Kryzys, depresja i rozwój w życiu św. Brata Alberta
Wychowawca | 15 lipca 2022Brat Albert, czyli Adam Chmielowski (20.08.1845–25.12.1916), polski święty, powstaniec oraz artysta malarz przełomu XIX i XX w., kojarzony jest zazwyczaj z ubogimi. Jego posługa wobec bezdomnych ciągle inspiruje, zwłaszcza zaangażowanych w różne dzieła miłosierdzia. Czasy, w których żył, były mocno niestabilne i pełne przemian. Wielkie idee romantyczne przeżywają wówczas schyłek, związany m.in. z klęskami wielkich powstań niepodległościowych. Budzi się pozytywizm, z jego praktycznym podejściem do rzeczywistości. Kiedy Chmielowski zamieszkuje z bezdomnymi, rezygnując z barwnego życia wśród bohemy artystycznej Krakowa, wywołuje szok w środowisku wybitnych polskich twórców. W swoim oryginalnym stylu skutecznie łączy idee romantyzmu i pozytywizmu. Jako romantyk – wrażliwy na piękno i ludzką biedę, zabiera się do pracy u podstaw – systematycznie, w przemyślany sposób pomagając bezdomnym. W połączeniu pozytywizmu i romantyzmu nie pomagają mu jednak ówczesne filozofie, ale Ewangelia i spotkanie z Jezusem Chrystusem Uniżonym.
Warto pamiętać, że bogactwo osobowości Brata Alberta jest pełne kontrastów i napięć. Chmielowski, poszukując swojego miejsca w świecie, otarł się o śmierć, potężne cierpienie, straty i kryzys. Właśnie trudne doświadczenia, będące momentem zwrotnym w całym jego życiu, stanowią rodzaj klucza do zrozumienia jego duchowej przemiany i działalności. Spróbujmy przyjrzeć się jednemu z najboleśniejszych doświadczeń, przeżytych przez Chmielowskiego – kryzysowi, który przybrał formę depresji.
Kryzys jako moment przełomowy
W psychologii kryzys psychiczny jest zazwyczaj definiowany jako nieoczekiwane doświadczenie utraty bądź zachwiania równowagi emocjonalnej i życiowej, któremu towarzyszy napięcie i lęk. Nieodłączną częścią kryzysu jest również nieskuteczność dotychczasowych sposobów radzenia sobie z trudną sytuacją, co przejawia się bezradnością i utratą sił do działania. Kryzys stanowi zatem poważne zagrożenie dla obrazu własnej osoby i tożsamości, a zarazem moment przełomowy – prowokuje do zmian zarówno siebie samego, jak i odniesienia do świata i innych. Zmusza do wypracowania nowych strategii radzenia sobie z trudnościami. Stare sposoby przestają działać, a więc trzeba poszukać nowych1.
Nadmierne wymagania wobec siebie i załamanie psychiczne
Pierwsze zapowiedzi poważnego kryzysu u Chmielowskiego wystąpiły w czasie jego pobytu na studiach w Monachium. W liście z 1873 r. zanotował: „Mieszkam teraz przy atelier; przez to więcej maluję, więc obrazom z tego powodu lepiej, a mnie gorzej, bo bardzo zdenerwowany jestem i czegoś niezdrów. Cholera dosyć duża w Monachium, w naszym domu umarł już jeden, ale ja na brzuch zdrów jestem, tylko na mózg czasem choruję, powszechna to choroba między ludźmi, choć się do niej mało kto przyzna, a dopiero ludzie się spostrzegą, jak w domu wariatów zamykać trzeba pacjenta”2. Adam zaczyna skarżyć się na niepokój, zamęt, jest coraz bardziej drażliwy. Pierwszy raz w swoich listach porusza temat zaburzeń psychicznych, prawdopodobnie przeczuwając narastający kryzys.
