Wybrał mnie Pan – Błogosławiona Natalia Tułasiewicz

Natalia Tułasiewicz-Wala | 13 lutego 2020

„Wybrał mnie Pan do cudownej misji w świecie, dla której życie oddać warto, a cóż dopiero talent i wszystkie siły” – tak odczytywała swoją misję świeckiego apostoła Natalia Tułasiewicz. 31 marca obchodzimy liturgiczne wspomnienie Błogosławionej Nauczycielki.

Natalia Tułasiewicz urodziła się w 1906 roku w Rzeszowie. Jej ojciec, Adam, był skarbowym urzędnikiem państwowym, a matka, Natalia Amalia, zajmowała się domem i opiekowała sześciorgiem dzieci. Ojciec był człowiekiem głęboko religijnym, codziennie uczestniczył we Mszy św., był członkiem Sodalicji Mariańskiej. Mama była uosobieniem łagodności i dobroci1. Natalię od dzieciństwa cechowała żywa inteligencja, w rodzinie była nazywana „mądrą Niusią”. Jej temperament nie szedł w parze z dobrym zdrowiem – była dziewczynką drobnej postury, doświadczaną cierpieniem związanym z przewlekłą chorobą, pierwszą operację przeszła w szpitalu w Krakowie, w wieku sześciu lat2. Natalia rozpoczęła edukację w Kętach, a kontynuowała w Krakowie. Wiosną 1921 roku rodzina Tułasiewiczów przeniosła się do Poznania, gdzie ojciec otrzymał posadę państwową. Natalia uczyła się w Gimnazjum ss. Urszulanek, należała do najlepszych uczennic. Kontynuowała także naukę gry na skrzypcach w konserwatorium, jednak ze względu na nawrót choroby i powiększanie węzłów chłonnych nie mogła trzymać skrzypiec pod brodą i dalej uczyć się grać. Konieczność przerwania ulubionej gry na skrzypcach, szpecące blizny na szyi sprawiły, że Natalia zaczęła odkrywać sens cierpienia.

W dorosłe życie Natalia wkraczała w atmosferze entuzjazmu z powodu odzyskania przez Polskę niepodległości, który naznaczył jej studia i pracę zawodową. Za swój obowiązek uważała nieustanną pracę nad rozwojem duchowym i intelektualnym. Wybrała studia polonistyczne na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Poznańskiego. Była poetką. Działała społecznie w Sodalicji Mariańskiej oraz w literackim Kole Polonistów.

Po ukończeniu studiów w 1931 roku, zaczęła pracować jako nauczyciel w szkole św. Kazimierza. Humanistka, była urodzonym pedagogiem, nowoczesnym i niezwykle twórczym. Jako magister filologii polskiej utrzymywała kontakt z Uniwersytetem, uczestnicząc w seminariach. Planowała pracę doktorską o pisarzu Karolu Hubercie Rostworowskim (późniejszym pierwowzorze postaci Huberta z dramatu „Brat naszego Boga” (1944-1950) Karola Wojtyły).

Często dyskutowała z kolegami o postawach światopoglądowych. Broniła swoich poglądów także w rozmowach z narzeczonym, komunistą, którego poznała na studiach. Ich ośmioletnia znajomość, którą określiła jako okres „nieustannej walki o światopogląd i duszę”, zakończyła się zerwaniem przez nią zaręczyn.

Po zdaniu egzaminu na nauczyciela szkół średnich, rozpoczęła pracę polonistki w Gimnazjum Sióstr Urszulanek. Uczennice zapamiętały ją jako nauczycielkę wymagającą, szanującą poglądy uczniów. W dyskusjach i ciekawych tematach wypracowań, uczyła je samodzielnego myślenia i odpowiedzialności.

Świadomie obierając samotną drogę życia, przekonana była, że „walor samotności stwarza niesłychane horyzonty działania”. Podróżowała. Mawiała, że ma w sobie coś z wikinga. Była w Wilnie, popłynęła Batorym na fiordy Norwegii. W roku 1938 w Rzymie, na kanonizacji św. Andrzeja Boboli, przeczuwając zbliżającą się wojnę, modliła się o błogosławieństwo dla Polski. Zwiedziła także Wenecję, Asyż, Florencję. Zachwycała się przyrodą i dziełem stworzenia, kochała słońce.

