Jak wychowywać dzisiaj – rola nauczyciela

Wychowawca | 5 kwietnia 2022

Jak wychowywać dzisiaj – w tak trudnej i gwałtownie zmieniającej się rzeczywistości? Jakie stosować metody, aby osiągać oczekiwane efekty? Jakie powinny być te oczekiwane efekty? Do czego wychowywać? Do odnalezienia się na rynku pracy? Czy może robić wszystko, aby na pierwszym planie była troska o człowieczeństwo? Wychowywać do i dla przyszłości, czy może zwracać uwagę na to, że prawdziwe życie dzieje się tu i teraz? Chronić dzieci przed „strasznym światem”, pełnym zagrożeń i niebezpieczeństw, czy może uczyć akceptacji tego co niedoskonałe i pomagać w kształtowaniu umiejętności wybierania dobra? Kto tym wszystkim powinien się zajmować? Kto może i powinien być wychowawcą?

Trudność odpowiedzi na te pytania wzrasta, gdy uświadomimy sobie, że żyjemy, jak to ujął Wolfgang Brezinka (1), w zdezorientowanym społeczeństwie. Zagubienie i niepewność stały się także, a może nawet przede wszystkim, udziałem ludzi dorosłych, w stopniu, który dotychczas nie był znany. Pluralizm ofert, poglądów, przekonań może być traktowany jako realizacja marzenia o wolności człowieka, ale pociąga za sobą konieczność dokonywania odpowiedzialnych wyborów. Szczególnie dotyczy to delikatnych kwestii związanych z procesem wprowadzania młodych ludzi w życie społeczne, w relacje z innymi i z przygotowaniem ich do samodzielności.

Współczesne społeczeństwo pozwala na to, aby wychowanie młodego pokolenia w znacznej mierze odbywało się w szkole. Choć bardzo dobrze wiemy, że pierwszymi i najważniejszymi wychowawcami dzieci są ich rodzice, to przecież trudno przeoczyć fakt, że uczniowie spędzają codziennie w szkole wiele godzin i spotykają tam nauczycieli, którzy przez całe lata przygotowywali się do realizacji zaszczytnej misji nauczania i wychowania. Nauczyciele powinni być zatem dobrze do tego zadania przygotowani. Co to znaczy przygotować się do wykonywania zawodu nauczyciela? Co to znaczy przygotować się do wychowywania innych ludzi?

W literaturze pedagogicznej funkcjonuje bardzo wiele definicji wychowania. Pedagodzy od lat starają się stworzyć taki opis, który zawierałby wszystko, co najistotniejsze, i który ukazywałby sens i istotę tego zjawiska. Wciąż pojawiają się nowe definicje i nowe koncepcje. Jeśli mówimy o nauczaniu i uczeniu się, to raczej taki problem nie występuje. Tu wszystko wydaje się jasne. Z wychowaniem jest inaczej – brakuje jednoznaczności, a ponadto mamy do czynienia z ewidentnym marginalizowaniem tego procesu. Od dawna szkoła wykazuje się swoistą bezradnością wobec wyzwania, którym jest wychowanie. Zdecydowana większość kandydatów do zawodu nauczyciela, pytana o zadania, jakie będą realizować w przyszłości, wyraźnie akcentuje te związane z wiedzą i nauczanym przedmiotem, czasem całkowicie zapominając o wychowaniu. Jeśli przeanalizujemy podstawowy ministerialny dokument, który opisuje proces przygotowania do zawodu nauczyciela, to możemy dojść do wniosku, że kwestie związane z wychowaniem zostały w nim potraktowane powierzchownie (2).

Przygotować się do wychowania, to przede wszystkim przygotować się do spotkania z drugim człowiekiem, bo wychowanie to spotkanie osób. W tym spotkaniu wychowawca powinien mieć coś do zaoferowania wychowankowi. Nie może do niego przyjść z pustymi rękami i ustami pełnymi moralizatorskich frazesów – to byłoby pseudowychowanie (3), iluzja, udawanie. Jeśli zatem wychowawca chce troszczyć się o swoich podopiecznych, to musi przede wszystkim zatroszczyć się o siebie, ponieważ „wychowanie w optyce osobowego bycia to żywi ludzie, których programem jest ich samo życie” (4). Dbałość o ten program to taka praca nad sobą, której efektem jest nabywanie „trwałej dyspozycji, dzięki której człowiek staje się dobry i dobrze postępuje”. Ta trwała dyspozycja to według Arystotelesa cnota (5). W ten sposób doszliśmy do momentu, który wymaga wyraźnego zaakcentowania znaczenia tego, kim jest nauczyciel w wymiarze osobowym, ludzkim. To jest właściwy fundament nauczycielskiego profesjonalizmu. Wszystko, co istotne w pracy nauczyciela, jest usytuowane na tym fundamencie.

Termin wychowanie pochodzi od słowa łacińskiego educare i oznacza w swoim rdzeniu „wyprowadzać” (ex – duco: wyprowadzam) ze stanu gorszego do lepszego, wyższego. Zatem spotkanie osób, które nazywamy wychowaniem, ma cel. Jest to działanie świadome i celowe, prowadzące do rozwoju i doskonalenia wychowanka. Nauczyciel, który odpowiedzialnie traktuje swoją rolę wychowawcy, powinien podjąć refleksję nad posiadanymi zasobami nad, jak to określa Hans Jonas (6), mocą sprawczą. Jeśli wobec wychowanka nauczyciel występuje z pustymi rękami (nie troszczy się o siebie, nie rozwija cnót, nie pracuje nad sobą), to jego moc sprawcza w zakresie wychowawczym jest ograniczona do minimum, czyli do działania, które raczej opisalibyśmy jako tresowanie (używanie władzy i kar), a którego efekty, jak wiadomo, zwykle szybko mijają. Ewentualnie pozostaje moralizowanie, uporczywa perswazja, czyli tak zwane gderanie, których efekty częstą są odwrotne od zamierzonych.

