Bóg bogaty w miłosierdzie

Wychowawca | 14 grudnia 2021

W roku 2002, zatem niemal dwadzieścia lat temu, odbyła się ostatnia pielgrzymka Jana Pawła II do Ojczyzny, jej hasłem przewodnim były słowa „Bóg bogaty w miłosierdzie”. Papież pielgrzymował jako prorok Bożego miłosierdzia, konsekrował bazylikę w Łagiewnikach, dokonał aktu zawierzenia świata Bożemu miłosierdziu. 18 sierpnia odprawił największą w historii Polski pod względem liczby uczestników Mszę św., niektóre źródła mówią nawet o trzech milionach wiernych, zgromadzonych na krakowskich Błoniach. W czasie homilii Ojciec Święty mówił do nas o wyobraźni miłosierdzia. Były to wydarzenia, które wskazały drogę Bożego miłosierdzia jako najważniejszą drogę duchową Kościoła i człowieka na trzecie tysiąclecie. Bazylika łagiewnicka jest obecnie światowym centrum kultu Bożego miłosierdzia, pielgrzymowali do niej wszyscy trzej papieże początku nowego tysiąclecia. Słowo „miłosierdzie” stało się modne, wszyscy bardzo chętnie się na nie powołują. Niestety, w związku z tym powstało też wiele nieporozumień, dlatego ten artykuł jest próbą wskazania pewnych błędów w rozumieniu tego pojęcia. Wykorzystuję w nim fragmenty mojej książki Walka duchowa i oręż Bożego miłosierdzia, która ukazała się ostatnio w wydawnictwie Apostolicum.

Przeciwnik zdaje sobie doskonale sprawę, jak potężna jest moc Bożego miłosierdzia, dlatego uwielbia przebierać się w maski miłosierdzia. Św. Faustyna z wprawą wyćwiczonego bojownika obnaża jego kłamstwa i ostrzega nas, że najbardziej nie znosi on Bożego miłosierdzia: „Teraz poznałam, że szatan najwięcej nienawidzi miłosierdzia, jest to dla niego największą męką” (Dz. 764). Pewnego dnia kusiciel przemówił do niej z nienawiścią: „Wyznał mi szatan, że jestem przedmiotem jego nienawiści. Powiedział mi, że tysiąc dusz mniej mi robi szkody, aniżeli ty, kiedy mówisz o miłosierdziu wielkim Wszechmocnego. Najwięksi grzesznicy nabierają ufności i wracają do Boga, a ja – mówi zły duch – tracę wszystko, ale nadto mnie samego prześladujesz tym niezgłębionym miłosierdziem Wszechmocnego. Poznałam, jak bardzo szatan nienawidzi Miłosierdzia Bożego, nie chce uznać, że Bóg jest dobry” (Dz. 1167).

Przeciwnik wie, że w naszych czasach ludzie bardzo lgną do Bożego miłosierdzia, że najbardziej potrzebują tego potężnego przymiotu Boga, dlatego nic go nie powstrzyma przed przebraniem się w szatę miłosierdzia, by tym skuteczniej nieść zniszczenie. W szacie miłosierdzia szatan sieje wielkie spustoszenie w życiu Kościoła (również w jego łonie) i poszczególnych wiernych. Jest tu potrzebne z naszej strony duże wyrobienie i czujność, by nie dać dać złapać w pułapkę ojcu kłamstwa.

Św. Faustyna opisuje miłosierdzie Boga jako nieskończone, niepojęte, niezgłębione – demon od razu chwycił się takiego ujęcia Bożego miłosierdzia, aby z niego uczynić dla nas doskonałą przynętę wciągającą w grzech. Pewna wykształcona osoba duchowna głosiła fałszywe miłosierdzie, często nauczała, że Bóg jest tak dobry i miłosierny, że ona nie może sobie wyobrazić, żeby mógł On pozwolić na to, by ktoś poszedł do piekła. Takie rozluźnione podejście do problemu miłosierdzia sprawiło, że ta osoba sama straciła czujność w stosunku do grzechu i niestety po pewnym czasie uwikłała się w sytuację, przez którą siejąc zgorszenie musiała odejść ze zgromadzenia. Szatan ją oszukał do tego stopnia, że teraz walczy z Kościołem i zamiast miłosierdzia, o którym tak chętnie się wypowiadała, sieje nienawiść, wylewając całą swoją żółć za nieudane życie nie na sprawcę nieszczęść – ojca kłamstwa, ale na Kościół.

Katechizm uczy nas, że istnieją dwa rodzaje zuchwałej ufności: „Albo człowiek przecenia swoje zdolności (mając nadzieję na zbawienie bez pomocy z wysoka), albo też zbytnio ufa wszechmocy czy miłosierdziu Bożemu (mając nadzieję na otrzymanie przebaczenia bez nawrócenia oraz chwały bez zasługi)” (KKK 2092).

