Odpowiedzialny, czyli człowiek!
Wychowawca | 6 czerwca 2023Bóg obdarzył człowieka zdolnością myślenia i podejmowania decyzji. To dlatego każdy z nas postępuje inaczej niż inni ludzie. Za każdym razem, gdy czynimy coś w sposób świadomy i dobrowolny, stajemy się odpowiedzialni za nasze czyny. Jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za nasze poszczególne zachowania, lecz także za to, jakim stajemy się człowiekiem i jakie stawiamy sobie wymagania. Być człowiekiem to być kimś odpowiedzialnym.
Ucieczka od odpowiedzialności
Od ponad roku jesteśmy świadkami brutalnej wojny tuż za naszą granicą. Bestialstwo rosyjskich żołnierzy przypomina nam o tym, że człowiek potrafi zgotować innym ludziom piekło na ziemi. Czasami bezlitośnie krzywdzi swoich bliskich. W swojej słabości potrafi – jak syn marnotrawny – krzywdzić nawet samego siebie, doprowadzając siebie do rozpaczy czy do śmiertelnie groźnych uzależnień. Każdy przypadek krzywdzenia samego siebie czy innych ludzi to wynik działania w nieodpowiedzialny sposób. Tak postępuje na przykład pijany kierowca, zdradzający małżonek, bijący swoje dzieci rodzic czy nauczyciel, który demoralizuje wychowanków lub głosi im ideologie, zamiast opisywać rzeczywistość. Nieodpowiedzialnie postępuje sprzedawca, który sprzedaje alkohol nieletnim czy nietrzeźwym. Nieodpowiedzialny jest manipulujący prawdą dziennikarz czy taki „edukator” seksualny, który zachęca dzieci i młodzież do kierowania się popędem seksualnym, do rozwiązłości i do popadania w seksualne uzależnienia. Skrajnie nieodpowiedzialny jest taki narzeczony, który ukrywa przed narzeczoną swoje poważne słabości, swoją złą przeszłość czy swoją niezdolność do miłości. Brak odpowiedzialności jest szczególnie groźny w państwach liberalnych, gdyż takie państwa dają obywatelom dużo wolności, ale nie dają im solidnego wychowania. Wolność bez wychowania to jak zapałki w ręku dziecka albo pistolet w ręku człowieka niezrównoważonego psychicznie.
To nie przypadek, że żyjemy w czasach, w których coraz więcej ludzi postępuje w sposób nieodpowiedzialny. Niektóre środowiska wręcz do tego zachęcają, bo głoszą skrajnie szkodliwe i nieodpowiedzialne slogany, typu: „Żyj na luzie i rób, co chcesz!”. Fałszywi „wychowawcy” udają, że nie wiedzą, iż robienie tego, co ktoś spontanicznie chce, zamiast tego, co mądre i odpowiedzialne, prowadzi do ogromnych krzywd i cierpień. To dlatego wielu nieodpowiedzialnych zachowań zakazują nie tylko normy moralne, lecz także kodeksy karne wszystkich krajów świata. Przykładem kpiny z odpowiedzialności oraz jawnej ucieczki od ponoszenia konsekwencji za własne postępowanie są ci politycy czy celebryci, którzy dopuścili się moralnie nagannych i społecznie szkodliwych czynów, a mimo to twierdzą, że dopóki nie zostaną skazani przez sąd prawomocnym wyrokiem, to nie wolno ich krytykować ani odwoływać z zajmowanych przez nich stanowisk. Konsekwencją ucieczki od ponoszenia odpowiedzialności za własne czyny jest rosnące poczucie bezkarności ludzi podłych, a jednocześnie poczucie bezradności ludzi szlachetnych, którzy nie mają skutecznych narzędzi do obrony przed krzywdzicielami.
Powtarzanie grzechu pierworodnego
Coraz modniejsze, nie tylko w krajach Europy Zachodniej, lecz także w Polsce, jest powtarzanie dramatu grzechu pierworodnego. Pierwsi ludzie byli nieodpowiedzialni najpierw w myśleniu. Przecenili własne możliwości. Wmówili sobie, że bez pomocy Boga odróżnią dobro od zła, czyli szczęście od nieszczęścia. W konsekwencji zaczęli być nieodpowiedzialni nie tylko w myśleniu, lecz również w postępowaniu. Adam zrzucił całą winę na Ewę. Chował się przed Bogiem i przed własnym sumieniem. Z kolei Ewa, opuszczona przez Adama, całą winę zrzuciła na węża-kusiciela. W kolejnych pokoleniach ucieczka od odpowiedzialności prowadziła do coraz większych krzywd i cierpień. Kain stał się mordercą. Zabił własnego brata i w cyniczny sposób negował przed Bogiem swoją odpowiedzialność: „Czy ja jestem stróżem mego brata?”.
