Pracowitość? Czy to jeszcze potrzebne?

Wychowawca | 3 października 2022

Co się stało z cnotą pracowitości?

Nie wiem, czy zauważyliście, ale od jakiegoś czasu nie mówi się o pracowitości, jakby praca i pracowitość były czymś wstydliwym lub zbędnym. W cenie i poważaniu jest teraz zaangażowanie, sukces, kreatywność, dyspozycyjność. Powodów takiego stanu rzeczy jest zapewne wiele. Wspomnę o dwóch. Po pierwsze, mało kto myśli i mówi o cnotach. Temat cnót został wyrugowany ze świata kultury, mediów, nauczania i… codziennego życia. Samo słowo cnota sprawia, że wypowiada się je z zawstydzeniem, czy swoistym zażenowaniem. Po drugie praca, a więc również cnota pracowitości są coraz bardziej poza zasięgiem naszego rozumienia w takim wymiarze, w jakim dane było przeżywać pracę i pracowitość tym, którzy w codzienności żyli wiarą chrześcijańską. Chrześcijańskie spojrzenie na pracę nie stawia na pierwszym miejscu wymiaru ekonomicznego, ale wymiar duchowy i osobowy. Im bardziej ludzkie myślenie staje się myśleniem niechrześcijańskim, tym bardziej cnota pracowitości staje się zapomniana i niezrozumiana.

A jak to było z pracą na początku?

Na początku Bóg podarował ludziom pracę nie tylko jako błogosławieństwo, ale jako udział w życiu i władzy samego Boga. Bóg dał ludziom ziemię, aby ją uprawiali i czynili sobie poddaną (Rdz 2,15). A sam wysiłek pracy nie łączył się z trudem i znojem. Po grzechu pierworodnym, który zniszczył porządek stworzenia, praca (choć nadal jest błogosławieństwem) połączona jest z trudem, wysiłkiem, a czasem cierpieniem. Grzech nie zniszczył tego, że przez pracę człowiek wchodzi w relację z Bogiem Stwórcą i im bardziej w swojej pracy zwraca się do Boga, tym bardziej jego praca jest udziałem w dziele Boga Stwórcy i Odkupiciela człowieka. Ponieważ tylko człowieka otrzymał od Boga polecenie pracy, tylko człowiek przez pracę może wchodzić w relację z Bogiem.

Jak to dawniej bywało?

Dawniej bywało tak, jak za czasów św. Benedykta i naszych praojców. Módl się i pracuj – uczył św. Benedykt. I tak czynili jeszcze nasi dziadkowie. Modlili się przed pracą i przy pracy, a samą pracę starali się wykonać dobrze, solidnie i na chwałę Boga.

Praca dobrem człowieka?

Praca jest dobrem człowieka, zarówno jednostkowym, jak i społecznym. Pisał o tym św. Jan Paweł II w encyklice Laborem exercens: „Praca jest dobrem człowieka – dobrem jego człowieczeństwa – przez pracę bowiem człowiek nie tylko przekształca przyrodę, dostosowując ją do swoich potrzeb, ale także urzeczywistnia siebie jako człowiek, a także poniekąd bardziej <staje się człowiekiem>. Bez tego nie można zrozumieć znaczenia cnoty pracowitości, nie można w szczególności zrozumieć, dlaczego pracowitość miałaby być cnotą – cnotą bowiem (czyli sprawnością moralną) nazywamy to, przez co człowiek staje się dobry jako człowiek. Fakt ten nie zmienia w niczym słusznej obawy o to, ażeby w pracy, poprzez którą materia doznaje uszlachetnienia, człowiek sam nie doznawał pomniejszenia swej godności. Wiadomo przecież, że pracy można także na różny sposób używać przeciwko człowiekowi, że można go karać obozowym systemem pracy, że można z pracy czynić środek ucisku człowieka, że można wreszcie na różne sposoby wyzyskiwać pracę ludzką, czyli człowieka pracy. To wszystko przemawia na rzecz moralnej powinności łączenia pracowitości jako cnoty ze społecznym ładem pracy, który pozwoli człowiekowi w pracy bardziej <stawać się człowiekiem>, a nie degradować się przez pracę, tracąc nie tylko siły fizyczne (co do pewnego stopnia jest nieuniknione), ale nade wszystko właściwą sobie godność i podmiotowość” (p. 9).

Co to znaczy być osobą pracowitą?