Zły duch zawsze będzie nas przekonywał o takim wielkim miłosierdziu Boga, że możemy grzeszyć bez końca, niszczyć swoje życie, nie musimy się nawracać, bo Bóg jest przecież miłosierny i tak nam wszystko wybaczy. W ten sposób szatan odwraca Boże miłosierdzie i wprowadza straszne pomieszanie (łac. confusio). Można śmiało powiedzieć, że w naszych czasach, w których tak rozpowszechniła się cywilizacja śmierci, wszelkie symptomy tej cywilizacji, które są odwrotnością Dekalogu, przedstawia się jako przejaw miłosierdzia, np. eutanazję jako litość dla cierpiących.

Szatan też oszukuje ludzi, którzy mają skrupuły. Na nich działa z kolei odwrotnie niż na tych, którym przedstawia zbyt szerokie, zuchwałe pojęcie miłosierdzia bez potrzeby nawrócenia. Im nie pozwala przyjąć daru miłosierdzia wmawiając, że popełnili tak ciężki grzech, iż Bóg im na pewno tego nie przebaczy. To odnosi się np. do pewnych kobiet, które popełniły aborcję. Szatan im wmawia, że skoro Kościół nie popiera aborcji, to lepiej nie skorzystać z sakramentu miłosierdzia, bo jest to grzech tak ciężki, że ksiądz „i tak ci nie przebaczy, tylko jeszcze na ciebie nakrzyczy i jeszcze bardziej pogrąży w trwodze”. W szpitalu, w którym posługuję jako kapelan, spotkałem wiele kobiet, które zdobyły się na wyznanie tego grzechu na sam koniec życia. Kiedy jednak otrzymały rozgrzeszenie, zawsze słyszałem od nich słowa typu „jestem taka szczęśliwa”. To szatan przekonywał je wcześniej, że nie warto skorzystać z wielkiego miłosierdzia Boga, które przynosi uzdrowienie poranionym przez grzech ludziom.

Jeszcze inna niewłaściwa postawa wobec miłosierdzia polega na tym, że ktoś ciągle spowiada się z grzechu, który dawno temu popełnił i nie może uwierzyć, że Bóg mu już dawno przebaczył. Brak ufności w to, że grzech został już dawno odpuszczony, jest postawą niewłaściwą wobec łaskawości Boga, który w sakramencie pokuty z całą mocą swojej miłości udziela nam przebaczenia. Jest nieprzyjęciem miłosierdzia.

To nieprzyjęcie nie dotyczy tylko ludzi, którzy korzystają z sakramentów. Jeszcze gorzej bywa w wypadku ludzi żyjących w grzechu. Im o wiele łatwiej szatan wmówi, że Bóg wcale nie jest miłosierny, będzie oskarżał Boga za wszystkie nieszczęścia świata, żeby usprawiedliwić grzech człowieka. Będzie też oskarżał Kościół, przedstawiając go w czarnych barwach, a także powołanych do służby Bogu, że oni są najgorsi. Jeśli ktoś twierdzi, że nie chodzi do Kościoła, bo wszyscy księża są źli, można mieć prawie pewność, że szatan już go nauczył, jak ma usprawiedliwiać swoje własne grzeszne życie. Taki człowiek jest już pod jego silnym wpływem.

Człowiekowi żyjącemu w grzechu bardzo trudno przyjąć miłosierdzie, gdyż nie ma on osłony przed szatanem. Zły będzie go poklepywał po ramieniu i mówił: „dobrze robisz, rób tak dalej, ja ci pomogę”, albo wręcz przeciwnie, będzie mu wmawiał, że jest nic nie wart, że nie poradzi sobie w życiu, że mu się nie uda, że nie jest zdolny do podejmowania wielkich wyzwań i celów, że jego stan jest beznadziejny. Tym łatwiej będzie wpędzał w stany załamania, depresji, a nawet w różne choroby somatyczne. Taki człowiek tym bardziej powinien zrobić wszystko, żeby całe swoje życie skupić na poznaniu Bożego miłosierdzia, w którym jest jego ocalenie.

Przeciwnik wie doskonale, jak wielkie są plany Boga związane z miłosierdziem, dlatego będzie starał się za wszelką cenę pomniejszać jego rolę w Kościele. Jeden z zaprzyjaźnionych ze mną księży miał trudności ze znalezieniem promotora doktoratu o ks. Michale Sopoćce. Profesorowie mówili mu, że temat miłosierdzia jest już nieaktualny, że odszedł jako wiodący w Kościele wraz z Janem Pawłem II. Powołani na katedry uniwersyteckie po to, aby zgłębiać i propagować kluczowy dla ludzi wierzących temat, sami przyczyniają się nieraz do jego zdławienia. Św. Faustyna zapowiedziała swoją misję uniwersalną po śmierci: „[…] zdrowie moje niknie i ucieka, ale cieszę się niezmiernie z wezwania Twego, Boże mój, Miłości moja, bo wiem, że z chwilą śmierci rozpocznie się posłannictwo moje” (Dz. 1729).

