować zabawę, podczas której dzieci anonimowo opiszą swoje zainteresowania, a zadaniem całej klasy będzie odgadnięcie kto stoi za poszczególnymi opisami. Gdy powoła klasowego sekretarza, który wszystko skrzętnie zanotuje i stworzy tym samym bank pomysłów na prezenty, pozostali będą mieli skąd czerpać inspiracje. Takie zabawy są świetną okazją do tego, żeby dzieci mniej śmiałe również zaistniały w grupie i powiedziały coś o sobie, do czego wcześniej nie miały okazji. To oczywiście tylko jeden z pomysłów i każdy wychowawca z pewnością znajdzie wiele rozwiązań, o ile najpierw określi cel swojego działania.

Decyzja o tym czy prezenty będą kupowane czy wykonywane samodzielnie, czy będzie to określony rodzaj prezentów, należy do każdej grupy i zależy od wieku dzieci, ich nastawienia, zaangażowania. Jeśli przy okazji mikołajek wychowawcy uda się nakłonić dzieci do myślenia o potrzebach innych, to być może same dojdą do wniosku, że lepiej przygotować prezenty dla tych, o których nie pomyślą ich najbliżsi. To również może być wielkie klasowe wydarzenie, gdy dzieci przygotują podarunki dla swoich rówieśników z domu dziecka. Ważne, żeby była to ich decyzja.

Inwencja wychowawcy z pewnością wyzwala u uczniów kreatywne myślenie i takie pomysły, które zaspokoją również te niematerialne potrzeby, czyli przede wszystkim potrzebę relacji, uwagi, zainteresowania, poświęcenia czasu i potrzebę dawania innym siebie. Jeśli wychowawca nie odnajdzie wśród swoich wychowanków tej potrzeby albo dojdzie do wniosku, że jest ona głęboko ukryta, dostaje tym samym ogromną szansę na poprowadzenie swojej klasy do odkrycia tego. Jeśli uda się przekonać dzieci, żeby chciały rezygnować ze swojej roszczeniowej postawy na rzecz dostrzegania potrzeb swoich przyjaciół i wychodzenia im naprzeciw, a tym samym nawiązywania trwałych, szczerych relacji, osiągniemy wiele. Jeśli nauczymy nasze dzieci tego, co jest źródłem prawdziwego szczęścia, zostawimy im najbardziej trwały skarb.

Elżbieta Wagner

odpowiedzialna za kierowanie projektami szkoleniowymi Instytutu Educare, absolwentka SGH w Warszawie. Doświadczenie w obszarze edukacji zdobyła pracując dla organów prowadzących szkoły niepubliczne, a także jako dyrektor jednej ze szkół edukacji spersonalizowanej