Zapatrzona w świętych artystów (świętych Franciszka, brata Alberta, Teresę z Avila i Jana od Krzyża), przejęta ideą apostolstwa świeckich oraz ascezy pozytywnej, odważnie szukała swojej drogi do świętości. „Nie oddzielam życia szarego od ideałów, ku którym podążam. (…) Trawi mnie w życiu głód podwójny. Głód świętości i piękna” – pisała. We wrześniu 1939 roku, w bombardowanym Poznaniu zorganizowała podwórkową szkołę dla dzieci. W październiku napisała: „Znowu wymazano Polskę z mapy świata. Ale ona (…) żyje póki my żyjemy. (…) Gdyby nam wiara nie dawała ciągle mocy swojej, życie stałoby się dla nas okrutną igraszką ciemnej mocy”.

Miesiąc później rodzinę Tułasiewiczów wysiedlono z mieszkania do obozu przejściowego, by stąd wywieźć ich w wagonach bydlęcych do Ostrowca Świętokrzyskiego. W czasie obozowej kwarantanny Natalia pokornie w duszy deklarowała Panu Jezusowi swoją gotowość pójścia z Nim na Kalwarię. „Pozostawić wszystko, a iść za Tobą na Kalwarię, to jest Mistrzu, Twoja nauka. Twardy jesteś, kiedy nas hartujesz boleścią, a przecież niewymownie słodki w pociechach swoich dla nas. Dziękuję Ci, że naszej rodzinie i ojczyźnie mojej pozwoliłeś iść za sobą skatowanym i cierpiącym. Dziękuję Ci, że uznałeś, iż możemy Ci towarzyszyć nie tylko w drodze na Tabor, ale że czuwamy z Tobą w Ogrodzie Oliwnym. Jesteśmy wprawdzie jak ten Szymon z Cyreny – przymuszać nas trzeba do noszenia Twojego Krzyża; ale i na Szymona z Cyreny i jego rodzinę spłynęło błogosławieństwo Twoje.” Z Ostrowca przeniosła się do Krakowa. Tam przez Ośrodek Tajnego Nauczania przy szkole ss. Urszulanek zdobyła pracę nauczyciela. Miała także uczennice poza Krakowem: w Witowicach, Mszanie Dolnej, Kalinie Wielkiej. Jako nauczycielka starała się, aby wojna „nie wyjałowiła ich dusz z poczucia piękna i dobra”.

 

Krakowska działalność Natalii, konspiracyjne spotkania sodalicyjne i środy literackie były odbiciem jej wszechstronnych zainteresowań, artystycznej natury, pasji intelektualnej i duchowej. Okres wojny traktowała „jako czas cennych, choć trudnych rekolekcji”. Chciała „po wojnie stanąć w awangardzie walki o nowe oblicze nie tylko Polski, ale świata”. Nieustannie się dokształcała. Uczyła się języków obcych. W 1943 roku dojrzała duchowo, pragnąca ukazać ludziom „dziś i jutra, że to pokolenie, które przeżywa obecny koszmar wojny, nie tylko żyje piekielnym impetem niszczenia”, podjęła się bardzo ryzykownej misji. Na zlecenie podziemnej organizacji „Zachód”, w ramach akcji „Studnia”, jako emisariusz i świecki apostoł pojechała w 1943 roku do Hanoweru, do fabryki Pelican, by wspierać robotników przymusowych. Słaba fizycznie, codziennie po ciężkiej pracy fizycznej, realizowała posługę religijno-społeczną, dokumentując ją w listach przesyłanych do rodziny.

 

Groza wojny, bombardowania, celowa demoralizacja kobiet, głód – to obozowa codzienność niosąca napięcia i konflikty. Siłę i moc do działania czerpała z Mszy świętej oraz duchowej Komunii św., które odprawiała w myśli. Czuła się „gorejącą miłością Pana Jezusa”, mówiła Mu w duszy, że jest „włóknem Jego serca”. Pisała do matki: „Gdybym Tobie umiała powiedzieć jak każdy z moich dni jest piękny! Zdawałoby się sama szarość, a ja każdą godziną żegluję w wieczność, (…) niosę ludziom Boga i moje otoczenie czuje, że mieszkam w Nim”.

