Wielki Tydzień z małymi dziećmi

Wychowawca | 16 kwietnia 2025

Wielki Post w rodzinie z małymi dziećmi (a szczególnie – w wielodzietnej rodzinie z małymi dziećmi) mija równie szybko, co inne okresy liturgiczne. Czasami dopiero w Niedzielę Palmową orientujemy się, że „to już”, i że nasze przygotowanie do Świąt jest kulawe, niepełne i nie takie, jakiego pragnęliśmy i planowaliśmy.

Święty Josemaria Esriva w jednej z homilii przypomina: „Posłuchajmy Pana, który nam mówi: Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny, a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. To tak, jakby nam przypominał: walcz w każdej chwili w tych drobiazgach, z pozoru nieistotnych, ale wielkich w moich oczach; wypełniaj punktualnie swoje obowiązki; uśmiechaj się do tych, którzy tego potrzebują, choćbyś sam miał zbolałą duszę; poświęć na modlitwę konieczny czas, nie szczędząc go; przyjdź z pomocą temu, kto cię szuka; praktykuj sprawiedliwość, rozszerzając ją dzięki łasce miłości” (św. Josemaría Escriva, To Chrystus przechodzi, nr 77).

My – rodzice małych dzieci, a szczególnie mamy, które są w domu „24/24” – moglibyśmy z drobnych jak ziarnka piasku, codziennych obowiązków, usypać Mont Everest. Jakie są te nasze obowiązki? Znamy je dobrze: „głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać” – lista uczynków miłosierdzia spełnianych co dzień względem ciała i duszy innych jest długa, a można powiedzieć – nieskończona. Mamo – kiedy masz małe dzieci, często ze zmęczenia możesz nie wiedzieć, jak się nazywasz – pomyśl, że i Ty masz siebie nakarmić, napoić, przyodziać i pocieszyć. Poproś o pomoc, jeśli widzisz, że Twoje siły są nadwątlone i najlepiej – poproś o to zawczasu. Często ta właśnie prośba to największe umartwienie dla nas, „mam z żelaza”. To nie oznaka słabości, ale pokora – stanięcie w prawdzie – i okazja do tego, aby inni mogli zdobyć się na uczynek miłosierdzia.

Przygotowując się do Świąt Wielkiej Nocy, najlepiej rozdzielić „rzeczy do wykonania” między domowników, aby Święta były naprawdę RODZINNE. Sposobów na uporządkowanie domu jest wiele, na przygotowania kulinarne i duchowe także – ale pamiętajmy, że w dużej rodzinie, z małymi dziećmi mamy upraszczać sobie życie – i ważniejsze jest, aby i dzieci, i dorośli zapamiętali dobrą atmosferę (przed)świąteczną, czas na modlitwę i spokojną spowiedź, niż wypolerowane mieszkanie, uginające się od potraw stoły, ale to wszystko w niezdrowej gonitwie, przy akompaniamencie burczenia na siebie i pretensji… Bądźmy dla siebie samych miłosierni – może w tym roku, gdy niemowlak nie schodzi nam z rąk, wystarczy upranie firanek (rękami najstarszego syna), a mycie okien (wspólne) – kiedy naprawdę będzie i czas, i ciepło? Może zrobimy w domu Drogę Krzyżową dla domowników w Wielki Piątek? Bo z maluchami już samo ubranie się i wyjście z domu bywa drogą krzyżową dla rodziców i starszego rodzeństwa… Może w Wielki Czwartek zaprosimy na uroczystą kolację – na naszą miarę – znajomego księdza, w jego święto? I przy tej okazji Tata poopowiada jak był (jeśli był) ministrantem? A może Tata umyje nogi wszystkim domownikom? A zamiast „tysiąca i jednej potraw” zróbmy na Święta nasze dwie ulubione, a pozostałe przygotujmy w okresie wielkanocnym – będąc jednocześnie przykładem dla innych, że „Święta, święta i po świętach” to dopiero po 50 dniach :).

Nasza droga tu, na ziemi, to spełnianie najważniejszego przykazania: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem i całą swoją duszą, całą swoją myślą i ze wszystkich sił swoich. I będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego” (por. Mk 12,29–31). Pomyślmy, choćby przed zaśnięciem:

Co dziś zrobiłam/em, żeby zadbać o siebie, aby móc bardziej kochać innych?

Czy moi bliscy dziś poczuli, że są bardzo kochani?

Czy dziś poprosiłam/em Boga, aby mnie umocnił w swojej miłości? Czy miałam/em dla Niego czas? Czy podziękowałam/em za to, co mnie dziś spotkało?

Maria Kowal

Bardziej niż na wspaniałość uczynków Pan patrzy na miłość, z jaką są wykonywane” (św. Teresa z Avila).

fot. 123rf.com