W Monachium nieraz snuł refleksję nad kierunkiem swojej przyszłej drogi. Wtedy też zaczyna myśleć o życiu zakonnym. W liście do aktorki Heleny Modrzejewskiej w dość niekonwencjonalny sposób opisuje swoją radość ze wstąpienia do zakonu. Ton listu pozostaje jednak depresyjny, a treści zogniskowane są wokół straty, śmierci i obaw przed złym światem: „Wstąpiłem do zakonu […]. Już nie mogłem dłużej znosić tego złego życia, którym nas świat karmi, nie chciałem już dłużej tego ciężkiego łańcucha nosić. Świat, jak złodziej, wydziera co dzień i w każdej godzinie wszystko dobre z serca, wykrada miłość dla ludzi, […] kradnie nam Boga i niebo. […] Sztuka i tylko sztuka, byle jej uśmiech, […] bo z nią sława i dostatek […] gubi się wszystko, co dodatnie i święte – lata uciekają, organizacja fizyczna niszczeje – zostaje tylko rozpacz albo idiotyzm na dnie czaszki – poza tym śmierć – ale żebyż tylko śmierć i nicość, ale i to nie, bo dusza nie umiera nigdy”3.
Wstąpienie Adama do jezuitów w Starej Wsi we wrześniu 1880 r., przypomina rodzaj ucieczki przed „złym światem”. Chmielowski przebywa tam do 5 kwietnia 1881 r. Na początku trzydziestodniowych rekolekcji popada w przygnębienie, przestaje mówić i malować. Spadkowi nastroju towarzyszą silny lęk i skrupuły. Ostatecznie, z powodu zaostrzenia choroby, trafia do szpitala w Kulparkowie pod Lwowem, gdzie przebywa od 17 kwietnia 1881 r. do 22 stycznia 1882 r. W wywiadzie lekarskim, przeprowadzonym z Chmielowskim przez dra E. Sawickiego, znajduje się wpis: „Choroba wystąpiła zrazu z licznymi wyrzutami sumienia, potępianiem się, niegodnością należenia do jezuitów. Chory w rozmowie systematyzuje logicznie swoją depresję psychiczną i napady trwogi, nie ma poczucia choroby psychicznej”4. Zdarzeniem, które uruchomiło ostry kryzys, było złamanie złożonego w klasztorze postanowienia niepalenia papierosów. Stan psychiczny Chmielowskiego wskazywał na głęboką depresję, z elementami nerwicy natręctw na tle religijnym.
Nowa szansa i przemiana duchowa
Wydarzeniem, które stanowi pozytywny przełom, była odbyta w sierpniu 1882 r. spowiedź u ks. Leopolda Pogorzelskiego. Poprzedziła ją rozmowa o Bożym miłosierdziu między Stanisławem – bratem Adama – a wspomnianym duchownym. Pod wpływem usłyszanych z sąsiedniego pomieszczenia słów, Chmielowski miał pojechać spotkać się z ks. Pogorzelskim. Skorzystał u niego z sakramentu. Już kolejnego dnia otoczenie zaobserwowało pozytywną zmianę u Adama, który zaczyna regularnie jeść, rozmawiać i pracować. W 2004 r. Elizabeth Mika zasugerowała ciekawą interpretację kryzysu Chmielowskiego, w oparciu o teorię dezintegracji pozytywnej Kazimierza Dąbrowskiego. Koncepcja ta podkreśla rolę różnorodnych czynników prowadzących do kryzysu, rozumianego jako szansa rozwoju5. Według prof. Dąbrowskiego rozwój dokonuje się przez okresowe stany nierównowagi psychicznej, nerwic, a nawet psychoz. Te stany mogą powodować częściową lub globalną dezintegrację – rozluźnienie usztywnionej, opornej na przekształcenia, zwykle prymitywnej struktury psychicznej. Droga kształtowania się nowej, bardziej dojrzałej struktury, jest twórcza, jednak obfituje w konflikty i porażki. Ostatecznie zmierza do podporządkowania wartości niższego rzędu wartościom na wyższym poziomie organizowanej struktury6.
