Niewidzialne dla systemu
Aleksandra Węgrzynowska | 21 września 2020Niewidzialne dla systemu
Jesteśmy rodziną z czwórką dzieci. Troje z nich uczęszcza do przedszkola, w tym najstarszy syn – do przedszkola terapeutycznego, ponieważ jest dzieckiem z niepełnosprawnością (autyzm). Czas pandemii i nauczanie „domowe” zdrowych dzieci (6 i 4 lata) nie stanowiły dla nas problemu. Od kilku lat pracujemy z mężem zdalnie i bardzo cenimy sobie stałą obecność w domu. Pandemia sprawiła, że nasze tempo życia zwolniło, było więcej czasu dla dzieciaków i mniej porannej gonitwy. Odpadły nam także dowozy do przedszkola terapeutycznego (40 km w jedną stronę), co mocno odciążyło naszą rodzinę. Było więcej czasu na wspólne czytanie, gotowanie i zwyczajne życie. 6-letni syn nauczył się płynnie czytać, a 4-letnia córka bardzo zaangażowała się w pomoc w opiece nad niemowlęciem. Zajęcia online, które zaproponowało przedszkole, cieszyły się wielką sympatią dzieciaków. Zajęć tych nie było dużo, były raczej rozrywką i nie angażowały one w zbytni sposób nas – rodziców.
Jeśli chodzi natomiast o najstarszego, 9-letniego syna, to czas zamknięcia jego przedszkola i wyłączenie go z terapii poskutkował regresem w rozwoju. Nie mieliśmy terapii, ani zajęć dodatkowych. Trudności, które Olek ma, mocno się nasiliły, choć robiliśmy wszystko, by zrekompensować mu ciągłe siedzenie w domu. Pomimo zakazu – wychodziliśmy do lasu, by mógł odpocząć i choć na chwilę zmienić otoczenie. Pod koniec maja Olek wrócił do zajęć w niepełnym wymiarze. Dzięki uprzejmości dyrektorki placówki, otrzymał 12 godzin terapii indywidualnej (wcześniej – 17 godzin). zajęcia te odbywały się w plenerze i były zbawienne nie tylko dla Olka, ale też dla całej rodziny. We wrześniu szkołę podstawową zaczyna dwóch naszych synów, w tym Olek szkołę specjalną. Będzie on w 4-osobowej klasie, więc jeśli sytuacja lockdownu się powtórzy, nie będzie mowy o terapii indywidualnej. Pierwsza klasa drugiego syna w formie zdalnej zapewne będzie miała inną formę niż zdalne przedszkole. Z perspektywy rodzica dziecka z niepełnosprawnością mogę ocenić, że system działa nieudolnie, lub może raczej – wcale nie działa. Zajęcia online dla dzieci o trudnościach podobnych naszemu Olkowi są fikcją, nie stanowią żadnego wsparcia. W praktyce ponowny lockdown usunie nas jeszcze bardziej w sferę niewidzialności.
Aleksandra Węgrzynowska