XXI wiek to czas, w którym ludzie, uznający się za „nowoczesnych” i „postępowych”, doprowadzają grzech pierworodny do absurdalnej wręcz skrajności. Twierdzą bowiem, że już w ogóle nie trzeba odróżniać dobra od zła, gdyż według nich każdy sposób postępowania jest dobry. Ludzie podli wychodzą na ulice naszych miast po to, żeby się „chwalić” tym, że zabili własne dzieci, że kierują się popędem seksualnym, zamiast rozumnością, wolnością i miłością, że okaleczyli własne ciało, „zmieniając” płeć czy że sprofanowali świątynię. Ucieczka dorosłych od odpowiedzialności za słowa i za zachowania jest szczególnie groźna dla dzieci i młodzieży. Wielu wychowanków łatwo uwierzy w lansowane przez nieodpowiedzialnych dorosłych slogany o spontanicznej samorealizacji, o prawach bez obowiązków, o wychowaniu bez stresów czy o tolerancji jako naczelnej wartości. Skutki są takie, że jedynymi niezestresowanymi są ci, którzy stresują wszystkich innych. Ludzie podli żądają od nas tolerowania każdego zła, podczas gdy oni sami wyśmiewają się z każdego dobra i ze szlachetnych ludzi.
Odpowiedzialność za myśli, słowa, uczynki i zaniedbania
Wszystko, co Bóg nam daje, jest prawdziwe. Stwórca dał nam prawdziwe życie, prawdziwą miłość, prawdziwą rozumność i prawdziwą wolność. Bóg do tego stopnia respektuje naszą wolność, że nie odbiera jej nam nawet wtedy, gdy straszliwie Go krzywdzimy i skazujemy na śmierć krzyżową. To nie człowiek, lecz Bóg płaci największą cenę wtedy, gdy ktoś z ludzi używa wolności w nieodpowiedzialny sposób. Wolność oznacza, że możemy wybierać między dobrem a złem, miedzy prawdą a kłamstwem, między miłością a przemocą, między błogosławieństwem i życiem a przekleństwem i śmiercią. Prawdziwa wolność wiąże się z prawdziwą odpowiedzialnością. Bóg poważnie traktuje nasze decyzje. W swojej mądrości pozwala nam ponosić bolesne konsekwencje nieodpowiedzialnych decyzji, bo to pomaga nam zastanowić się, nawrócić i ocalić.
Jesteśmy odpowiedzialni za to, jak postępujemy i jakie budujemy relacje – z Bogiem, z bliźnimi, z samym sobą. Jesteśmy odpowiedzialni za nasze czyny, a także za nasze słowa, myśli i motywy, którymi się kierujemy. Gdy naszą odpowiedzialność ograniczamy jedynie do zewnętrznych zachowań, to stajemy się dwulicowi, przewrotni, faryzejscy. Jesteśmy odpowiedzialni za wszystkie krzywdy, jakie komuś wyrządzamy. To dlatego mamy obowiązek uczciwie wynagrodzić każdemu skrzywdzonemu przez nas człowiekowi. Jesteśmy też odpowiedzialni za grzechy zaniedbania, które mogą przynosić wyjątkowo złe skutki. Dramat ma miejsce na przykład wtedy, gdy jakiś małżonek czy rodzic zaniedbuje okazywanie miłości swoim bliskim i nie widzi, że w ten sposób łamie przysięgę małżeńską, zadając dotkliwe cierpienie swoim bliskim. Nieodpowiedzialny małżonek i rodzic „zapomina”, że swoim bliskim ślubował ofiarną i nieodwołalną miłość, a nie ledwie to, że nie będzie ich krzywdził.
Odpowiedzialni za swoje człowieczeństwo
Jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za to, jak postępujemy, lecz także za to, jakimi stajemy się ludźmi. Nasze zachowania same się przecież nie zachowują. To nie moje zachowania decydują o tym, jak postępuję, lecz to ja o tym decyduję. Gdy troszczę się o bliskich, to ja kocham, a nie jakaś abstrakcyjna, bezosobowa miłość. Gdy kogoś krzywdzę, to ja staję się krzywdzicielem i winowajcą. Jest to wtedy moja wina, a nie wina moich zachowań. Człowiek odpowiedzialny wie, że jedynie ktoś szlachetny potrafi szlachetnie postępować. Natomiast ten, kto jest podły, będzie w podły sposób postępował. To dlatego do tych, którzy ciężko grzeszyli, Jezus nie mówił, żeby zmienili swoje złe postępowanie, lecz żeby zrobili coś więcej: żeby zmienili siebie, czyli żeby się nawrócili. Jedynie wtedy będą w stanie postępować w odpowiedzialny sposób.