W kryzysie depresyjnym św. Alberta dość dobrze widać wzajemne przenikanie się aspektów ludzkich, egzystencjalnych, z tymi nieuchwytnymi, skojarzonymi z działaniem łaski Bożej. W poszukiwaniu przyczyn depresji wymienia się przeżyte przez Chmielowskiego straty, które mają miejsce już w dzieciństwie, m.in. śmierć rodziców, udział w powstaniu styczniowym, amputację nogi i kalectwo, życie na uchodźstwie, śmierć najbliższego przyjaciela, artysty malarza Maksymiliana Gierymskiego, niepowodzenia na studiach, problemy zdrowotne, nadmierne wymagania stawiane samemu sobie. Pobyt w zakonie u jezuitów oraz złamanie prywatnego przyrzeczenia, to tzw. moment spustowy, w którym nagromadzone i skumulowane przewlekle emocje wybuchają. Bardzo mocna gałąź, jaką była osobowość Chmielowskiego, w końcu nie wytrzymała obciążenia…
Kryzys psychiczny Chmielowskiego to burzliwy czas całościowego i przyspieszonego wzrostu poprzez dezintegrację pozytywną, która przybrała postać depresji. Transformacja miała charakter wielopoziomowy – co pasuje do koncepcji Dąbrowskiego – obejmowała różne konflikty moralne świętego, jego poczucie niegodności, rozczarowanie sobą, własnymi wygórowanymi oczekiwaniami, a także niezadowoleniem ze świata. Po przemianie spotykamy już innego Chmielowskiego – pogodzonego ze sobą, zauroczonego pięknem świata i ludzkiego serca, zachowującego większą równowagę między pracą a odpoczynkiem, doświadczającego Boga, jako dobrego i bliskiego.
Noc wiary a depresja
Ciekawą kwestią pozostaje samoistne ustąpienie depresji, które traktowane jest przez niektórych autorów jako doświadczenie mistycznej nocy ciemnej, opisywanej przez św. Jana od Krzyża. Trudno tu o pewne rozstrzygnięcia, jednak przeżyty kryzys i przemiana z pewnością miały charakter integralny – dotyczyły całej osoby, w tym sfery ducha. Oczywiście nie wolno mylić doświadczenia mistycznego ciemnej nocy z zaburzeniem nastroju, jakim jest depresja. Niektórzy wierzący popełniają ten błąd, umieszczając depresję tylko w sferze duchowej, co utrudnia fachowe leczenie i powoduje zbędne cierpienie. Liczenie na Bożą pomoc zakłada równoległe zdroworozsądkowe działanie ze strony człowieka. Ufność, złożona w Bogu, nie oznacza wyręczania się Stwórcą i zwalniania z ludzkiej odpowiedzialności.
Równocześnie trzeba pamiętać, że każda choroba i zaburzenie psychiczne oddziałuje przecież na całego człowieka, a zatem utrudnia przeżywanie wiary. Kryzys psychiczny jest w jakimś stopniu równocześnie kryzysem duchowym, będącym dla wielu ciężkim doświadczeniem nieobecności Boga. Obie kategorie – noc duchowa i depresja – mają odmienne kryteria diagnostyczne, jednak według niektórych teologów nie wykluczają się wzajemnie. Historia kryzysu Brata Alberta bywała opisywana jako moment próby wiary, w którym patologia i duchowość ściśle się ze sobą splatają, a rozpoznanie patologii nie ujmuje nic działaniu Boga7. Łaska Boża jest przecież wkomponowana w naturę. W. Stinissen ujął to słowami: „To, co naturalne, może być przemienione w łaskę, także nasze «naturalne» cierpienie psychiczne. Obciążenia psychiczne mogą być wykorzystane przez Boga, który wpisze je w szerszy kontekst, gdzie minus stanie się plusem”8. Depresja, konfrontując Adama z granicami jego egzystencji, nadmiernymi wymaganiami, które nakładał na siebie, np. w obszarze ascezy, przyczyniła się do oczyszczenia go z nieuporządkowanych uczuć oraz właściwego ukierunkowania drogi do doskonałości chrześcijańskiej9. Historia kryzysu Brata Alberta pozostaje też dobrym przykładem, jak pomoc od strony ludzkiej (psychologicznej) może współgrać ze wsparciem o duchowym charakterze. Brat Albert, już jako dojrzały zakonnik, w organizacji domów albertyńskich współpracował nie tylko z duchownymi, ale i z psychiatrami. Ufając łasce, wierzył, że Bóg działa przez człowieka.