 

Natalia realizowała tu swoje marzenie: „modlitwę uczyniła życiem, a życie modlitwą”. Każdego dnia, w schronach, w czasie nalotów modliła się z pracownicami, głosiła katechezy. Robotnice nazywały ją „apostołkiem”. Czytała im książki i pisała dla nich okolicznościowe utwory i wierszyki, prowadziła chór. Jej głośnej, ufnej modlitwie przypisywano cud ocalenia baraku w czasie straszliwego bombardowania.

W kwietniu 1944 roku, po wizycie nieostrożnego kuriera z Polski, aresztowano Natalię i osadzono w gestapowskim więzieniu w Kolonii. W jednoosobowej celi, w której siedziało pięć kobiet, w skrajnie trudnych warunkach, nie przestała być świadkiem wiary. Więźniarki wspominają jej siłę duchową, wspólne modlitwy, śpiewy oraz pokrzepienie, jakie im niosła. Z ich zeznań wynika, że brano ją na przesłuchania, torturowano i katowano do krwi.

 

We wrześniu 1944 roku z wyrokiem śmierci wywieziono Natalię do obozu koncentracyjnego w Ravensbrűck. Wycieńczona ciężką pracą, gruźlicą i głodem, nie ustawała w swej misji. W bloku chorych modliła się z więźniarkami. Na pryczy przygotowywała młode dziewczęta do matury. Poruszona ogromem otaczających ją cierpień, układała wiersze, które recytowała koleżankom.
U schyłku wojny Niemcy masowo gazowali najsłabsze więźniarki. Natalia była wewnętrznie gotowa złożyć Bogu ofiarę życia i choć marzyła wciąż o powojennej pracy literacko-apostolskiej, była całkowicie zdana na wolę Bożą. W Niedzielę Palmową ostatkiem sił zorganizowała nabożeństwo, by uczcić Mękę Pańską. W Wielki Piątek, 31 marca 1945 roku, na porannym apelu, zmuszono ją do przejścia przed szpalerem Niemców. Dwie towarzyszki, usiłujące pomóc wycieńczonej Natalii, wzięły ją pod ramię, ale oprawca odepchnął je i wbił pręt w sukienkę Natalii. Zabrano ją do gazu. Całkowicie wszczepiona w mękę Pana Jezusa, zbliżała się ku Miłości Nieskończonej. W Wielką Sobotę Niemcy rozbierali krematorium – alianci i Rosjanie stali już u bram obozu.

Natalia Tułasiewicz została beatyfikowana w 1999 roku przez Ojca Świętego Jana Pawła II w gronie 108 polskich męczenników, poległych za wiarę w czasie II wojny światowej.

 

Wspomnienie bł. Natalii

 

Dorota Tułasiewicz,

oprac. Natalia Tułasiewicz – Wala

 

Dorota Tułasiewicz (1950-2019) – żona bratanka bł. Natalii Jana Tułasiewicza, mama czterech córek, wieloletni kustosz archiwum rodzinnego oraz niestrudzona propagatorka kultu błogosławionej, autorka i współautorka wielu publikacji prasowych i książkowych z nią związanych (m.in. D. Tułasiewicz, B. Judkowiak, „Przeciw barbarzyństwu” 2003), założycielka strony www.blogoslawionanatalia.eu

 

Cytaty pochodzą głównie z N. Tułasiewicz, „Być poetką życia. Zapiski z lat 1938–1943” (Wyd. Uniwersytet im. A. Mickiewicza, Wydz. Teologiczny, Poznań 2006) oraz listów do rodziny.

 

1. Z. Wojnarowicz z d. Tułasiewicz, Nata w rodzinie, Piła 1968, mps., archiwum rodzinne Doroty Tułasiewicz.

 

2. Andrzej Rzesoś Droga do męczeństwa studium doświadczenia duchowego błogosławionej Natalii Tułasiewicz, Poznań 2015