Modlitwa pieśniami
Wychowawca | 10 grudnia 2021Adwent. Krótkie grudniowe dni, zimowy chłód próbuje wcisnąć się do domów. Poranny półmrok i wieczorną ciemność rozświetlają błyski lampionów, trzymanych przez małe dłonie. Z różnych kierunków te drobne i te zamaszyste kroki zmierzają na Roraty. Wzrok niepewnie błądzi w mroku, a wokół brzmi śpiew i dźwięk organów. Pieśni adwentowe inspirują wyobraźnię i stają się naszą modlitwą.
Sięgam do najwcześniejszych wspomnień. Oto Pan Bóg przyjdzie, z rzeszą świętych k’nam przybędzie. Dzieci, chroniąc palce przed woskiem kapiącym ze świec, wędrują procesyjnie przed ołtarz. – Mamusiu, co znaczy k’nam? Może dziś uda mi się wylosować figurkę Jezuska… – Wielka światłość w dzień ów będzie. Znowu melodia gregoriańska o charakterystycznej skali, szybko zapamiętana dzięki kilkukrotnemu powtórzeniu. Po skończonych Roratach wracam z gromadą dzieci do domu, śnieg skrzypi pod nogami, a w uszach wciąż rozbrzmiewa melodia Archanioł Boży Gabryjel. Dlaczego Gabryjel, a nie Gabriel? – Próbuję wyobrazić sobie zwiastowanie, o którym opowiadają kolejne zwrotki. Po latach dopiero zrozumiałam, że pieśni stanowią literacką odmianę Biblii Pauperum.
Rorate coeli desuper. W pamięci żywo rozbrzmiewa śpiew scholi w krakowskiej bazylice oo. Dominikanów. Surowy chorał gregoriański, z basowym burdonem w tle. Kościół wypełniony tłumem zaspanych jeszcze studentów. Recytatywne łacińskie zwrotki zapadają w pamięć. Nie bądź zagniewany Panie… Spójrz na udrękę twego ludu i poślij Tego, którego masz posłać.
Autostrada we Włoszech, grudniowe popołudnie, wokół zaśnieżone szczyty Alp. Wracamy z mężem do Krakowa. Gwiazdo morza głębokiego, Matko Boga najwyższego. Śpiewamy zachwycając się głębokim tekstem i modalną melodią. To pieśń ze zbioru rękopisów sióstr benedyktynek w Staniątkach, polska wersja hymnu Ave Maris Stella.
Kilka lat później. Aula średniej szkoły muzycznej. Słucham pieśni adwentowych śpiewanych przez uczniów, ze skomponowanymi przez nich akompaniamentami. Fascynuje mnie różnorodność stylistyczna: melodie proste i sylabiczne przeplatają się ze śpiewami o cechach melizmatycznych. Niektóre z nich mają swe źródło w gregoriańskich hymnach i antyfonach. Liczne zazwyczaj zwrotki urzekają bogactwem treści: oto różnie opowiedziane historie zwiastowania; żarliwe błagania Boga o zesłanie Zbawiciela dla ocalenia grzesznego człowieka; wezwania i prośby o wstawiennictwo Maryi – Matki Odkupiciela, Ścieżki do Nieba, Bramy do Raju, Jedynej Nadziei.
I ostatnie wspomnienie. Zaprzyjaźnione mamy spotkały się, by śpiewać pieśni adwentowe. Na podłodze baraszkuje niemowlak, inny śpi w wózku, kilkoro starszaków siedzi zasłuchanych, tuląc się do mam. Bo czy nie jest intrygująca opowieść o człowieku zabłąkanym wśród okropnej nocy, którego nikt nie wspomógł w niemocy? Na szczęście przyszła wiekami żądana z judzkiej krainy Dziewica wybrana, która pokorą i oczy skromnymi Boga samego ściągnęła ku ziemi. I wszystko dobrze się skończyło. – Czy wiecie dzieci, że ta pieśń ma ponad dwieście lat, a słowa do niej ułożył Franciszek Karpiński? Ten sam, który jest autorem tekstu kolędy Bóg się rodzi. – Mamy przewracają kolejne strony Śpiewnika kościelnego ks. Jana Siedleckiego. – Nie wiedziałam, że pieśni adwentowych jest tak dużo! – stwierdza jedna z nich ze zdumieniem. Tak, jest ich wiele, ale nie wszystkie są powszechnie śpiewane. Jeszcze więcej pieśni adwentowych znaleźć można w dziewiętnastowiecznym Śpiewniku kościelnym ks. Michała Mioduszewskiego.
Płomień rozgryzie malowane dzieje, skarby mieczowi spustoszą złodzieje, pieśń ujdzie cało. W myśli dzwonią mi słowa Mickiewicza i postanawiam w tym Adwencie nauczyć moje dzieci jednej, a może dwóch nieznanych dotąd pieśni adwentowych. To już coś! Ale można więcej. Znana jest w Polsce tradycja wspólnego kolędowania w okresie bożonarodzeniowym. Dlaczego więc nie stworzyć nowej tradycji – śpiewów adwentowych? Przy rodzinnym stole, w niedzielne popołudnie, w gronie najbliższych; przed wieczorną Mszą Świętą we współpracy z zaprzyjaźnionym organistą; podczas katechezy szkolnej; na spotkaniu dla coraz częściej powstających grup mam z dziećmi… Sposobów może być wiele.
Oby pieśń adwentowe trwały w pamięci, a nie tylko w śpiewnikach; oby towarzyszyły naszej grudniowej codzienności; oby stały się naszą modlitwą. Wtedy po czasie błagania O spojrzyj, spojrzyj na lud Twój znękany i ześlij Tego, co ma być zesłany z tym większą wdzięcznością zaśpiewamy na Pasterce: Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi: wstańcie pasterze, Bóg się nam rodzi. Na przekór światu, który wszystko chce mieć od razu, celebrujmy oczekiwanie – oczekiwanie na przyjście Zbawiciela.
Maria Pawlisz
– teoretyk muzyki, obecnie menadżer ogniska domowego na pełnym etacie. Mama sześciorga dzieci