Zaburzenia psychiczne i świętość
Przeżyta przez Brata Alberta depresja pozostaje ważna dla zrozumienia jego drogi wiary. Niestety, w niektórych opracowaniach jemu poświęconych traktowano po macoszemu jego kryzys psychiczny. Niezręcznie jest przecież mówić o świętym przebywającym w szpitalu psychiatrycznym z powodu zaburzeń psychicznych. A może właśnie ten przykład jest dziś bardzo na czasie. Nam współczesnym, zmagającym się z dolegliwościami psychicznymi, wśród których depresja zajmuje pierwsze miejsce w czołówce, Chmielowski daje nadzieję. Kryzys i depresja nie muszą oznaczać końca. Dla Brata Alberta depresja była początkiem przemiany duchowej – pozwoliła mu głębiej odkryć i doświadczyć Boga, jako bliskiego i bezwarunkowo kochającego. Dzięki kryzysowi odnalazł Chrystusa Uniżonego i cierpiącego – Tego, którego uwiecznił na słynnym płótnie Ecce Homo. Rysy Jezusowego oblicza stały się dla Brata Alberta bardzo czytelne – już do końca życia spotykał Go zarówno w sobie, we własnym cierpieniu, jak i w bólu tych, którym pomagał.
ks. Krzysztof Matuszewski
– kapłan Archidiecezji Katowickiej; doktor teologii duchowości, psycholog, psychoterapeuta, dyrektor „Przystani” – Archidiecezjalnej Poradni Psychologicznej; wykładowca na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego. Pomaga również w formacji alumnów w seminariach duchownych w Katowicach, Łodzi i Krakowie, m.in. poprzez diagnozę psychologiczną. Jest członkiem zespołu ds. prewencji w zakresie ochrony dzieci i młodzieży Archidiecezji Katowickiej, a także koordynatorem diecezjalnym Fundacji św. Józefa Konferencji Episkopatu Polski, zajmującej się wspieraniem osób wykorzystywanych seksualnie w dzieciństwie i młodości
1 Zob. D. Kubacka-Jasiecka, Interwencja kryzysowa. Pomoc w kryzysach psychologicznych, Warszawa 2010, s. 50–54. 253. Por. Z. Płużek, A. Jacyniak, Świat ludzkich kryzysów, Kraków 2006, s. 13.
2 A. Chmielowski, Do Lucjana Siemieńskiego [Monachium, 1873], [w:] A. Faron (red.), Pisma Adama Chmielowskiego św. Brata Alberta, Kraków 2004, s. 60.
3 A. Chmielowski, Do Heleny Modrzejewskiej, [w:] A. Faron (red.), Pisma Adama Chmielowskiego św. Brata Alberta, Kraków 2004, s. 78–79.
4 Zob. M. Kaczmarzyk, Archiwum Sióstr Albertynek w Krakowie, Kraków 1958, s. 2.
5 Zob. E. Mika, Adam Chmielowski’s Journey through Positive Disintegration, [w:] B. Tiller (red.) Developmental Potential – From Theory to Pratice: Educational and Therapeutic perspectives. Dąbrowski Proceedings. Materiały z sesji: „The Sixth International Congress of the Institute For Positive Disintegration in Human Development”, Calgary, Canada 2004, s. 186–218.
6 Zob. F. Leśniak, O dezintegracji pozytywnej, „Studia Theologica Varsaviensia” 2 (1964), s. 462–463.
7 Zob. Brat Efraim, M. Mardon-Robinson, Droga przez mrok, albo szaleńcy Boży. Od lęku do świętości, tłum. J. Fenrychowa, Kraków 2000, s. 213–219.
8 W. Stinissen, Noc jest mi światłem. Św. Jan od Krzyża na nowo odczytany, tłum. J. Iwaszkiewicz, Kraków 2010, s. 96.
9Por. K. Grzywocz, W duchu i przyjaźni, Kraków 2017, s. 180.
fot. Zbiory MNK (“Szara godzina”)