Czytelnikom Dzienniczka warto zwrócić uwagę na to, że św. Faustyna pojęcie miłosierdzia odnosiła zawsze do Boga. Dlatego jej dzieło można uznać za traktat teologiczny o największym przymiocie Boga. Natomiast, ku zdziwieniu czytelników, św. Faustyna nie zajmowała się miłosierdziem ludzkim. Miłosierdzie wychodzi od Boga, On jest jego prawdziwym źródłem. Jeśli ktoś będzie zapatrzony w Boga, będzie najskuteczniej czynił miłosierdzie w stosunku do człowieka. Szatan chce nam wmówić, że wystarczy tylko czynić dobro w ludzkim rozumieniu, bez Boga, i człowiek jest wtedy w porządku, a Bóg mu jest do tego niepotrzebny. Takie ujęcie miłosierdzia – całkowicie pomieszanego z filantropią, z akcjami charytatywnymi, które nie mają żadnego odniesienia do Boga, jest często ujęciem marksistowskim, czyli zakłada czysto materialistyczną koncepcję świata i człowieka. Dzisiaj nawet jest to w modzie, że jakaś korporacja, by „poprawić sobie wizerunek”, co jakiś czas organizuje i nagłaśnia spektakularną akcję charytatywną. Takie „miłosierdzie” nie ma nic wspólnego z rozumieniem tego pojęcia w chrześcijaństwie.

Już ponad sto lat temu rosyjski filozof i wizjoner Włodzimierz Sołowjow zapowiedział pojawienie się Antychrysta w kontekście wielkiego kryzysu, który dotknie chrześcijaństwo na przełomie XX i XXI wieku. Sołowjow podaje charakterystykę Antychrysta, że będzie chodziło o „wzorowego pacyfistę, ekologa i ekumenistę, przyjaciela zwierząt, ascetę, filantropa i wegetarianina. Antychryst Sołowjowa to osobowość pociągająca, uśmiechnięty truciciel” (ks. R. Skrzypczak, Wstęp [w:] W. Sołowjow, Krótka opowieść o Antychryście, Kraków 2018, s. 9). Stworzy on jedną uniwersalną humanistyczną religię dla wszystkich, tak to zapowiada w dziełku Sołowjowa: „Chrystus swym moralizatorstwem podzielił ludzi na dobrych i złych, ja zaś zjednoczę ich dobroczynnością, której w jednakowym stopniu potrzebują jedni i drudzy” (Tamże, s. 39). W tej wizji widać, że świeckie podejście do miłosierdzia będzie jednym ze znaków Antychrysta.

Zauważmy, że najważniejszą formą kultu Bożego miłosierdzia jest święto w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Do tego święta przywiązana jest wielka obietnica Jezusa: całkowitego odpuszczenia win i kar. Według wielu teologów, m.in. ks. prof. Różyckiego, to coś o wiele więcej niż odpust zupełny. W Wielkim Jubileuszu 2000 r., gdy św. Jan Paweł II proklamował to święto dla całego Kościoła, Bóg dał nam nadzwyczajną łaskę na nasze czasy, gdyż wiedział, jak człowiek będzie poraniony grzechem i w jak wielkim stopniu będzie potrzebował przebaczenia i uwolnienia. Warunkiem otrzymania tej łaski w dniu święta jest przystąpienie do sakramentów pokuty i Eucharystii. A zatem nie ma skutecznego miłosierdzia bez Boga i sakramentów.

Św. Jan Paweł II mówił, że orędzie o Bożym miłosierdziu należy do skarbca Kościoła (Pamięć i tożsamość). Obyśmy umieli skutecznie korzystać z tego daru Boga, który jest nam dany w czasach walki duchowej na nasze ocalenie.

Bibliografia:

Kowalska M. Faustyna, Dzienniczek świętej Siostry Faustyny Miłosierdzie Boże w duszy mojej, Wydawnictwo Księży Marianów 2013

Bernyś Mariusz, Miłosierdzie Największy przymiot Boga u Świętej Faustyny i w dziejach Kościoła, Apostolicum 2017

Bernyś Marius, Cierpienie i Siła Bożego Miłosierdzia, Apostolicum, 2021

Bernyś Marius, Walka duchowa i oręż Bożego Miłosierdzia, Apostolicum 2021

Sołowjow Włodzimierz, Krótka opowieść o Antychryście, AA 2018

ks. Mariusz Bernyś – święcenia kapłańskie przyjął w 1995 r. w Warszawie. Ukończył filologię polską, a studia teologiczne zakończył doktoratem na temat “Miłosierdzie jako największy przymiot Boga w pismach św. Faustyny”. Od 13 lat kapelan w Centralnym Szpitalu Klinicznym przy ul. Banacha w Warszawie, autor książek, m. in. “Kochankowie z intensywnej terapii”, “Walka duchowa i oręż Bożego miłosierdzia”.

fot. 123rf.com