Jesteśmy odpowiedzialni za naszą postawę wobec nas samych, a więc za to, czy odnosimy się do samych siebie z przyjaźnią i czy stawiamy sobie wysokie wymagania. Jesteśmy odpowiedzialni za pracę nad własnym charakterem, za eliminowanie naszych wad i za rozwijanie naszych silnych stron. Przez całą doczesność – od dzieciństwa do śmierci – jesteśmy odpowiedzialni za to, co czynimy z otrzymanym od Boga darem człowieczeństwa: czy troszczymy się o zdrowie ciała, o rozwój psychiczny, duchowy, moralny, religijny i społeczny. Jesteśmy odpowiedzialni za to, czy chronimy naszą rozumność, wolność, czystość i świętość, czy rozwijamy nasze podobieństwo do Boga, czy dbamy o nasz los doczesny i wieczny. Jesteśmy odpowiedzialni za naszą postawę wobec Boga, za to, czy umacniamy się Jego miłością, czy tę Jego miłość naśladujemy i czy postępujemy zgodnie z Jego mądrością.
Odpowiedzialni za innych?
Wiemy, że nasza postawa wpływa bezpośrednio i najbardziej na naszych bliskich: na małżonka, dzieci, rodzeństwo, rodziców. Często słyszymy, że jesteśmy odpowiedzialni za innych ludzi, a zwłaszcza za najbliższe nam osoby. Niektórzy wręcz twierdzą, że są odpowiedzialni za zbawienie męża czy żony, albo za postępowanie swoich dzieci. To prawda, że ponosimy taką odpowiedzialność. Ważne jest jednak, żeby w dojrzały sposób rozumieć, na czym ta nasza odpowiedzialność polega. Otóż w sensie ścisłym jesteśmy odpowiedzialni za naszą postawę wobec bliźnich. Nie jesteśmy natomiast odpowiedzialni za to, jakie są ich reakcje na nasze słowa i czyny. Nie jesteśmy odpowiedzialni za to, że jakaś osoba lekceważy naszą miłość czy że nie reaguje na słowa prawdy, które do niej wypowiadamy. Nie jesteśmy odpowiedzialni za reakcje bliźnich na nasze zachowania, za brak reakcji czy za reakcje wypaczone. Nie jesteśmy przecież w stanie przymusić kogoś do przyjęcia naszej miłości, do skorzystania z naszych wychowawczych wysiłków czy do nawrócenia. My jesteśmy odpowiedzialni za naszą postawę, a inni ludzie są odpowiedzialni za to, w jaki sposób reagują na nasze słowa i czyny. (I – lustrzanie – nie bliźni są odpowiedzialni za nasze reakcje na ich słowa i czyny, ale my sami). Jeśli błądzimy, a ktoś z bliskich pięknie się rozwija, to nie nasza zasługa. Z drugiej strony, gdy dojrzale kochamy i mądrze wychowujemy, a ktoś mimo to wpada w kryzys – to nie nasza wina.
Mądrze odpowiadać
Kimś odpowiedzialnym potrafi być jedynie człowiek. Żadnego zwierzęcia nie można pociągnąć do odpowiedzialności karnej czy moralnej. Zwierzęta działają bowiem w oparciu o instynkty i popędy. One są zaprogramowane. Człowiek natomiast jest zdolny do działania świadomego i wolnego. Jest w stanie rozumieć to, na co się decyduje. Potrafi też przewidywać skutki swojego działania. Niektórzy ludzie uciekają od odpowiedzialności za swoje słowa i czyny. Ponoszą konsekwencje swoich zachowań dopiero wtedy, gdy wyrokiem sądu zostają pociągnięci do odpowiedzialności karnej za łamanie prawa. Dojrzałość polega na tym, że sami siebie pociągamy do odpowiedzialności, że codziennie robimy sobie uczciwy rachunek sumienia i że z miejsca przyznajemy się do naszych błędów. Człowiek odpowiedzialny z własnej woli przeprasza, gdy błądzi, z własnej woli wynagradza za wyrządzone krzywdy i z własnej woli podejmuje trud nawrócenia.
Odpowiedzialność to nie tylko przyjmowanie na siebie konsekwencji własnego postępowania. To także dawanie mądrej odpowiedzi na zadania, z jakimi przychodzi się nam mierzyć w codzienności. To odpowiadanie miłością na miłość Boga i ludzi. To respektowanie Dekalogu. To wierność podjętym przez siebie zobowiązaniom. To dotrzymywanie danego słowa także wtedy, gdy ludzie wokół nas łamią swoje zobowiązania i gdy postępują w nieodpowiedzialny sposób.
ks. Marek Dziewiecki
– kapłan diecezji radomskiej, wykładowca akademicki, psycholog, rekolekcjonista, dyrektor telefonu zaufania „Linia Braterskich Serc”. Autor ponad stu książek i audiobooków z zakresu małżeństwa i rodziny, wychowania, komunikacji międzyludzkiej, a także profilaktyki i terapii uzależnień
fot. unsplash.com