Pracowity, to nie znaczy pracoholik. Cnota pracowitości nie ma nic wspólnego z uzależnieniem od pracy. Uzależnienie bowiem odbiera wolność wyboru i sprawia, że człowiek staje się niewolnikiem przymusu pracy, którą sam sobie narzuca. Pracowitość zaś to nic innego, jak solidne, dobre spełnianie swoich obowiązków zawodowych, rodzinnych, społecznych w sposób wolny i uporządkowany. Pracowitość pozwala dobrze wykorzystać godziny, dni i lata życia, znajdując czas również na odpoczynek, zabawę, budowanie relacji i podziwianie piękna świata. W odpoczynek wpisany jest czas na sen (a więc nicnierobienie), ale odpoczynek nie jest bezczynnością, lecz podjęciem takiej aktywności, która pozwala mi nabrać sił i dystansu, do pracy, którą wykonuję.

W pracowitość wpisana jest też rzetelność i uczciwość, z jaką podchodzę do pracy i moich zadań życiowych. Związana jest z ładem, pewnego rodzaju harmonią i porządkiem. Nijak ma się do pracowitości dowcipne stwierdzenie Kubusia Puchatka: „Co masz zrobić dzisiaj, zrób pojutrze, będziesz mieć dwa dni wolnego”.

Cnota pracowitości prowadzi do wewnętrznej uczciwości i dobrego wykorzystania czasu, który jest dla nas darem i który raz stracony nigdy już nie wróci. Ludzie naprawdę pracowici to ludzie otwarci na potrzeby innych i gotowi do niesienia pomocy w sposób mądry i odpowiedzialny.

Pracowitość nigdy nie zaprzyjaźni się z lenistwem i marnotrawstwem czasu.

Fenomen poranka

Przywołując słowa „fenomen poranka”, nie chcę odsyłać do coraz bardziej znanej książki, ale pragnę zwrócić uwagę na wagę pierwszych chwil i wyborów naszej codzienności. Od tego, jak rano wstaniesz, czy zrobisz to od razu, czy po 10 sygnałach budzika, jak pościelisz swoje łóżko, czy znajdziesz czas na modlitwę i chwilę zastanowienia się nad sobą i dniem, który właśnie się rozpoczyna, zależy jak ten dzień przeżyjesz i czy będziesz człowiekiem cnoty pracowitości, czy tylko „zrobisz swoją robotę”.

Cnota pracowitości najpierw przejawia się w pracy nad sobą, w wychowaniu siebie samego do solidnego wykonywania tego, co do mnie należy. Pierwsze chwile dnia naprawdę określają, jaki będzie cały dzień. Warto podjąć wysiłek, aby wstać choć kilka minut wcześniej. Nie biec rano, nie wychodzić z domu w nerwach, ale znaleźć czas na wyciszenie się i zaplanowanie tego, co mam robić.

Pracowitość zaczyna się we własnym domu. Nie posiada cnoty pracowitości ten, kto w pracy zawodowej świetnie się sprawdza, ale nie dba o własny domu.

Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie wiedział

Jeśli chcemy, aby dzieci były pracowite i odpowiedzialne, trzeba je uczyć pracowitości od samego początku, również wtedy, gdy jeszcze są małe. Oczywiście małe dziecko będzie uczyć się pracowitości przez zabawę i w drobnych sprawach. Wspaniałą rzeczą jest, gdy rodzice uczą, nawet małe dzieci, jak się gotuje, piecze, sprząta, pierze… oczywiście w formie zabawy. Dzieci to bardzo lubią i szybko się uczą. Dziecko powinno mieć w domu swoje obowiązki, za wykonanie których będzie nagradzane, a za niewykonanie poniesie konsekwencje.

Podobnie w szkole. Proste rzeczy, takie jak: troska o zachowanie czystości w klasie, na korytarzu czy na sali gimnastycznej, uczą pracowitości. Nie wspomnę już o pracach domowych i nauce. Jak zawsze jednak trzeba pamiętać, że zarówno w domu, jak i w szkole dziecko jest bystrym obserwatorem i uczy się przez wzorce. Pracowitości może nauczyć tylko pracowity rodzic i pracowity nauczyciel.

I na koniec rada mądrego człowieka

Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, pracuj tak, jakby wszystko zależało od ciebie” (św. Ignacy Loyola).

s. M. Urszula Kłusek SAC

pallotynka, wieloletnia katechetka. Autorka artykułów i książek dla dzieci, rodziców, katechetów i nauczycieli. Prowadzi spotkania dotyczące współczesnych zagrożeń w wychowaniu i rozwoju dzieci

fot. unsplash.com