Słowianie wschodni w Powstaniu Warszawskim
Przemysław Jaskółowski | 21 września 2020Znany jest fakt udziału w Powstaniu Warszawskim, po polskiej stronie, żołnierzy narodowości rosyjskiej i czeskiej oraz stworzonego ze Słowaków 535 plutonu, operującego na Czerniakowie. Jednak nie byli to jedyni Słowianie uczestniczący latem 1944 r. w tym niepodległościowym zrywie.
Według wszelkich danych, najliczniejszą formacją o słowiańskim charakterze, biorącą udział w likwidacji powstania, była niemiecka RONA (Rosyjska Wyzwoleńcza Armia Ludowa), dowodzona przez Bronisława Kamińskiego, wchodząca w skład oddziałów SS, formowanych z ochotników zagranicznych. Pomimo nazwy „Rosyjska”, nie była ona do końca jednolita narodowościowo, gdyż w jej skład oprócz Rosjan i Białorusinów wchodzili również Ukraińcy.
Op. cit.: „W likwidacji Powstania i paleniu miasta biorą udział – obok Niemców – oddziały ukraińskich renegatów pod komendą płk. Kamińskiego (na zdjęciu). Jednostki ROA zasłynęły z okrucieństw i mordów”. Ten podpis, zredagowany w 1957 r., nie do końca jest poprawny, gdyż zarówno RONA jak i ROA (Rosyjska Armia Wyzwoleńcza, nazywana Własowcami od nazwiska jej dowódcy gen. Andrieja Własowa) były formacjami o rosyjskim rodowodzie. Jedynie pewna część żołnierzy obydwu formacji była pochodzenia ukraińskiego i białoruskiego. Bezsprzecznym faktem jest jednak to, że obydwie formacje brały udział w tłumieniu Powstania Warszawskiego. Kamiński za grabież Warszawy i przywłaszczenie zdobytych tam wojennych łupów został rozstrzelany przez Niemców jeszcze w lecie 1944 roku.
To ta formacja jest obarczona piętnem rzezi na Woli, chociaż w pamięci warszawiaków dominuje wiedza o Ukraińcach dopuszczających się licznych zbrodni w tej dzielnicy. Mniemanie takie nie jest bezzasadne, chociaż wielu historyków próbuje tłumaczyć, że ofiary myliły język rosyjski z ukraińskim, mając w tym czasie wiedzę o wydarzeniach na Wołyniu. Teza taka jest zdecydowanie błędna, ponieważ warszawiacy żyjący do 1915 roku pod carskim panowaniem obowiązkowo znali język rosyjski i potrafili go rozpoznać – dotyczyło to znacznej części mieszkańców Woli, liczących wówczas od 40 do 90 lat. Nieco światła na sprawę Ukraińców w Powstaniu Warszawskim rzuca zdjęcie zamieszczone w publikacji pt. „Dni Powstania – kronika fotograficzna walczącej Warszawy”, wydanej w Warszawie w 1957 r., prezentujące oznaczanie jeńców ukraińskich, których podczas walk w stolicy uważano za najniebezpieczniejszy element. W odróżnieniu do SS-manów, oznaczanych na ubraniach znakiem „Swastyki”, oznaczano ich bezpośrednio na gołą skórę, malując farbą literę „U” – Ukrainiec.
Op. cit.: „Morderców ukraińskich, którzy wpadli w ręce powstańców, znakuje się literą „U” – uniemożliwi im to ucieczkę”. Taki podpis został zamieszczony pod tym zdjęciem podczas jego pierwszej publikacji w 1957 r. i nie ma tu możliwości pomyłki lub przekłamania, gdyż zdjęcie to jest bezsprzecznym materiałem źródłowym.