Tylko osobista, egzystencjalna odpowiedzialność nauczyciela może być źródłem postawy, która jest ufundowana na zrozumieniu, że aby mieć autentyczny wpływ na swoich wychowanków, wychowawca musi zadbać o kształtowanie wcześniej wspomnianych trwałych dyspozycji do tego, aby stawać się „dobrym i dobrze postępować”. Takiej postawy i takiej odpowiedzialności nie można zadekretować żadnym rozporządzeniem, żadną instytucjonalną decyzją. Nauczyciel dokonuje świadomego wyboru – chce być taki, bo jego relacja z uczniami domaga się właśnie takiej postawy i zaangażowania. Nauczyciel rozpoznaje to domaganie się (roszczenie), jeśli posiada odpowiednią wrażliwość i będącą jej konsekwencją gotowość do działania. Ta wrażliwość i gotowość czasem nazywane są powołaniem. Nie wszyscy taką wrażliwość posiadają, nie wszyscy są powołani.

Uniwersyteckie kształcenie nauczycieli może przyczynić się do rozwoju wiedzy i wielu kompetencji instrumentalnych. Czasem bywa tak, że dzięki spotkaniom z nauczycielami akademickimi i nauczycielami praktykami studenci pod wpływem odpowiednich inspiracji mogą rozwijać swoją świadomość dotyczącą niezbędnych w przyszłej pracy zasobów fundamentalnych, osobowościowych, ludzkich. Jednak bez odpowiedniej motywacji, przebudzonej osobistej odpowiedzialności i podjętej pracy nad własnym doskonaleniem, świadomość nie zaowocuje zmianami. Kandydaci do zawodu nie uzyskują wsparcia w zakresie osobistej pracy z wartościami, sensem, odpowiedzialnością. W ten sposób może rosnąć rzesza nauczycieli języka polskiego, matematyki, biologii i historii, ale nie przybędzie autentycznych wychowawców.

Pomijanie roli osobowości nauczyciela i zastępowanie tego braku wiarą w skuteczność wytrenowanych metod oraz technik nauczania i wychowania, sprowadza nauczyciela do roli technika, a może technologa, który stosując odpowiednie działania osiąga oczekiwane efekty. Nie ma nic niewłaściwego w poznawaniu i stosowaniu nowych metod – niewłaściwa jest tylko wiara w to, że one będą zawsze działać, niezależnie od tego, kto je stosuje. Wszystkie działania wychowawcze mają u podstaw spotkanie osób. Wychowywać to otworzyć się na drugiego człowieka, to zaprosić go do uczestnictwa w wartościach: „sama osoba wychowawcy stanowi wezwanie, na które wychowanek odpowiada wolną i osobową odpowiedzią” (7). Jeszcze raz powtórzmy: to jest istota procesu wychowania.

Jeśli nauczyciel widzi sens swojej pracy, która była i wciąż jest dobrowolnym wyborem oraz posiada motywację wewnętrzną, a może transcendentną, do wykonywania tego zawodu, to pewne procesy uruchamiane są naturalnie, są oczywistą konsekwencją decyzji i osobistych wyborów. Zatem praca nad sobą, plan życia oparty na rozwijaniu cnót, rozwój i proaktywność w tym zakresie – to wszystko dzieje się naturalnie. Jeśli nie jest to prawdziwie wolny wybór, jeśli to dopust boży, to pojawiają się pytania, czy warto się wysilać, czy nie wystarczy być „przekaźnikiem” wiedzy i technologiem.

Troska o człowieczeństwo powierzonych mu wychowanków powinna skłaniać wychowawcę do udzielania jak najpełniejszej odpowiedzi na ich potrzeby w zakresie rozpoznania tego, co prawdziwie ludzkie, dobre i piękne. Taką odpowiedzią może być wysiłek i zaangażowanie w rozwijanie i umacnianie własnych cnót. Jeśli w spotkaniu, którym jest wychowanie, wychowawca może ujawnić swoje zaangażowanie w tę pracę i jej efekty, to z całą pewnością realizuje swoją odpowiedzialność w tym zakresie. Jeśli wychowanie jest spotkaniem osób, międzyosobową relacją równoprawnych podmiotów, to obie strony tej relacji powinny wykazać się odpowiednią postawą wobec budowania trwałej dyspozycji, dzięki której człowiek staje się dobry i dobrze postępuje. Trzeba mieć nadzieję, że w takim przypadku troska nauczyciela o własne człowieczeństwo zaowocuje człowieczeństwem jego wychowanków.

Przypisy:

  1. Brezinka W., Wychowywać dzisiaj, Kraków 2007.

  2. Tym dokumentem jest Standard kształcenia przygotowującego do wykonywania zawodu nauczyciela. Jest to rozporządzenie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego (najnowsze z 12 maja 2021 r.)

  3. O pseudowychowaniu w interesujący sposób pisze Jacek Filek w pracy Filozofia jako etyka. Kraków 2001, rozdział Fenomenologia wychowania, ss. 82–120.

  4. Gadacz T., Wychowanie jako spotkanie osób, Znak 9/1991, s. 67.

  5. Arystoteles, Etyka nikomachejska, [w:] Dzieła wszystkie, t. 5, Warszawa 1996, s. 111.

  6. Jonas H., Zasada odpowiedzialności, Kraków 1996.

  7. Gadacz T., Wychowanie jako spotkanie osób, Znak 9/1991, s. 67.

Stanisław Kowal

doktor nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki, adiunkt UP w Krakowie. Od lat zajmuje się kształceniem przyszłych nauczyciel

fot. 123rf.com