Dodać należy, że w tym czasie w Warszawie operowały dwie niemieckie formacje zbrojne złożone z Ukraińców. Jedną była kompania wartownicza więzienia na Pawiaku, składająca się ze 150 Ukraińców, biorąca udział w walkach na Czerniakowie i Powiślu oraz 400-osobowy oddział wołyńskiego Legionu Samoobrony, walczący z „Kościuszkowcami” na Czerniakowie. Istotnym w sprawie wydaje się być również dokument z Powstania Warszawskiego, wykonany przez Ludwika Witkowskiego ps. „Kosa” – cichociemnego i zarazem dowódcę Oddziału Osłony Sztabu Okręgu Warszawa AK – który w raporcie nr 11 z dnia 10 sierpnia pisze: „…Lech otrzymał meldunek, że od ul. Wroniej i Waliców rozwija się silne natarcie Ukraińców pod osłoną granatników. Wobec powyższego patrol udał się na zagrożony odcinek, ostrzeliwując z bliska gniazda granatników i wsparcia ogniem broni maszynowej. W walce, która rozwinęła się na ul. Wroniej, został ranny ppor. Boruta [Henryk Witkowski – brat Ludwika] i doktór Poraj, po czym oddział wycofał się bez dalszych strat…”. Trudno posądzać w tym przypadku oficera WP – cichociemnego o brak wiedzy z kim walczył jego oddział, skoro ta informacja znalazła się w oficjalnym raporcie. Tragiczną historię stanowią losy Ireny z domu Sucheckiej i jej kilkunastomiesięcznej córki, zamieszkujących przy ul. Płockiej w Warszawie, które podczas rzezi Woli wraz z opiekunką ukryły się w piwnicy swojej kamienicy. Widząc uprzednio wyczyny oprawców w niemieckich mundurach, Irena powiesiła swoją córkę, a następnie siebie. Oprawcy wchodząc do piwnicy zobaczyli, że nie mają już nic do roboty, tym samym uratowane zostało życie opiekunki, która ukryta w kącie, niezauważona, cudem przeżyła. Po wszystkim dotarła do rodziny Ireny i opowiedziała o całym zdarzeniu. Co popchnęło Irenę do tak tragicznej decyzji, najlepiej opisuje Marek Hłasko „…I nie uwierzyłaby chyba również i w to, że widziałem w czterdziestym czwartym roku w Warszawie, jak sześciu Ukraińców zgwałciło jedną dziewczynę z naszego domu, a potem wyjęli jej oczy łyżką do herbaty; i śmiali się przy tym, dowcipkowali…”. Okrucieństwo to nie było jednak wyłącznie domeną ukraińską, bestialstwem takim wyróżniali się prawie wszyscy żołnierze z rosyjskich formacji, tłumiących powstanie.
Irena z domu Suchecka ze swoją córką Basią na Woli w Warszawie w 1943 roku
Łączna liczba formacji rosyjskiego pochodzenia w niemieckich mundurach, biorących udział w walkach przeciw powstańcom, wynosi ponad 10 tys. żołnierzy, co stanowi prawie ¼ sił rzuconych przez Niemców do zdławienia Powstania Warszawskiego. Oczywiście nie należy zapominać przy tym o Rosjanach walczących w powstaniu. Ich los był z góry przesądzony, gdyż jako osoby wspierające Armię Krajową z założenia byli „winni i skazani”! Również część oficerów i żołnierzy Armii Polskiej, którzy przeprawili się na drugi brzeg Wisły wspierając powstanie, była Rosjanami. Natomiast na próżno szukać Ukraińców walczących po stronie Powstania Warszawskiego lub informacje o ich udziale nie zachowały się do dnia dzisiejszego.
Przemysław Jaskółowski
Bibliografia:
Hanna Rybicka, Oddział Dyspozycyjny „B” warszawskiego Kedywu. Dokumenty z lat 1942– 1944, Warszawa, 2005
Jan Grużewski i Stanisław Kopf, Dni Powstania – kronika fotograficzna walczącej Warszawy, Warszawa, 1957
Edward Prus, SS-Galizien Patrioci czy zbrodniarze?, Wrocław, 2001.